Muzeum Techniki w 2016 roku nie dostało ani grosza ze środków publicznych; to skandal - przekonywali w piątek posłowie PO. Ich zdaniem to dowód, że rząd nie dba o kulturę materialną i historię techniki Polski.

B. prezydent Warszawa Marcin Święcicki (PO) powiedział w piątek na konferencji prasowej w Sejmie, że Muzeum Techniki w Warszawie zgromadziło najcenniejsze zbiory polskiej myśli technicznej; znajduje się tam m.in. jedyny działający egzemplarz Enigmy, pierwszy polski szybowiec z 1894 r., cadillac marszałka Józefa Piłsudskiego, czy szafy grające z XIX wieku.

Jak zauważył, Muzeum Techniki przez wiele lat - tak, jak każde muzeum w Polsce - było dotowane ze środków publicznych. "Kiedy przyszła dobra zmiana, w 2016 roku po raz pierwszy, muzeum nie dostało ani grosza ze środków publicznych, utrzymuje się wyłącznie z biletów, co oczywiście nie wystarcza na utrzymanie tego muzeum, dlatego powstały zaległości w wypłacie przede wszystkim wynagrodzeń dla pracowników" - podkreślił Święcicki.

Poseł PO powiedział, że Naczelna Organizacja Techniczna (NOT), która prowadzi Muzeum Techniki, jest gotowa przekazać je państwu bezpłatnie, pod warunkiem, że resort kultury ureguluje wynagrodzenia dla pracowników i zaległości czynszowe za zeszły rok. "Ministerstwo kultury nie chce uregulować tych zaległości, chce przejąć wszystkie zbiory bezpłatnie, nie chce przejąć całej załogi. To jest skandal" - ocenił Święcicki.

"Rząd w tej sprawie żałuje (wydania) dosłownie 5 milionów złotych, to nie są wielkie kwoty, aby zapłacić zaległe wynagrodzenia pracownikom i zaległy czynsz. To skandal i brak troski o kulturę materialną i historię techniki Polski" - przekonywał poseł PO.

Poseł PO Rafał Grupiński powiedział, że Muzeum od 2006 roku otrzymywało regularnie dotacje od 4 mln do 4,8 mln zł. "Za rok 2016, Muzeum nie otrzymało żadnego wsparcia, wobec tego dług Muzeum wynosi około 5 milionów złotych" - zaznaczył. Jego zdaniem, resort kultury "uchyla" się od decyzji w tej sprawie.

"Minister kultury nie chce dać ani grosza na prawdziwe zabytki pamięci polskiej techniki, polskiej kultury (...) to jest w istocie tak naprawdę niszczenie tego, co jest najcenniejsze, co przetrwało" - przekonywał Grupiński.

Największa placówka muzealnictwa technicznego w Polsce, Muzeum Techniki i Przemysłu od lat boryka się z problemami finansowymi. Na stronie muzeum w połowie stycznia pojawiły się informacje o tym, że rozpoczęto procedury zwolnień grupowych.

W czerwcu 2016 r. zarząd Pałacu Kultury i Nauki, gdzie mieści się muzeum Techniki, wypowiedział umowę najmu; powodem było zadłużenie placówki, na które złożyły się m.in. zaległości w opłatach za czynsz. Na początku listopada odbyła się pikieta pracowników muzeum pod hasłem "Oddamy muzeum w bardzo dobre ręce"; przekonywali oni, że w przypadku likwidacji placówki na bruku może znaleźć się 15 tys. eksponatów – dorobek polskiej i światowej techniki.

Naczelna Organizacja Techniczna (NOT), która prowadzi warszawskie Muzeum Techniki, dostawała środki z ministerstwa nauki na działalność upowszechniającą naukę w ramach konkursu; środki przyznawano na podstawie złożonego wniosku. Wniosek NOT złożyła także w roku 2016, wystąpiła o wsparcie w wysokości 5 mln zł, jednak wniosek ten nie uzyskał pozytywnej opinii zespołu ekspertów, co przełożyło się na brak wsparcia dla placówki.

Minister kultury Piotr Gliński zapewnił w połowie stycznia, że resort jest zainteresowany ratowaniem Muzeum Techniki. Zastrzegł jednocześnie, że ministerstwo kultury nie będzie pokrywać długów placówki, niebędącej instytucją państwową.

Resorty kultury, rozwoju i nauki mają wspólnie z NOT stworzyć nową instytucję kultury - Narodowe Muzeum Techniki, która m.in. przejęłaby eksponaty Muzeum Techniki i Przemysłu.

Muzeum Techniki i Przemysłu NOT rozpoczęło działalność w 1955 r., kontynuując prace przedwojennego Muzeum Przemysłu i Techniki. (PAP)

(planujemy kontynuację tematu)