Mieszkańcy Mosulu na płn. Iraku poinformowali w sobotę, że w wyniku nalotu na zajmowane przez Państwo Islamskie (IS) pozycje zginęło do 30 cywilów. Na razie nie wiadomo, czy ataku dokonały siły międzynarodowej koalicji dowodzonej przez USA czy wojska irackie.

Do ataku miało dojść wcześniej w tym tygodniu.

Wystrzelone z samolotów pociski rakietowe uderzyły w budynek w zachodniej części miasta. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że prawdopodobnym celem ataku był jeden z dowódców dżihadystów, Harbi Abdel Kader. Jednak w chwili wybuchu nie było go w mieszkaniu. Eksplozja zniszczyła budynek, w którym zginęła rodzina - relacjonował agencji Reutera jeden z mieszkańców miasta.

Jak szacuje organizacja zajmująca się liczeniem cywilnych ofiar konfliktu - Iraq Body Count (IBC) w nalocie zginęło 21-25 cywilów.

Zachodnia część miasta jest w całości kontrolowana przez dżihadystów.

Ofensywa mająca na celu odbicie z rąk IS Mosulu rozpoczęła się 17 października 2016 roku. To największa operacja zbrojna w Iraku od opuszczenia w 2011 roku kraju przez wojska amerykańskie. Szacuje się, że miasta, opanowanego przez IS w 2014 roku, broni 5-6 tys. bojowników Państwa Islamskiego. (PAP)