"Obie strony oskarżają się o zamach stanu. Ale jeśli mówimy tyle o wizerunku Polski, to słowo powinno być zakazane."
Z czym mamy do czynienia? Czy to próba destabilizacji państwa, jak chce PiS, czy zamach stanu w wykonaniu marszałka Sejmu, jak chce opozycja?
Obie strony oskarżają się o zamach stanu. Ale jeśli mówimy tyle o wizerunku Polski, to słowo powinno być zakazane. Mamy po prostu obstrukcję parlamentarną. Miewa ostre formy, ale nie pierwszy raz w historii Polski mamy do czynienia z takim jej przejawem jak blokowanie sejmowej mównicy. Nie ma co robić szumu, że jest zamach stanu. Jest ostra obstrukcja ze strony opozycji. Jednak opozycja na całym świecie ma do tego prawo. Mieści się to w normie parlamentaryzmu.
Kto wygra tę konfrontację, opozycja czy rządzący?
Jeśli to się będzie przedłużało, powstanie w opinii publicznej poczucie destabilizacji, którego Polacy przez ostatnie ćwierćwiecze nie doświadczali z wyjątkiem nadzwyczajnych sytuacji niezależnych od elity politycznej, takich jak katastrofa smoleńska. To poczucie destabilizacji będzie się przekładało na różne elementy życia społecznego czy gospodarczego, np. zachowania inwestorów. Władza w takich sytuacjach nadzwyczajnych ma zawsze w systemie demokratycznym trochę więcej możliwości działania i ponosi bardziej odpowiedzialność.
Władza wykaże taką inicjatywę?
Nie chcę wróżyć. Na pewno drugim trudnym elementem, gdzie powinna być reakcja władzy, jest forma uchwalenia budżetu. Jeśli są wątpliwości, powinno zostać znalezione takie rozwiązanie, które je rozwieje. To kwestia stanu pewności społecznej. Ktoś może nie rozróżniać PiS od PO, ale ma prawo oczekiwać, by parlament przyjmował prawo bez żadnych wątpliwości.
Tylko jak zażegnać ten spór, skoro mamy już dwie logiki. Opozycja uważa, że posiedzenie nie zostało dokończone, a PiS, że owszem, i uchwalone zostały dwie ustawy.
Wątpliwości będzie sporo i może przy takim natężeniu sporu jak dziś wydaje się, że to nie do zażegnania. Ale takie porozumienie jest możliwe, jeśli obie strony będą tego chciały.
A jeśli nie będzie porozumienia i ten rozdźwięk będzie się pogłębiał?
Dzisiejsza władza może być kiedyś opozycją, a to decydujący moment ustalający reguły gry. Większości rządowej na pewno opłaca się wątpliwości rozwiać.