Zmiany w nauczaniu domowym - to jeden z elementów projektów wprowadzających reformę edukacji, o które spierają się posłowie podczas debaty towarzyszącej środowym głosowaniom.

Zgodnie z rządowym projektem Prawa oświatowego domowe nauczanie miałoby podlegać rejonizacji tzn. szkoła w której zarejestrowane jest dziecko pobierające edukację w systemie domowym będzie musiała mieścić się na terenie województwa, w którym dziecko mieszka.

O odrzucenie takiego rozwiązania apelował m.in. klub Kukiz'15. Jak argumentował poseł Tomasz Jaskóła takie rozwiązanie wykluczy z edukacji domowej coraz większą grupę emigrantów. Jaskółę wsparł Robert Winnicki (niez.) oraz Krystyna Szumilas (PO).

Minister edukacji Anna Zalewska odpierała te zarzuty, mówiąc, że projekt nie ogranicza nauczania domowego, ale je wzmacnia. Jak mówiła, należy jednak rozróżnić nauczanie domowe od nauczania na odległość i nauczania online. "W jaki sposób uczeń mieszkający w Londynie korzysta z domowej edukacji w szkole na Podkarpaciu? Jak raz w tygodniu korzysta z zajęć dodatkowych?" - pytała Zalewska.

Apelowała, by "nie wprowadzać opinii publicznej w błąd", bo dzieci emigrantów mogą uczyć się języka polskiego online, realizować w tym systemie podstawę programową i zdawać egzaminy.

Te argumenty nie przekonały jednak opozycji. Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) zwracając się do szefowej MEN mówiła: "pani niczego nie rozumie". Oceniła, że swoją decyzją MEN uniemożliwia dzieciom polskich emigrantów powrót do polskiego systemu edukacji.

Posłanka Szumilas pytała też dlaczego przy okazji nauczania domowego MEN zmusza rodziców, żeby po niezbędną w takim wypadku opinię poszli do publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej. "Dlaczego nie lubi pani niepublicznych poradni? (...) Dlaczego utrudnia pani życie rodzicom, którzy chcą uczyć w domu swoje dzieci"? - pytała posłanka PO. Poseł Jaskóła stwierdził zaś, że jest to nierówne traktowanie podmiotów, które są na rynku.

W trakcie głosowań Sejm poparł jeden z wniosków mniejszości, zgłoszony przez posłankę Szumilas. Dotyczy on definicji niepełnosprawności sprzężonych i wprowadza rozróżnienie między Zespołem Aspergera i autyzmem. Za przyjęciem tego wniosku głosowało 212 posłów, 199 było przeciw, siedmiu wstrzymało się od głosu.

O poparcie tego wniosku mniejszości apelował w trakcie głosowań m.in. poseł Rafał Wójcikowski (Kukiz'15). Jak mówił, sam ma Zespół Aspergera. "Mam dwoje dzieci z Zespołem Aspergera (...). Te osoby mają bardzo niewiele z autyzmem wspólnego, a mają bardzo ograniczone możliwości jeżeli chodzi o zachowania emocjonalne" - uzasadniał.

Przyjęcie wniosku spotkało się z owacjami i oklaskami z sali sejmowej.