Trauma stanu wojennego wciąż trwa; rany są niezaleczone, a podziały aktualne - oceniła socjolog dr Barbara Fedyszak-Radziejowska. Zaznaczyła, że bolesne przeżycia z lat 80. dotyczyły wszystkich – nie tylko ofiar, internowanych i ich bliskich, ale też przedstawicieli ówczesnej władzy.

Dr Fedyszak-Radziejowska, która jest doradcą prezydenta Andrzeja Dudy, wygłosiła wystąpienie podczas zorganizowanej we wtorek w Katowicach konferencji „Zbrodnie stanu wojennego – aspekty prawne”.

Mówiąc o traumie stanu wojennego socjolog zaznaczyła, że w tym ujęciu nie chodziło o ocenę możliwości interwencji ZSRR czy poszczególnych represji, ale spojrzenie na przeżycia całej wspólnoty, które pozostawiły trwałe ślady w psychice – szok, strach czy upokorzenie.

„Trauma stanu wojennego, niezależnie od liczby ofiar i represjonowanych, dotknęła nas wszystkich - ofiary, bliskich, rodziny, ale tych, którzy zamykali, strzelali, więzili, uprawiali propagandę i świadków także, bo jesteśmy wspólnotą narodową” - powiedziała.

W swoim wystąpieniu socjolog podkreślała, że tożsamość narodowa i poczucie wspólnoty jest dla Polaków bardzo ważne. 94 proc. pytanych o to, kim jest, nie podaje swojej płci czy zawodu, ale odpowiada w pierwszym odruchu, że jest Polakiem. W stanie wojennym - podkreśliła – podział stał się ważniejszy od wspólnoty.

Oceniła, że mimo upływu czasu rany po bolesnych przeżyciach są nadal niezaleczone i przyczyniają się do obecnych podziałów w Polsce. W jej ocenie wciąż można mówić o podziale na pokolenie PRL i pokolenie Solidarności, takie identyfikacje są ciągle żywe. „W jakimś sensie wojna polsko-polska toczy się na naszych oczach nadal” - powiedziała.

Fedyszak-Radziejowska zastanawiała się, jak wyjść z traumy, o której mówiła. Przedstawiła dwa pomysły. Jednym – „trafnym, ale pewnie nierealnym” - byłoby przyznanie przez przedstawicieli dawnej władzy, że nie mieli racji wprowadzając stan wojenny i że transformacja byłaby możliwa bez niego.

Druga propozycja to tworzenie dzieł, które konsolidowałyby kulturę wokół wspólnych wartości. „Do dzisiaj Amerykanie kręcą filmy, które próbują zasypać traumę wojny secesyjnej (…). Przecież oni wiedzą, co robią” - zakończyła.

Konferencję zorganizował Instytut Pamięci Narodowej. (PAP)