Od dziś wzrosną pensje minimalne pracowników ochrony zdrowia. Dyrektorzy placówek, jak co roku, zastanawiają się, skąd mają wziąć na to pieniądze.

Dyrektorzy szpitali wciąż nie mają pewności, czy wzrost poziomu finansowania świadczeń pokryje obowiązkowe podwyżki pensji. Wynikają one z ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2139 ze zm.). Ustawowe minimum to iloczyn wskaźnika przypisanego do jednej z grup zaszeregowania – tzw. współczynnika pracy, określonego w załączniku do ustawy, oraz kwoty bazowej. Kwota bazowa jest zaś równa wartości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w roku poprzednim. To 7155,48 zł.

– Szpitale wciąż nie zostały rozliczone za nielimitowane świadczenia. Z kolei pieniądze przeznaczone na podwyżki popłyną do nich dopiero w połowie sierpnia – tłumaczy Waldemar Malinowski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. I dodaje, że resort zdrowia przeznaczył na ten cel 15,2 mld zł. Tymczasem z szacunków związku wynika, że potrzebne jest 18 mld zł.

– Znowu będzie więc tak, że wielu szpitalom zabraknie środków na podwyżki. Istnieje ryzyko, że liczba placówek, które nie będą się bilansować na koniec roku, wzrośnie. W 2023 r. z 200 przebadanych przez nas szpitali problem ten miało 165 placówek – dodaje.

Obawy dyrektorów

Z sondy DGP przeprowadzonej wśród kilkudziesięciu szpitali w Polsce wynika, że większość z nich obawia się o finanse. Mowa przede wszystkim o placówkach jednoprofilowych i małych.

Na przykład dyrekcja Szpitala Karowa w Warszawie wyliczyła, że z powodu podwyżek koszty osobowe w drugim półroczu tego roku zwiększą się o 6,2 mln zł.

– Przychody ze świadczeń, których wycena też rośnie, szacujemy natomiast na 4,8 mln zł. I to w sytuacji, gdy utrzymamy stan ich wykonania równy temu z pierwszego półrocza, co biorąc pod uwagę, że jesteśmy szpitalem jednoprofilowym, może być trudne – wyjaśnia Anastazja Więckiewicz, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych w Szpitalu Karowa, i dodaje, że z roku na rok liczba porodów w placówce spada. W 2023 r. było ich 2,4 tys. wobec 2,6 tys. rok wcześniej.

– Musimy wygospodarować przynajmniej 2 mln zł na pokrycie nowych zobowiązań – dodaje i podkreśla, że bud żet resortu na podwyżki nie uwzględnia wzrostu odpraw i nagród wypłacanych pracownikom, które też ulegną zwiększeniu. Do tego trzeba doliczyć wzrost kosztów usług, które są objęte obowiązkową waloryzacją ze względu na wzrost minimalnego wynagrodzenia.

Według szacunków Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Nr 1 w Lublinie wzrost kosztów działalności wynikający z obowiązkowych podwyżek wyniesie ok. 2 mln zł miesięcznie. Placówka ciągle jeszcze nie wie, jak ostatecznie wpłynie na jej sytuację wzrost poziomu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej. Dopiero po uwzględnieniu zmian w warunkach umów z Narodowym Funduszem Zdrowia szpital będzie mógł sprawdzić, czy wystarczy pieniędzy – przyznaje Katarzyna Pawlas z sekretariatu dyrekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Lublinie.

W Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie muszą się znaleźć pieniądze dla 590 osób. W sumie mowa o kwocie 4 mln zł.

– Szpital, biorąc pod uwagę charakter jego działalności i ograniczone zasoby finansowe, nie jest w stanie przygotować się na taki wydatek. Konieczna będzie rezygnacja z innych wydatków, takich jak inwestycje w infrastrukturę czy nowe technologie – podkreśla Tomasz Kopiec, dyrektor Szpitala im. prof. W. Orłowskiego. I dodaje, że wzrost wynagrodzeń wygeneruje oczekiwania pozostałego personelu, nieujętego w przepisach. Także personel zarabiający więcej, niż wynosi wynagrodzenie minimalne, będzie oczekiwać proporcjonalnego do podwyżek wzrostu płac.

– W efekcie koszt ten może ulec podwojeniu – wylicza dyrektor.

Pieniędzy na podwyżki szuka też Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii. Ma już gotowe aneksy do umów z pracownikami.

– Nie znamy jednak wysokości środków przeznaczonych na zabezpieczenie realizacji podwyżki przez NFZ – mówi Iwona Baran z Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii i dodaje, że z powodu rosnących kosztów wynagrodzeń, w tym pochodnych i obciążeń publicznoprawnych, jednostka nie jest w stanie realizować zobowiązań wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Z sondy DGP wynika, że obaw o przyszłość nie mają tylko duże placówki, jak UCK w Gdańsku. Choć zatrudnia 4,5 tys. osób, szacuje, że zmiany w wycenie świadczeń wystarczą – przychody będą odpowiednie do potrzeb. Placówka szykuje się na wzrost nakładów o prawie 4,5 mln zł miesięcznie.

Jarosław Karbowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu, uważa, że w ustawie są luki.

– W przepisach brakuje regulacji dotyczących np. administracji, kuchni, działów technicznych czy gospodarczych, bez których szpital nie jest w stanie funkcjonować. Tabela załączona do ustawy nie obejmuje wszystkich pracowników szpitala – mówi i dodaje, że szykuje się na wzrost wydatków na poziomie 7–8 mln zł w skali roku.

Obawy pracowników

Nic więc dziwnego, że personel szpitali się obawia, że w tym roku znowu nie dostanie podwyżek w wysokości wynikającej z przepisów. Obawy mają zwłaszcza pielęgniarki.

– Już mamy sygnały, że dyrektorzy szpitali znowu będą się kierować kryterium wymaganych, a nie posiadanych kwalifikacji. W efekcie pielęgniarki będą zaszeregowane do niższych grup, co wpłynie na skalę zmiany wynagrodzenia – mówi Krystyna Ptok, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Dyrektorzy szpitali tłumaczą natomiast, że jeśli na internie mają pielęgniarki ze specjalizacją z pediatrii, to nie widzą potrzeby płacenia za dodatkowe kompetencje. Nie są na tym oddziale wymagane.

Być może problem zniknie za sprawą przyjętego w czwartek przez sejmową podkomisję nadzwyczajną obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Przygotowały go pielęgniarki.

Ale także lekarze zgłaszają uwagi dotyczące naliczania podwyżek. Wskazują, że do tej samej grupy wlicza się tych, którzy dopiero zrobili specjalizację, oraz lekarzy z długim stażem.

– To niesprawiedliwe. Powinno istnieć zróżnicowanie pensji, co dzieje się tylko w niektórych placówkach – słyszymy od przedstawiciela lekarzy. ©℗

ikona lupy />
Jak zmienią się pensje od 1 lipca 2024 / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe