Kolejny raz Lewica ruszyła z kampanią dotyczącą wysokości zasiłku pogrzebowego. Zapewne znów nic nie wskóra, ale spośród lewicowych pomysłów lepszych i gorszych ten bez wątpienia jest najlepszy.
W 2019 r. ZUS wypłacił 354,1 tys. zasiłków pogrzebowych (łącznie z zasiłkami wypłaconymi po osobach posiadających także prawo do świadczenia rolniczego) na kwotę ponad 1,4 mld zł.
Przeciętne wynagrodzenie w 2011 r. wynosiło niespełna 3,4 tys. zł. W 2019 r. niemal 5 tys. zł. Najniższa krajowa w 2011 r. wynosiła 1386 zł. Dziś 2,6 tys. zł brutto.
Podaję statystyki za 2011 r., bo właśnie od wtedy, a dokładniej od 1 marca 2011 r., zasiłek pogrzebowy wynosi 4 tys. zł. Wcześniej prawo stanowiło, że zasiłek wynosił 200 proc. przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w dniu śmierci osoby, której koszty pogrzebu zostały poniesione. Oznacza to, że w praktyce wysokość zasiłku pogrzebowego obniżono w 2011 r. o ok. 40 proc. I do dziś jest utrzymywany na tym poziomie.
Kilka dni temu zwrócił na to uwagę Adrian Zandberg z Lewicy. Ale to postulat, który pojawia się wśród lewicowych parlamentarzystów już od pewnego czasu.
"W 2010 r. rząd Donalda Tuska obniżył wysokość zasiłku pogrzebowego o ok. 40 proc., do kwoty 4 tys. zł. Już wówczas ten pomysł był krytykowany przez wszystkich, którzy znają branżę pogrzebową. Specjaliści twierdzili, że to jedynie część wartości usług związanych z pochówkiem zmarłego. Praktyka pokazuje to samo, zwłaszcza że na niektórych cmentarzach mamy do czynienia z paskarskimi cenami usług pogrzebowych windującymi koszty pogrzebu do kwot sięgających trzykrotności zasiłku, tak jak na cmentarzu w Brzezinach pod Łodzią" - wskazywała na początku 2020 r. w poselskiej interpelacji Hanna Gill-Piątek (dziś związana z projektem politycznym Szymona Hołowni - Polską 2050).
W odpowiedzi dowiedziała się od wiceministra rodziny, że zmiana z 2011 r. miała na celu dostosowanie wysokości zasiłku pogrzebowego do średniej wysokości tego zasiłku w państwach członkowskich Unii Europejskiej.
"Powyższe uzasadnienie nie straciło waloru aktualności i w chwili obecnej nie są prowadzone prace legislacyjne, których celem byłaby zmiana wysokości zasiłku pogrzebowego" – wskazał wiceminister.
Tymczasem sytuacja zaczyna być naprawdę tragikomiczna. Wyprawienie skromnego pogrzebu za 4 tys. zł graniczy już w większości miejscowości w Polsce z niemożliwością. W większych miastach za pochówek bliskiej osoby trzeba zapłacić dwukrotność wypłacanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych kwoty. Ludzie się zapożyczają na urządzenie pochówku. To – nie mam oporów, by tak stwierdzić – skurwysyństwo polskiego państwa.
I teraz docieramy do sedna: czy w niepodnoszeniu zasiłku jest obecnie jakikolwiek argument niezwiązany z kwestią państwowego oszczędzania? Gdy bowiem obniżano zasiłek, niektórzy politycy przekonywali, że poprzednia kwota była zbyt wysoka, przez co w praktyce wspierano zakłady pogrzebowe. A to dlatego, że te - jak słyszeliśmy - mogły chować ludzi taniej, ale wykorzystywały, że zasiłek jest wysoki. Czy tak było, czy nie - ciężko nam dziś oceniać. Ale nie trzeba być wybitnym fachowcem, by dostrzec, że 4 tys. zł dziś i 4 tys. zł niemal dekadę temu to całkowicie inne pieniądze. I dziś, najzwyczajniej w świecie, nie wystarczają na skromne i godne pożegnanie bliskiej osoby.
Gdyby zaś ktoś pytał, skąd wziąć pieniądze na wyższe zasiłki, to odpowiedzi w grudniu 2019 r. udzieliła Federacja Przedsiębiorstw Polskich. Lobbując za legalnie działającą branżą funeralną, apelowała do rządzących, by uszczelnili rynek. Czyli - mówiąc prościej - by dostrzegli, że nie każdy pan Zdzisiek powinien móc prowadzić na - nomen omen - czarno usługi pogrzebowe.
"Wartość nieewidencjonowanej sprzedaży w tym sektorze w 2019 r. kształtuje się na poziomie ok. 1,4 mld zł, zaś wartość funduszu wynagrodzeń w szarej strefie – przeszło 2 mld zł. Łącznie sektor finansów publicznych mógłby zyskać do 960 mln zł rocznie na wprowadzeniu nowych rozwiązań prawnych, które redukowałyby szarą strefę na tym rynku" - wskazywała FPP w swym apelu. I jakkolwiek jasne dla mnie jest, że miała swój interes do ugrania, to doskonale wszyscy wiemy, że w usługach pogrzebowych naprawdę jest sporo roboty na czarno. Gdyby więc ktoś się pytał, skąd wziąć pieniądze na wyższe zasiłki - oto rozwiązanie.
Uważam, że "socjal" w ostatnich latach w Polsce był rozbuchany, a przede wszystkim nie najlepiej adresowany. To znaczy wsparcie trafiało często nie do tych osób, do których powinno. Ale ciężko mi sobie wyobrazić bardziej potrzebny "socjal" niż zasiłek pogrzebowy.
Oczywiście obecnie jest moda na to, by wszystkie tematy wiązać z koronawirusem. Mógłbym więc odesłać do przerażającego tekstu Marzeny Sosnowskiej (https://bezprawnik.pl/zgony-w-listopadzie/), w którym wskazała, że umieralność w listopadzie 2020 r. była rekordowo wysoka, na poziomie znanym nam jedynie z paskudnych doświadczeń drugiej wojny światowej.
Ale tu naprawdę nie trzeba pisać o koronawirusie. To, czy państwo zwróci ludziom pieniądze za pochówek co do zasady ubezpieczonych osób - powinno być kwestią zwyczajnej przyzwoitości. Tymczasem polskie państwo - i za Tuska, i za Kaczyńskiego - zachowuje się nieprzyzwoicie.