Kijów wszczął dochodzenie w sprawie importu płytek ceramicznych. Polscy producenci obawiają się zamknięcia tamtejszego rynku.

Ukraińska Komisja Międzyresortowa ds. handlu zagranicznego wszczęła śledztwo, przychylając się do wniosku tamtejszego Stowarzyszenia Producentów Płytek Ceramicznych, które wskazało, że import tych produktów narasta na tyle szybko, że mógł wyrządzić istotną szkodę krajowym firmom.
Dalsze postępowanie powierzono ministerstwu gospodarki. Do końca czerwca stworzy ono zestawienie wszystkich zainteresowanych sprawą stron i rozpatrzy ich żądania. W ciągu następnych 15 dni uwzględni inne przekazane informacje. Na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba będzie jednak poczekać – postępowanie może trwać 270 dni, a w uzasadnionych przypadkach nawet 330.
Jeśli śledczy wykażą, że import faktycznie czyni znaczne szkody miejscowym producentom, może zostać wprowadzone dodatkowe cło, niezależne od obowiązujących opłat celnych i podatkowych. W optymistycznym dla polskiego biznesu wariancie można zakładać, że to działania odwetowe wymierzone w pierwszej kolejności w białoruski przemysł. Ukraińscy producenci boleśnie odczuli bowiem ostatnie działania reżimu Alaksandra Łukaszenki.
Dotychczas Białoruś była jednym z ważniejszych odbiorców ukraińskich płytek. W maju wprowadziła jednak licencje importowe na ten towar (i 15 innych kategorii), co może skończyć się jego całkowitą blokadą. Jednocześnie Kijów i Mińsk od kilku miesięcy wymierzają sobie handlowe ciosy, więc władze ukraińskie są dodatkowo zmotywowane, by chronić swoje firmy.
Polscy producenci obawiają się jednak, że dostaną rykoszetem, a dochodzenie będzie stanowiło początek działań prowadzących do zamknięcia im tamtejszego rynku. W komunikacie stwierdzono bowiem, że śledztwo nie dotyczy tylko jednego kierunku. Tymczasem Polacy traktują ten rynek priorytetowo – jak szacuje branża, co roku sprzedają na Ukrainę ponad 5 mln mkw. płytek na łączną kwotę 160 mln zł. Przy czym przewidywali zwiększenie tego wolumenu i m.in. na tej podstawie podejmowali decyzje o nowych inwestycjach w kraju. – W przypadku wprowadzenia ceł na polskie płytki rodzime firmy z pewnością odczują te zmiany. Ponadto uruchomione przez stronę ukraińską postępowanie zabezpieczające może doprowadzić do impasu handlowego, jeśli Polska lub Unia Europejska zdecydowałyby się na nałożenie ceł odwetowych. Efektem tego byłaby podwyżka cen, która z pewnością przełoży się negatywnie na wyniki sprzedażowe – ocenia Amadeusz Kowalski, wiceprezes Grupy Tubądzin.
Firmy zapowiadają ochronę swoich interesów. – Podjęto już pierwsze działania, m.in. przez Polską Unię Ceramiczną oraz Europejską Federację Producentów Płytek Ceramicznych (CET), rozważane są kolejne, ale jest zbyt wcześnie, aby poinformować o szczegółach – mówi Tomasz Popielawski, rzecznik Ceramiki Paradyż.
Producenci wzywają do pomocy także decydentów.
– Liczymy na zaangażowanie unijnego komisarza ds. handlu Valdisa Dombrovskisa, unijnych instytucji i polskiego Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Moim zdaniem skuteczną odpowiedzią mogłaby być zapowiedź działań zwrotnych. Nałożenie ceł na płytki importowane z Ukrainy, przy porównywalnych wolumenach, może zmienić podejście ukraińskiego rządu. Nie chcemy dopuścić do tego, aby nasza branża znalazła się w sytuacji, jakiej wcześniej doświadczyli m.in. polscy eksporterzy wołowiny – mówi Amadeusz Kowalski. Jak twierdzi, brak reakcji ze strony polskich czy unijnych instytucji pozostawiłby rynek wspólnotowy otwarty na import tanich ukraińskich kafelków.
W odpowiedzi na pytania DGP przedstawiciele rządu zapewniają, że znają sprawę i wiedzą, jak działać. „Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii podjęło działania ws. wszczętego w ostatnich dniach postępowania ochronnego przez Ukrainę dot. importu płytek ceramicznych m.in. z Polski i od początku monitoruje jego przebieg. To nie jest pierwsze postępowanie wszczęte przez Ukrainę, które dotyka polskiego eksportu. Dlatego mamy już opracowany tryb postępowania w takich sprawach. Rząd polski zostanie zarejestrowany w tym postępowaniu jako jego strona” – informuje MRPiT w przesłanym nam komunikacie.
Ewentualny brak dostępu do polskiego rynku dla ukraińskich firm również byłby dotkliwy. Obecnie do Polski wjeżdża stamtąd ok. 3 mln mkw. płytek rocznie. – Co warto podkreślić, Ukraina eksportuje nadwyżki swoich mocy produkcyjnych, będące dwukrotnością ich popytu wewnętrznego, m.in. do Polski i na Litwę – przypomina rzecznik prasowy Ceramiki Paradyż.
Jak twierdzą polscy przedsiębiorcy aktywni na tamtejszym rynku, efekt wojny celnej przełożyłby się nie tylko na tamtejszych producentów.
– Zmiany dotkną również właścicieli salonów łazienkowych na Ukrainie, którzy poniosą gigantyczne koszty związane ze zmianą stałej ekspozycji w swoich showroomach. Proponowana polityka celna będzie również szkodliwa dla ukraińskich konsumentów. Sprzedawcy będą musieli szukać rozwiązań ograniczających straty, co może odbić się na cenach produktów. Bo opłata celna ostatecznie i tak zostanie przeniesiona na klienta końcowego – wskazuje Amadeusz Kowalski.
Współpraca Michał Potocki