Chcesz zbudować markę, która cię przeżyje? Naśladuj Larsa Ulricha, Bruce’a Dickinsona, Gene’a Simmonsa. Albo innych rockmanów, którzy zrozumieli, jak działa kapitalizm.
Marzenia, marzenia. Wszyscy jakieś mają. Premier Mateusz Morawiecki śni o narodowych czempionach, dużych polskich firmach o potencjalne globalnym. Choć namaścił do tej roli różne orleny i kghm-y, to jedyny czempion, jakiego udało się w Polsce wyhodować, powstał bez pomocy rządu – to CD Projekt. Niestety, twórcy „Cyberpunka 2077” przeżywają teraz bardzo trudne chwile i laur zwycięzcy może spaść im z głów. Niemniej jednak jeśli chcemy uniknąć pułapki średniego dochodu i doścignąć gospodarczo Niemców (o tym marzą, podobno, wszyscy Polacy), to właśnie firmy sektora prywatnego powinny być naszym oczkiem w głowie – to one powinny stanowić matecznik narodowych czempionów.
Ekonomiści podpowiedzą, że marzenia o prostej recepcie na sukces są płonne, lecz nie będą kłócić się ze stwierdzeniem, że jego warunkiem koniecznym są odpowiednio duże ambicje przedsiębiorców. Obecnie zbyt często polskie firmy zadowalają się podbojem własnego podwórka i nie myślą o budowaniu marek o międzynarodowej rozpoznawalności – a jeśli myślą, to nie za bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać. Inspiracja i know-how mogą przyjść do nich z niespodziewanej, głośnej i szalonej strony: od gwiazdorów rocka.
Pozostało
95%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama