Wśród przedsiębiorców zajmujących się produkcją energii wiatrowej rośnie zniecierpliwienie wobec rządu. Mimo że nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (t.j. Dz.U. z 2024 r., poz. 317 ze zm.) była w 100 konkretach na 100 pierwszych dni, do dziś projekt nie został nawet przyjęty przez rząd i nie trafił do parlamentu
– Naprawdę już nie wiemy, co o tym myśleć. Po kilku miesiącach od upublicznienia przez ministerstwo klimatu projektu nagle okazało się, że prawie wszystkie ministerstwa mają do niego uwagi. Resort infrastruktury chce odsunięcia wiatraków od dróg, resort kultury od zabytków, a wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak wolałby, żeby nie zmniejszać odległości od zabudowań, bo to będzie przeszkodą w rozwoju biogazowni. To tak, jak ktoś słusznie skomentował, jakby twierdzić, że budowa fabryki mercedesa utrudni rolnikom stawianie stodół – komentuje anonimowo przedstawiciel branży wiatrakowej.
Tracą mieszkańcy i samorządy
Obawy przedsiębiorców o losy projektu wzrosły, gdy mimo zapewnień ministry klimatu Pauliny Hennig-Kloski, że rozstrzygnięto wszystkie kwestie sporne z resortami rolnictwa i infrastruktury, projekt wciąż nie wrócił na posiedzenie Stałego Komitetu Rady Ministrów.
– Zastanawiamy się dlaczego, skoro merytorycznie wszystko ustalono. Rosną w nas podejrzenia, że do wyborów prezydenckich ten projekt do Sejmu nie trafi – dodaje nasz rozmówca.
Dlatego Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, skupiające największych w tej branży, przygotowało analizę, ile kosztują niespełnione obietnice wyborcze.
– Każde opóźnienie w procedowaniu ustawy wiatrakowej to dodatkowe obciążenie finansowe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. To droższy prąd, uzależnienie od importowanego węgla i mniej pieniędzy dla lokalnych samorządów – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Tracą nie tylko firmy
– Poprawa warunków rozwoju źródeł odnawialnych to niezbędny element dla obniżania cen energii w Polsce oraz zachowania konkurencyjności przemysłu. Zgodnie z najnowszym projektem Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. moc zainstalowana w OZE powinna wynieść 57 GW, a w 2040 r. przekroczyć 90 GW. Bez uwolnienia nowych mocy z energetyki wiatrowej Polska nie pokryje tego zapotrzebowania – dodaje dr Joanna Pandera, prezeska Forum Energii.
Eksperci PSEW policzyli, że rolnicy, którzy wydzierżawiają grunty pod farmy wiatrowe, tracą ok. 200 tys. zł dziennie z powodu zablokowanych inwestycji. Do kas gmin wpływałoby 225 tys. zł dziennie z tytułu podatków, gdyby budowa elektrowni wiatrowych przebiegała zgodnie z Krajowym Planem w Dziedzinie Energii i Klimatu. Zaoszczędzilibyśmy też 1,1 mld zł w tym roku na imporcie węgla. A każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych to cena energii niższa o ponad 9 zł za megawatogodzinę. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt czeka na przyjęcie przez Stały Komitet Rady Ministrów