Firmy transportowe nie mają obowiązku organizować powrotu każdego pojazdu do ich bazy eksploatacyjnej co osiem tygodni. Przyjeżdżać co trzy lub cztery tygodnie muszą natomiast kierowcy – uznał Trybunał Sprawiedliwości UE.

Zajmował się on skargami złożonymi przez kilka krajów unijnych, w tym Polskę, na pakiet mobilności. Jest to zbiór rozporządzeń i dyrektyw, które regulują wykonywanie transportu drogowego w UE. Wdraża się je stopniowo od 2020 r.

TSUE uchylił przepis, według którego każdy pojazd wykonujący transport międzynarodowy musi co osiem tygodni wrócić do kraju, gdzie znajduje się siedziba albo baza eksploatacyjna firmy. Stwierdził, że Parlament i Rada Europejska nie wykazały w trakcie procesu, że w chwili przyjęcia tej regulacji dysponowały wystarczającymi informacjami pozwalającymi im ocenić jej proporcjonalność.

Maciej Wroński, prezes stowarzyszenia przedsiębiorców Transport i Logistyka Polska, mówi, że zakwestionowanie tego przepisu nie jest dla niego zaskoczeniem.

– Już wcześniej wiele gremiów, m.in. KE, wypowiadało się na jego temat krytycznie. Argumentowano, że jest to regulacja sprzeczna z celami klimatycznymi, ponieważ konieczność przyprowadzania każdego pojazdu do kraju siedziby firmy oznacza, że najczęściej jedzie on wtedy pusty, bez ładunku, i niepotrzebnie zwiększa zanieczyszczenie powietrza. A także oczywiście koszty działalności ponoszone przez firmę – tłumaczy.

W wyniku ogłoszenia wyroku nie tylko zniknie z obiegu zakwestionowany przepis, lecz także otworzy się możliwość dochodzenia roszczeń przez przedsiębiorców, którzy zostali ukarani za niezgodne z nim postępowanie. – Nie mamy jeszcze pewności, czy to będzie możliwe we wszystkich krajach, bo regulują to przepisy wewnętrzne poszczególnych państw UE, ale będziemy analizować tę kwestię – mówi Maciej Wroński.

Skargi na pozostałe przepisy TSUE odrzucił. Uznał, że zgodne z prawem UE są następujące regulacje:

  • zakaz spędzania przez kierowców regularnego odpoczynku tygodniowego w pojeździe,
  • obowiązek zorganizowania przez przedsiębiorstwa transportowe pracy kierowców w taki sposób, aby mogli oni wracać co trzy lub cztery tygodnie do bazy eksploatacyjnej firmy lub do miejsca zamieszkania,
  • przyspieszenie daty wejścia w życie obowiązku zainstalowania w pojazdach inteligentnych tachografów II generacji,
  • czterodniowa przerwa pomiędzy operacjami kabotażowymi (czyli takimi, które są wykonywane wewnątrz jednego kraju unijnego przez przedsiębiorstwo z innego państwa),
  • zakwalifikowanie jako pracowników delegowanych kierowców wykonujących przewozy cross-trade i kabotaż.

– Martwi nas to, zwłaszcza jeśli chodzi o przepis regulujący zapewnienie kierowcom wykonującym przewozy międzynarodowe powrotu do kraju co trzy lub tygodnie tygodnie – komentuje Maciej Wroński. – Są sytuacje losowe, gdy przedłużenie pracy kierowcy jest niezbędne, bo np. zdarzyły się choroba czy wypadek. Gdyby nie obowiązek powrotu do kraju, moglibyśmy pracownika poprosić, żeby w takiej sytuacji wziął zastępstwo za nieobecnego kolegę. Ta nieelastyczność przepisów bardzo podnosi koszty funkcjonowania firm, a z punktu widzenia kierowców jest zbędnym zabezpieczeniem. Te regulacje były przygotowywane 10 lat temu, gdy rynek wyglądał zupełnie inaczej. Dziś wszędzie brakuje kierowców, więc pracodawcy starają się im zapewnić jak najlepsze warunki pracy, żeby nie odeszli do innego pracodawcy – tłumaczy ekspert.©℗

orzecznictwo