Telekomy chciały ustawowego uregulowania tego, kiedy wolno im zmieniać umowy. Posłowie nie zdecydowali się jednak na wprowadzenie takich przepisów.
Prawo komunikacji elektronicznej (dalej: PKE), które zastąpi obecną ustawę – Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1648 ze zm.), jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie i po pracy w komisji i podkomisji cyfryzacji. Projekt zawiera również przepisy dotyczące zmiany cen usług telekomunikacyjnych. Pozwalają one m.in., aby operator modyfikował warunki umowy zawartej na czas nieokreślony (art. 308 PKE) – jeżeli taką możliwość przewidziano w treści umowy, określając okoliczności, w których zmiana może nastąpić (tj. umieszczono w umowie klauzulę modyfikacyjną). Dopuszczają również zmiany umów na czas określony (art. 307 PKE) – jeżeli taka konieczność wynika z obiektywnych okoliczności, na które operator nie ma wpływu i których nie mógł przewidzieć, i jeżeli taką możliwość przewidziano w treści umowy.
Bez katalogu
Branża telekomunikacyjna apelowała do posłów o doprecyzowanie treści PKE i stworzenie katalogu sytuacji, w których umowa może być zmieniana. Propozycji przedsiębiorców nie uwzględniono.
Czy to znaczy, że – jeśli PKE pozostanie w obecnym kształcie – operatorzy nie będą mogli zmieniać warunków umów?
– Sytuacja pozostaje niekorzystna. Branża zabiegała o umieszczenie w PKE rozwiązań dotyczących klauzul modyfikacyjnych, bo chciała uzyskać pewność co do tego, co w tej dziedzinie wolno, a czego nie – odpowiada Jakub Woźny, partner z Kancelarii Prawnej Media, reprezentującej Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej (PIKE). – W obecnej formie te przepisy nie spełniają oczekiwań przedsiębiorców. Próby wprowadzania zmian w umowach nadal będą obarczone ryzykiem wystąpienia sporów z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów – stwierdza.
Za wprowadzenie do umów z konsumentami w listopadzie 2022 r. klauzul upoważniających operatora do zmian wysokości opłat w zależności od sytuacji gospodarczej prezes UOKiK-u w styczniu br. postawił sieci kablowej Vectra zarzuty stosowania niedozwolonych postanowień. Urząd prowadzi też postępowania wyjaśniające w sprawie klauzul inflacyjnych wobec Orange Polska, Play, T-Mobile i Multimedia Polska.
– Te postępowania nie są rezultatem naruszania przepisów przez operatorów, tylko różnicy zdań co do ich interpretacji i braku jasności w tej dziedzinie. Działania UOKiK-u sprawiają, że mamy pod tym względem prawdopodobnie najbardziej restrykcyjne zasady w Unii Europejskiej – mówi Jakub Woźny.
Rozłożenie ryzyka
Prezes UOKiK-u – jak nas informuje jego biuro prasowe – stoi na stanowisku, że „możliwość dokonania zmiany warunków umowy w trakcie jej wykonywania dozwolona jest w sytuacji istnienia umownej materialnoprawnej podstawy prawnej dopuszczającej taką czynność, tj. występowania w umowie klauzuli modyfikacyjnej”. Powinna ona „w sposób precyzyjny, jednoznaczny i zrozumiały” wskazywać okoliczności warunkujące zmiany umowy.
– Postanowienia dopuszczające możliwość dokonywania jednostronnych zmian powinny zapewniać uczciwy rozkład ryzyka między stronami, tak aby ewentualne zaistnienie okoliczności poza kontrolą obu stron nie obciążało tylko jednej z nich negatywnymi konsekwencjami – wyjaśnia Kamila Guzowska z biura prasowego UOKiK-u.
Podkreśla, że cena, jako element decydujący o zawarciu umowy przez konsumenta, powinna od początku być jasno i zrozumiale komunikowana.
– Istotne jest również to, aby konsumenci znali warunki, w których zawierana umowa może ulec zmianie, oraz zasady tych zmian. Skutki zobowiązania powinny być w każdych warunkach możliwe do przewidzenia przez konsumenta – dodaje Kamila Guzowska.
Ponadto według UOKiK-u ceny w umowach na czas oznaczony w ogóle nie powinny być przez operatorów podnoszone, o ile nie zaistnieją okoliczności, których przedsiębiorca „nie mógł przewidzieć”. Zdanie urzędu przeważyło tutaj nad postulatami branży, która chciała wykreślenia tego sformułowania z PKE.
– W umowach terminowych konsument decyduje się na ponoszenie opłat w określonej wysokości przez oznaczony czas. W chwili podwyżki konsument byłby zmuszony albo zaakceptować opłatę, która może przekraczać jego możliwości finansowe, albo ponieść koszt z tytułu przedterminowego rozwiązania umowy – uzasadnia przedstawicielka UOKiK-u.
Sztuczna tama
Patrycja Gołos, wiceprezes Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej, nie kryje rozczarowania tym, że w Sejmie nie uwzględniono dotychczas postulatów rynku.
– Prowadzona przez UOKiK polityka paraliżuje sektor, obniża jego konkurencyjność i możliwości inwestycyjne branży – stwierdza.
Jak zaznacza, w obecnym kształcie Prawo komunikacji elektronicznej oznacza dalszą niepewność prawną dla przedsiębiorców i konsumentów.
– Budowana jest sztuczna tama, która nie jest możliwa do utrzymania w dłuższej perspektywie. Gdy ta tama puści, zmyje z powierzchni wielu polskich przedsiębiorców, którzy stanowią dziś trzon tego rynku i wzmacniają lokalną konkurencję, czyniąc usługi w wielu mniejszych miejscowościach dostępnymi dla mieszkańców – uważa.
Uderza to szczególnie w małych operatorów, świadczących usługi na sieciach większych graczy, od których kupują oni dostęp po cenach hurtowych. Gdy ta cena wzrośnie, mały operator nie ma bezpiecznej możliwości przeniesienia tej zmiany na konsumenta.
– Ma zatem dwie opcje: wziąć podwyższony koszt na siebie albo podjąć ryzyko prawne, że zostanie ukarany przez UOKiK i będzie musiał zwrócić opłaty klientom – argumentuje Patrycja Gołos.
W kwestii klauzul branża wskazuje jeszcze jeden problem.
– UOKiK kwestionuje jednostronne wdrażanie klauzul modyfikacyjnych do umów, w których dotychczas nie było takich klauzul, co jest paradoksem – stwierdza.
Czy po przyjęciu PKE klauzule modyfikacyjne będzie można dodać do umów, w których treści nie przewidziano możliwości zmian?
– Naszym zdaniem tak, problemy dotyczą głównie kwestii technicznych. Boimy się jednak, że w praktyce możliwość wdrożenia zmian znowu będzie zależała od interpretacji UOKiK-u – uważa Jakub Woźny. ©℗