Rozmowa z Karolem Maciejem Szymańskim, tymczasowym zarządcą przymusowym Novateku GE.

Jak wygląda proces sprzedaży spółki Novatek GE?
ikona lupy />
Karol Maciej Szymański, tymczasowy zarządca przymusowy Novateku GE / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Wraz z doradcą, czyli Ernst & Young, przygotowaliśmy procedurę służącą do wybrania oferenta, który nie tylko zapłaci najwyższą cenę, ale przede wszystkim zapewni stabilne i bezpieczne wykorzystywanie szczególnych aktywów, będących przedmiotem sprzedaży. Mam tutaj na myśli głównie wyspowe sieci dystrybucyjne zaopatrujące w gaz mieszkańców kilku gmin w Polsce. Novatek GE to nie kiosk czy fabryka gwoździ. Z perspektywy ustawy sankcyjnej ta transakcja nie jest czysto wolnorynkowa. Musi być przeprowadzona w taki sposób, żeby zapewnić ciągłość świadczenia usług użyteczności publicznej oraz zabezpieczać interes ekonomiczny państwa.

Spółka Geleo twierdzi, że jest w tym postępowaniu ignorowana.

Przeciwnie. Spółka Geleo była poniekąd faworyzowana. Gdyby bowiem traktować ją na równi z innymi zainteresowanymi i stosować te same kryteria, nie zostałaby zakwalifikowana nawet do pierwszego etapu postępowania. Geleo otrzymał wszystkie informacje, jakie dostali pozostali potencjalni inwestorzy. Z moich rozmów z panią Matuszewską wynika, że ta spółka nie jest w stanie kupić nieobciążonych aktywów Novatek GE, bo jej na to po prostu nie stać. Dodatkowo Geleo nie ma koniecznych koncesji, więc po nabyciu tego majątku przez jakiś czas spółka musiałaby ponosić koszty związane z jego utrzymaniem, a nie generowałaby przychodów. Dlatego po stronie Geleo pojawił się pomysł, żeby kupić całe przedsiębiorstwo Novatek GE, rozumiane jako aktywa, ale też pasywa, którymi są zobowiązania wobec rosyjskiego PAO Novateku i jego grupy. Łącznie ok. 770 mln zł. Rzecz jasna, według koncepcji Geleo te pasywa obniżają wycenę aktywów. Realizacja tego pomysłu –pomijając różne inne kwestie – byłaby niezgodna z prawem. Na mocy ustawy mam doprowadzić do zbycia środków finansowych i zasobów gospodarczych w rozumieniu rozporządzenia 269/2014, którymi są wyłącznie aktywa. Co więcej, zbycie to będzie miało skutki sprzedaży egzekucyjnej. Nie mam kompetencji do rozporządzania pasywami. Geleo nie mógł się z tym pogodzić.

Jakie są, pana zdaniem, intencje Geleo?

Geleo jest spółką założoną przez zawieszonego prezesa polskiego Novateku Dariusza Bratonia z całą grupą pracowników. Już po tym, jak Novatek GE został wpisany na polską listę sankcyjną, Dariusz Bratoń przeprowadził kilka kontrowersyjnych czynności. Podmioty zagraniczne zalegały nam z płatnością za dostarczony gaz na łączną kwotę prawie 300 mln zł. Gdy wysłałem im wezwania do zapłaty, odpisali, że… nigdy nie dostali właściwych faktur, a teraz i tak nie mogą zapłacić, gdyż rosyjska spółka matka PAO Novatek zajęła nasze wierzytelności w związku z postępowaniem przeciwko polskiemu Novatekowi w Niemczech i w Szwajcarii. Chodziło o uznanie rzekomego wyroku sądu arbitrażowego z Moskwy. Okazało się bowiem, że w lipcu 2022 r. Dariusz Bratoń poinformował PAO Novatek o naszych wierzytelnościach zagranicznych oraz podpisał uznanie długu za gaz, który z kolei my jako polska spółka odebraliśmy od PAO Novatek. Wskazał też rosyjską prawniczkę jako pełnomocnika do reprezentowania Novatek GE w Rosji, w tym do odbioru pozwu, na wypadek gdyby przypadkiem PAO Novatek chciał przed moskiewskim trybunałem arbitrażowym domagać się zapłaty od spółki zamrożonej w Polsce. Trochę ponad miesiąc później PAO Novatek zainicjował właśnie takie postępowanie. Rzekomy pełnomocnik Novatek GE nie bronił spółki, więc w szybkim tempie zapadł wyrok nakazujący zapłacić 280 mln zł plus koszty arbitrażu.

Moim zdaniem PAO Novatek wytworzył to orzeczenie i zajmuje wierzytelności polskiego Novateku za granicą, bo ma świadomość, że jeżeli kontrahenci zapłacą faktury, to pieniądze trafią na zamrożony w kraju rachunek bankowy. To fikcyjne postępowanie arbitrażowe umożliwił Dariusz Bratoń, który przy udziale innych pracowników stworzył Geleo. Następnie sprzedał swoje udziały Annie Matuszewskiej, która dziś sprawuje kontrolę nad tą spółką. Większość pracowników ma po jednym udziale. W umowie rzekomego nabycia udziałów w Novatek GE Geleo zadeklarował, że pracownicy polskiego Novateku będą kontynuować aktywność biznesową „based on the relationships developed so far”. Pomimo tego dzisiaj twierdzą, że są spółką pracowniczą absolutnie wolną od wszelkich związków z Rosjanami.

Geleo przywołuje m.in. przykład spółki Maga Foods, którą bez przeszkód nabyła od Rosjan spółka pracownicza kontrolowana przez prezesa.

Geleo ignoruje istotne fakty. W tamtej spółce nie było ustanowionego tymczasowego zarządu przymusowego. W kontekście ograniczeń w zbywaniu udziałów wynikających z kodeksu spółek handlowych ma to kapitalne znaczenie. Dodatkowo udziały w Novatek GE są zamrożone. Nie znając wszelkich okoliczności dotyczących innych przypadków, byłbym bardzo ostrożny w kreowaniu analogii.

Geleo podnosi, że reprezentuje pan kancelarię obsługującą spółki Skarbu Państwa, wytyka też panu wysokie koszty ponoszone na usługi EY i za przetrzymywanie wagonów. Jak pan to skomentuje?

Zarzuty Geleo przypominają treść listów, które w ostatnich miesiącach otrzymywałem od rosyjskich właścicieli Novatek GE. Z merytorycznymi zarzutami mogę polemizować, inne pominę. Zauważę tylko, że wspomniane koszty zewnętrzne byłyby istotnie mniejsze, gdyby nie konieczność reagowania choćby na bezprawne działania podejmowane przez Geleo czy ujawniony rzekomy wyrok arbitrażowy. Novatek GE rzeczywiście płaci za parking w Polsce dla sprowadzonych rosyjskich wagonów szerokotorowych, których nikt specjalnie nie chce zabrać. Wynegocjowałem jednak z tego tytułu niższe opłaty niż te, które kilka miesięcy temu akceptowało kierownictwo polskiego Novateku. Jeśli to są najpoważniejsze zastrzeżenia wobec mnie, to mogę spać spokojnie. ©℗

Rozmawiał Tomasz Ciechoński