Parlament Europejski przegłosował przepisy, które utrudnią inwigilowanie dziennikarzy. Platformy internetowe nie będą mogły z kolei zbyt pochopnie blokować artykułów.

Unijne rozporządzenie – akt o wolności mediów (dalej: EMFA) ma zabezpieczać redakcje przed naciskami politycznymi i gospodarczymi. Regulacja przyjęta we wtorek przez europarlament zobowiązuje państwa członkowskie, by zapewniły pluralizm mediów i chroniły ich niezależność. Zakazuje też wszelkich form ingerencji w decyzje redakcyjne. Wywieraniu zewnętrznej presji na dziennikarzy mają zapobiec przepisy zabraniające zmuszania ich do ujawniania źródeł informacji, uzyskiwania dostępu do zaszyfrowanych treści na ich urządzeniach i stosowania aplikacji szpiegowskich.

– Regulacje wspierająca dziennikarzy i media są w Europie potrzebne, zważywszy na to, pod jaką presją niezależne redakcje znajdują się na Węgrzech czy w Polsce, ale też w innych krajach Unii, jak Bułgaria, Grecja i Malta – komentuje Filip Pazderski, dyrektor Programu Demokracji i Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Spraw Publicznych. – Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Niektóre rozwiązania EMFA budzą wątpliwości – zastrzega.

Wskazuje m.in. na przepisy o powołaniu Europejskiej Rady ds. Usług Medialnych. Będzie to organ doradzający Komisji Europejskiej w sprawie mediów.

– Jeżeli w nowej radzie znajdą się przedstawiciele obecnych regulatorów krajowych, to np. z Polski będą to reprezentanci Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która obecnie nie sprzyja wolności mediów. Także z Węgier trafią tam osoby z organu kontrolowanego przez partię rządzącą – zauważa Filip Pazderski.

Rada nie podoba się też Izbie Wydawców Prasy (jej członkiem jest też Infor PL, wydawca DGP), więc będzie zabiegać, aby w trialogu (negocjacje między KE, Radą UE i PE w sprawie ostatecznej treści przepisów) pozbawiono ją uprawnień wobec prasy. – Ten sektor mediów nie znajdował się dotychczas w gestii żadnego organu na poziomie unijnym i tak powinno pozostać – uzasadnia Jacek Wojtaś, prawnik i koordynator ds. europejskich w IWP.

Europoselskie poprawki

Zasadniczo jednak wydawcy są zadowoleni z poprawek przyjętych przez europosłów. – Zobaczymy, jak potoczą się rozmowy w trialogu. Mam nadzieję, że pozycja PE będzie w tych negocjacjach silna, bo największy problem mamy z wersją projektu przyjętą przez Radę UE – mówi Jacek Wojtaś.

Rada m.in. bardzo rozszerzyła możliwości inwigilowania dziennikarzy, w tym stosowania programów szpiegowskich (art. 4). Europosłowie uchwalili jednak przepisy dopuszczające to jedynie w ostateczności (patrz: ramka).

– To dość wysoki poziom ochrony. Kluczowe jest pytanie, na ile te przepisy będą efektywne. Problem inwigilacji jest bardzo poważny i niezależne media potrzebują pod tym względem zabezpieczenia, aby mogły skutecznie pełnić swoją funkcję – uważa Filip Pazderski. – EMFA nie jest idealną regulacją, przy jej uchwalaniu nie udało się uniknąć kompromisów. Stanowi jednak krok w dobrą stronę – podsumowuje.

Doba bez usuwania

Przepisy dotyczące blokowania treści medialnych przez platformy, zwłaszcza społecznościowe, wydawcy chcieliby jednak poprawić, jeszcze zanim zaczną obowiązywać. – Naszym zdaniem legalne treści w ogóle nie powinny być blokowane. Nie można dopuścić do tego, aby platformy na podstawie swoich regulaminów mogły arbitralnie decydować o tym, czy zgodne z prawem treści z wydań drukowanych czytelnik może też znaleźć w internecie, czy nie – podkreśla Jacek Wojtaś.

EMFA w wersji przyjętej we wtorek przez PE pozwalałaby platformom zawieszać lub ograniczać treści niezgodne z ich regulaminem, ale jeśli jest to treść dostawcy usługi medialnej, trzeba go wcześniej o tym zamiarze poinformować i pozwolić na złożenie wyjaśnień. Usunąć lub zablokować taki wpis wolno będzie dopiero po 24-godzinnych negocjacjach. Po upływie tego okresu Facebook czy inna platforma może przekazać sprawę odpowiedniemu krajowemu organowi regulacyjnemu, który podejmie decyzję, czy planowane zawieszenie lub ograniczenie jest uzasadnione. Europosłowie chcą w ten sposób zapobiec arbitralnym decyzjom big techów.

– Rozumiem intencję, jaką jest ochrona treści tworzonych zgodnie ze standardami dziennikarskimi. Powstaje tu jednak ryzyko nadużyć – mówi dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Drugim ryzykiem jest osłabienie innego rozporządzenia UE – aktu o usługach cyfrowych (DSA). – Wobec bardzo dużych platform internetowych (VLOP) i bardzo dużych wyszukiwarek (VLOSE) przepisy DSA już obowiązują – zauważa dr Małobęcka-Szwast. – Nakładają m.in. obowiązki w zakresie moderowania treści, a także nakazują im rozpoznanie i ograniczanie ryzyka rozpowszechniania materiałów nielegalnych, dezinformujących itp. I teraz pojawia się EMFA, która w wersji przyjętej przez PE przewiduje wyłączenie dotyczące mediów – dodaje.

Stowarzyszenie branżowe CCIA Europe, do którego należą Google, Facebook i X (dawniej Twitter), po głosowaniu w PE alarmowało, że w takiej postaci EMFA może podważyć przepisy DSA „i pomóc w szerzeniu dezinformacji”.

– Jest deklaracja, że procedura z EMFA ma się odbywać bez uszczerbku dla DSA – mówi Iga Małobęcka-Szwast. – Relacja między tymi aktami nie jest jednak jasna. EMFA może potencjalnie utrudnić platformie realizację obowiązków z DSA, szczególnie jeśli przepisy mające chronić media będą nadużywane przez podmioty rozpowszechniające fałszywe wiadomości – stwierdza. ©℗

Europosłowie utrudnili szpiegowanie dziennikarzy

Generalną zasadą ma być zakaz inwigilowania dziennikarzy, uzyskiwania dostępu do zaszyfrowanych treści czy używania oprogramowania szpiegującego, chyba że zostaną spełnione określone warunki, m.in:

■ nie ma to związku z działalnością zawodową dostawcy usług medialnych i jego pracowników;

■ nie skutkuje dostępem do źródeł dziennikarskich;

■ jest proporcjonalne do zamierzonego uzasadnionego celu;

■ zostało zatwierdzone przez sąd;

■ dotyczy wyłącznie dochodzenia lub ścigania poważnego przestępstwa zagrożonego karą powyżej pięciu lat więzienia;

■ jest podejmowane w ostateczności. ©℗