Wiceprezes Krajowej Izby Odwoławczej został powołany na kolejną kadencję. W ten sposób uniknięto groźby paraliżu tej instytucji i można kontynuować konkurs na jej prezesa.

Od ponad roku Krajowa Izba Odwoławcza pozostaje bez prezesa po tym, jak dymisję złożyła zajmująca to stanowisko Małgorzata Rakowska. Pracami KIO kierował przez ten czas wiceprezes Jan Kuzawiński. Problem w tym, że jemu właśnie skończyła się trzyletnia kadencja. Gdyby zaś izba pozostała bez prezesa i wiceprezesa, to nie mogłaby rozstrzygać sporów przetargowych. Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda powołał jednak wiceprezesa na kolejną kadencję rozpoczynającą się 7 września 2022 r.
Dlaczego to takie ważne?
- Zgodnie z przepisami o zamówieniach publicznych wyznaczenie składu orzekającego do rozpoznania odwołania, w tym jego przewodniczącego, a także ustalanie terminów posiedzeń składów orzekających przynależy wyłącznie prezesowi KIO. Może on wykonywać te zadania przy pomocy wiceprezesa, zastępującego go w razie jego nieobecności. Oznacza to, że w przypadku jednoczesnego braku prezesa oraz wiceprezesa siłą rzeczy doszłoby do paraliżu funkcjonowania izby - żadna inna osoba, w szczególności żaden członek izby, nie posiada umocowania do przejęcia, chociażby czasowego, tych zadań - wyjaśnia Michał Gajdek, adwokat z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Drugie podejście

Powołanie wiceprezesa na kolejną kadencję pozwoli na pracę KIO do czasu rozstrzygnięcia trwającego konkursu na prezesa. W minionym tygodniu odbył się egzamin pisemny dla zainteresowanych spoza członków izby. Przystąpiły do niego dwie osoby.
Jednocześnie o stanowisko prezesa ubiegają się czterej członkowie KIO, którzy nie musieli przystępować do egzaminu pisemnego.
- Skorzystałem z przysługującego prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych prawa do złożenia wniosku do ministra rozwoju i technologii o powołanie prezesa KIO spośród członków izby. W tym celu umożliwiłem każdemu członkowi zaprezentowanie swojej kandydatury celem zweryfikowania kompetencji miękkich i zarządczych. W tym trybie zostały mi zaprezentowane cztery kandydatury i ze wszystkimi kandydatami przeprowadziłem stosowne rozmowy. Wierzę, że finalnie uda się wyłonić najlepszego kandydata do kierowania pracami izby - mówi Hubert Nowak, prezes UZP.
To już drugi konkurs na stanowisko prezesa KIO. Pierwszy nie został rozstrzygnięty. Wystartowało w nim czterech chętnych - jedna osoba spoza KIO i trzy rekomendowane już wcześniej przez izbę z grona jej członków.
Pojawił się wówczas poważny problem prawny. Konkurs składał się z dwóch części - pisemnej oraz rozmowy kwalifikacyjnej. Część pisemna miała zweryfikować poziom wiedzy kandydatów. Tyle że członkowie izby już taki egzamin w przeszłości zdawali, bez niego nie mogliby zostać powołani. KIO wystąpiło więc do MRiT o stanowisko w tej sprawie.
Ministerstwo odpowiedziało wówczas, że przepisy przewidują dwie ścieżki kandydowania na prezesa KIO. Pierwsza z nich jest przeznaczona dla członków izby. Druga dla osób z zewnątrz. W tej drugiej konieczne jest zweryfikowanie, czy kandydaci spoza izby spełniają warunki (w tym dotyczące wiedzy) i stąd egzamin pisemny. Członkowie KIO nie muszą już być sprawdzani. W odpowiedzi MRiT podkreślono, że obydwie ścieżki mogą występować równolegle i są od siebie niezależne.
Jednocześnie zaznaczono, że członkowie KIO mogą wystartować w konkursie na podobnych zasadach jak kandydaci zewnętrzni. Wówczas zaś obowiązuje ich pełna procedura. Jeśli zaś nie chcą jej przechodzić, to mogą bezpośrednio zgłosić swą kandydaturę prezesowi UZP. Po przeprowadzeniu konkursu rekomenduje on swego kandydata zarówno spośród osób uczestniczących w konkursie, jak i zgłoszonych członków KIO.

Konkurs trwa

Członkowie rekomendowani przez KIO złożyli na ręce komisji kwalifikacyjnej oświadczenia, w których z jednej strony odmówili przystąpienia do egzaminu pisemnego (bo ich wiedza była już weryfikowana), z drugiej jednak w pełni podtrzymali swe kandydatury. Do egzaminu nie przystąpił też jedyny kandydat z zewnątrz. W czerwcu komisja kwalifikacyjna poinformowała o zakończeniu konkursu bez rozstrzygnięcia (nie o jego unieważnieniu, tylko właśnie zakończeniu).
Nowy konkurs rozpisano na analogicznych zasadach jak wcześniejszy. Znów pojawił się ten sam problem - czy osoby kandydujące spośród członków KIO muszą podchodzić do egzaminu pisemnego. Ostatecznie okazało się, że nie musiały. Uczestniczyli w nim wyłącznie kandydaci spoza izby.
Kiedy można spodziewać się rozstrzygnięcia?
- Realnie praca komisji konkursowej zakończy się zapewne w październiku. Uczestnicy zostali powiadomieni o wynikach i mogą teraz wnieść odwołania - wyjaśnia prezes UZP Hubert Nowak.
Ostatecznie prezesa KIO powoła minister rozwoju. Zrobi to na wniosek prezesa UZP. Gdyby okazało się, że nowym prezesem będzie osoba, która nie jest członkiem KIO, zostanie ona automatycznie wpisana na listę.
Komentatorzy podkreślają, że niepewności dotyczącej pracy izby można było uniknąć.
- Jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe, dlaczego przez tak długi okres nie powołano prezesa KIO. W mojej ocenie postępowanie w tej sprawie powinno zostać wszczęte natychmiast po złożeniu dymisji przez poprzednią panią prezes. Nie wiem, dlaczego najpierw z nim zwlekano, a następnie prowadzono w sposób tak nieudolny, że konkurs został zakończony bez rozstrzygnięcia - komentuje Tomasz Czajkowski, były wieloletni prezes UZP, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika „Zamówienia Publiczne Doradca”.
Coraz więcej odwołań / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe