Resort rozwoju nie wyklucza zmian, które ułatwiłyby budownictwo komunalne i społeczne. Mowa m.in. o możliwości wywłaszczania miejskich ugorów i pustostanów

Resort rozwoju i technologii nie wyklucza zmian legislacyjnych, które umożliwią wywłaszczenia na potrzeby budownictwa komunalnego i społecznego - deklaruje wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk w odpowiedzi na interpelację posłanki Polski 2050 Hanny Gill-Piątek. Posłanka pytała o możliwość wprowadzenia do ustawy o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1899) samodzielnego punktu wskazującego jako cel publiczny „komunalne i społeczne budownictwo mieszkaniowe”. To otworzyłoby drogę do sięgania po instrument wywłaszczenia.
Wiceminister Semeniuk deklaruje przeanalizowanie sprawy oraz wystąpienie do strony samorządowej z prośbą o opinię. - Samorząd gminny, jako beneficjent regulacji uprawniającej do wywłaszczania nieruchomości oraz zobowiązującej jednocześnie do wypłaty odszkodowań z tego tytułu na rzecz wywłaszczonych mieszkańców gmin, powinien mieć możliwość wypowiedzenia się wobec postulowanych zmian - argumentuje.
Zarazem, zastrzega Semeniuk, „w kontekście realizacji komunalnego i społecznego budownictwa mieszkaniowego trudno mówić o braku możliwości realizacji przedsięwzięcia w sposób inny niż poprzez odjęcie prawa do gruntu lub o braku możliwości nabycia gruntów przez samorządy w drodze umowy”. Jak argumentuje, budownictwo mieszkaniowe, w odróżnieniu od „inwestycji liniowych”, nie musi bowiem być zlokalizowane w określonym miejscu.
- Jest wysoce prawdopodobne, że ustalenie, czy dana nieruchomość będzie niezbędna do realizacji wnioskowanego celu, byłoby przedmiotem licznych sporów. Problematyczny byłby także dobór kryteriów lokalizacji takiej inwestycji. Należy przy tym zauważyć, że zabezpieczenie potrzeb mieszkaniowych ograniczonej liczby mieszkańców danej gminy byłoby w tej sytuacji przeciwstawione konstytucyjnej gwarancji ochrony własności - przewiduje.

Szpecą i straszą

Skąd ta inicjatywa? Jak tłumaczy Hanna Gill-Piątek, w Polsce od lat mamy duży problem z ugorami miejskimi. - Leżące odłogiem działki w centrach miast bez ustalonych właścicieli, niszczejące budynki o tak skomplikowanym stanie prawnym, że nie można ich w żaden sposób ruszyć. Szpecą i straszą, zamieniając się w dzikie „dziadoparkingi” - opisuje.
Jak dodaje, gminom przydałyby się one na budownictwo społeczne, „potrzebne teraz bardziej niż kiedykolwiek”. Według posłanki z propozycją rozwiązania problemu - podczas niedawnego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. miast - wyszła dr Aleksandra Jadach-Sepioło, wiceszefowa Instytutu Rozwoju Miast i Regionów.
- Chodzi o wzorowany na specustawie drogowej tzw. ZRID mieszkaniowy, czyli ZRIM (zezwolenie na realizację inwestycji mieszkaniowej) - możliwość wywłaszczenia ugorów miejskich decyzją administracyjną pod cele mieszkaniowe, oczywiście za godnym odszkodowaniem - tłumaczy Gill-Piątek.
Jak to zrobić? Należałoby wpisać budowanie mieszkań komunalnych i społecznych do katalogu celu publicznego z art. 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Oprócz dróg mamy w nim wiele pożytecznych inwestycji, m.in. koleje, porty, sieci przesyłowe, obiekty niezbędne dla obronności czy cmentarze. Można pod nie, jak tłumaczy posłanka, pozyskać grunty szybką ścieżką administracyjną. - Dlatego zapytałam rząd o możliwość podobnych ułatwień na cele mieszkaniowe. Cieszę się, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii zamierza przeanalizować ten temat - puentuje.
Inżynier Mariusz Okuń z Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa zauważa, że wywłaszczenie nieruchomości to środek ostateczny. Jednak, jego zdaniem, „uwzględniając obecny głód mieszkań komunalnych i społecznych, należałoby rozważyć w trybie ekstraordynaryjnym działania zmierzające do usankcjonowania tego typu procedury”. - W szczególności mogłoby to dotyczyć niewykorzystywanych parceli z nieuregulowanym od lat stanem prawnym w topowych lokalizacjach uzbrojonych w infrastrukturę techniczną - uważa.
Także Hanna Milewska-Wilk z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów wskazuje, że obecne rozwiązania sprzyjają wywłaszczaniu na cele związane z drogami i komunikacją, takie jak: poszerzanie dróg, ronda, obwodnice, budowa torów i sieci przesyłowych. W tych przypadkach potrzebna jest bowiem ciągłość infrastruktury. - W mieszkaniówce można zawsze wskazywać, że można inwestycję zrealizować na innej działce, ale jednocześnie, jeśli patrzymy na planowanie miasta jako zwartej całości, to problem pustych parceli, zrujnowanych budynków jest w konkretnym miejscu - przekonuje ekspertka.

Właściciele mają obowiązki

Jak wskazuje, w taki sposób podeszli do sprawy samorządowcy w Płocku i systematycznie przebudowują tereny od Starego do Nowego Rynku, tam, gdzie można, realizując inwestycje mieszkaniowe, komercyjne albo o mieszanej funkcji. - Czasem, ze względu na to, że Płock przed II wojną światową był w 60 proc. zamieszkany przez ludność żydowską, niezbędne są bardzo złożone procesy i wykorzystanie nawet wywłaszczenia, które dopuszcza ustawa o rewitalizacji (Dz.U. z 2021 r. poz. 485) - dodaje. Jak jednak zauważa posłanka Gill-Piątek, ustawa o rewitalizacji obejmuje tylko obszary zdegradowane, na których występują problemy społeczne, a korzystanie z jej zapisów jest dla gmin wysoce skomplikowane.
W takich przypadkach - jak wskazuje Hanna Milewska-Wilk - zmiana prawa, postulowana w interpelacji, ułatwiłaby samorządowi działanie. Jak zaznacza, ze względu na rozproszenie własności w wyniku reprywatyzacji będziemy mieć coraz większy problem z wyszukiwaniem wszystkich współwłaścicieli i skupowaniem udziałów w nieruchomościach wielomieszkaniowych i kamienicach w centrach miast.
- Szacunek do własności jest niezbędny, ale należy pamiętać, że właściciele mają swoje obowiązki: co najmniej podatkowe, do tego dbałości o bezpieczeństwo osób zamieszkujących i nawet przechodzących koło posesji i budynku. Jeśli nie wywiązują się z nich przez dziesiątki lat, powinno istnieć narzędzie do przejmowania nieruchomości przez gminy. To dużo bezpieczniejszy proces niż pozostawienie tego rynkowi, co pokazuje przykład Warszawy - konkluduje. ©℗
OPINIA

Czy wywłaszczenia pomogą zagospodarować pustostany?

ikona lupy />
Katarzyna Przybylska, Habitat for Humanity / Materiały prasowe
Sytuacja mieszkaniowa w Polsce jest trudna od lat, a ostatnie miesiące ten problem dodatkowo uwidoczniły. Najbardziej odczuwalny jest deficyt mieszkań dostępnych cenowo, na które byłoby nas stać. Wciąż brakuje - wprowadzonych na szeroką skalę - rozwiązań systemowych. Konieczne są zatem działania, które ten zasób zwiększą.
Jedną z recept jest wykorzystanie pustostanów, w tym budynków nieużywanych od lat, o nieustalonym statusie prawnym. Niszczejące, porzucone, niewykorzystywane pustostany widzimy w wielu miastach. Wstępne dane ze spisu powszechnego wykazały, że 10,4 proc. budynków mieszkalnych w Polsce jest niezamieszkanych. Z ubiegłorocznego badania, które - na zlecenie naszej fundacji - przeprowadził Instytut Rozwoju Miast i Regionów, wynika, że nieruchomości o nieustalonym stanie prawnym, poprzemysłowe czy porzucone są wyzwaniem dla gmin i coraz częściej postrzegane są też przez mieszkańców jako problem wizerunkowy czy związany z bezpieczeństwem.
Obecnie nie ma jednak mechanizmów prawnych, które służyłyby rozwiązaniu problemu pustych, niszczejących budynków. Społeczne budownictwo mieszkaniowe i komunalne nie jest bowiem uznawane za cel publiczny. Wyjątek stanowią obszary rewitalizacji. Warto więc szczegółowo przeanalizować możliwość dopuszczenia, w ściśle określonych przypadkach, wywłaszczenia na cele mieszkaniowe. Oczywiście konieczne byłoby jednoczesne uregulowanie praktycznych kwestii związanych z tym procesem, w tym wypłaty odszkodowań. ©℗
ikona lupy />
Prawie co ósme M stoi puste / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe