Nie tylko spółka, ale każdy jej udziałowiec będzie mógł złożyć wniosek o ściganie za spowodowanie ryzyka szkody w obrocie gospodarczym. Czy nowe przepisy powstrzymają zarządy przed podejmowaniem ryzykownych transakcji?

Wyrządzenie szkody w obrocie gospodarczym jest zagrożone karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Artykuł 296 par. 1a kodeksu karnego stanowi z kolei, że karze pozbawienia wolności do lat trzech podlega osoba, która przez niedopełnienie obowiązków lub nadużycie uprawnień sprowadza choćby „bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej”. Jeżeli pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, to zgodnie z art. 296 par. 4a k.k. ściganie przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że takie brzmienie przepisu sprawia, że jest on dysfunkcjonalny. Dlatego w projekcie nowelizacji k.k. proponuje rozszerzenie tego katalogu również o wspólnika, akcjonariusza lub udziałowca pokrzywdzonej spółki lub członka pokrzywdzonej spółdzielni.
- „Chodzi o to, aby takie postępowanie mógł inicjować każdy podmiot zainteresowany ze względu na swój interes majątkowy w ramach danej struktury organizacyjnej. Nie będzie zatem wymagane formalne wyrażenie woli ścigania przez właściwy organ statutowy pokrzywdzonego, wystarczająca będzie taka wola po stronie podmiotu wchodzącego w skład struktury organizacyjnej pokrzywdzonego” - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Zdaniem MS taka regulacja przyczyni się do uproszczenia postępowania w przedmiocie sformułowania przez uprawniony podmiot woli ścigania oraz zapewni ochronę i podmiotowość wszystkim podmiotom choćby pośrednio narażonym na skutki wyrządzenia pokrzywdzonemu znacznej szkody majątkowej.
OPINIA

Wzrośnie liczba postępowań, ale raczej nie skazań

Tomasz Konopka, adwokat, partner w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak / Materiały prasowe
Umożliwienie składania wniosków o ściganie nawet przez drobnych akcjonariuszy czy poszczególnych udziałowców może przełożyć się na wykorzystywanie postępowań karnych w ramach sporów korporacyjnych między wspólnikami czy akcjonariuszami. Zwłaszcza że przepisy art. 296 par. 1 i 1a mają charakter blankietowy. Zmiana wzmocni obecną już tendencję do uwzględniania ryzyka prawnokarnego przy podejmowaniu wszelkich decyzji gospodarczych. Należy jednak pamiętać, że do przypisania odpowiedzialności karnej konieczne jest wykazanie bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody majątkowej. Przeprowadzenie takiego dowodu jest niezwykle trudne. Przypuszczam, że efektem zmiany może być wzrost liczby postępowań, co niekoniecznie przełoży się na wzrost liczby skazań za przestępstwo z art. 296 par. 1a.

Niebezpieczne narzędzie

Problem w tym, że jak zauważa dr Łukasz Pilarczyk z kancelarii Filipiak Babicz Legal, do poniesienia odpowiedzialności z tego tytułu nie jest konieczne wyrządzenie szkody.
- Wystarczy samo spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa jej wyrządzenia, co oczywiście jest skrajnie ocennym pojęciem i praktycznie każda duża transakcja powyżej 200 tys. zł może być tak zakwalifikowana. Właśnie z uwagi na to, że ten przepis jest tak daleko idący, ustawodawca ograniczył jego zastosowanie do sytuacji, gdy pokrzywdzony podmiot, czyli sama spółka, składa wniosek o ściganie - zauważa adwokat.
Jakie mogą być konsekwencje rozszerzenia uprawnień na wszystkich wspólników, akcjonariuszy i udziałowców, a w przypadku spółdzielni na każdego członka? Zdaniem mec. Pilarczyka nieoczekiwanym skutkiem ubocznym może być wyposażenie udziałowców w nowy instrument wpływania na organy spółek, jeżeli te działają niezgodnie z ich wolą i podejmują odważne decyzje inwestycyjne.
- Akcjonariusz lub wspólnik mogą wywierać presję na zarząd, że złożą zawiadomienie o przestępstwie, jeżeli ten przeprowadzi transakcję, która ich zdaniem jest ryzykowna, co - jak już zaznaczałem - jest bardzo ocenne. Takie uprawnienie będzie przysługiwało także wspólnikowi mniejszościowemu, który w ten sposób uzyskuje nagle cenny oręż do ręki we wpływaniu na działania spółki - wyjaśnia dr Pilarczyk.
Dodaje, że choć złożenie zawiadomienia do prokuratury nie musi być oczywiście skuteczne, to już sama możliwość jego złożenia może działać paraliżująco na zarząd.
- Z nieznanych przyczyn ustawodawca za pomocą prawa karnego ingeruje w stosunki korporacyjne, co może utrudnić funkcjonowanie spółek. Trudno to uznać za działanie uzasadnione, bo art. 296 par. 1a k.k. budzi wątpliwości dotyczące jego obecności w kodeksie karnym i są postulaty jego usunięcia. Tymczasem ustawodawca nie dość, że nie usuwa tego przepisu, to jeszcze dodatkowo chce rozszerzyć zastosowanie tej kontrowersyjnej regulacji - wskazuje mec. Pilarczyk.
- Już sam art. 296 par. 1a k.k. jest zbędny, a co dopiero rozszerzenie kręgu uprawnionych do inicjowania postępowania karnego na tej podstawie - zgadza się mec. Janusz Tomczak, partner w kancelarii Raczkowski.

Prokurator jako argument w sporach

- Na studiach uczy się o subsydiarności prawa karnego gospodarczego, czyli o tym, że powinno ono wkraczać w stosunki gospodarcze w ostateczności, kiedy inne narzędzia prawne nie spełniają swojej roli - przypomina Janusz Tomczak.
Ostrzega, że rozszerzenie katalogu osób, które mogą złożyć wniosek o ściganie w sprawach o narażenie na niebezpieczeństwo wystąpienia szkody majątkowej, spowoduje, że osoby, które nie są bezpośrednio narażone (nie są pokrzywdzonymi, bo pokrzywdzona może być wyłącznie spółka), będą inicjować postępowania karne, a od ich decyzji będzie zależeć kontynuowanie takiego postępowania. Zgodnie bowiem z art. 12 kodeksu postępowania karnego choć w sprawach o przestępstwa ścigane na wniosek z chwilą jego złożenia postępowanie toczy się z urzędu, to za zgodą prokuratora (lub na późniejszym etapie sądu) wniosek może być cofnięty aż do zamknięcia przewodu sądowego na pierwszej rozprawie głównej.
- W konsekwencji ewentualne konflikty między większościowymi akcjonariuszami/udziałowcami a mniejszościowymi kontestującymi decyzje zarządu mogą przenosić się na forum postępowania karnego. Sprawi to, że prawo karne gospodarcze będzie traktowane coraz bardziej instrumentalnie, bo w praktyce cofnięcie wniosku o ściganie wiązać się będzie pewnie z jakimiś negocjacjami i ugodami - prognozuje mec. Tomczak.
Ale to nie wszystko. Ekspert zauważa, że przy przestępstwie tzw. działania na szkodę lub też narażenia na powstanie szkody bezpośrednio pokrzywdzonym może być podmiot, który mienie powierzył do zarządzania - czyli spółka w kontekście spółek kapitałowych. Akcjonariusze i udziałowcy nie są traktowani jako pokrzywdzeni, bo nim może być tylko podmiot bezpośrednio pokrzywdzony, co w efekcie będzie miało kuriozalne skutki.
- Będzie to prowadzić do sytuacji, w której „pokrzywdzona” spółka, a więc strona postępowania karnego reprezentowana w postępowaniu przez członków organów, będzie twierdzić, że nie było bezpośredniego narażenia, a mniejszościowi akcjonariusze lub udziałowcy, którzy nie będą mieć przymiotu strony postępowania, będący jedynie „wnioskodawcą”, będą uważać inaczej. I choć z faktu, że nie są stroną postępowania, wynika m.in. brak możliwości składania wniosków dowodowych, to od ich decyzji będzie zależeć możliwość zatrzymania takiego postępowania w postaci cofnięcia wniosku o ściganie. Innymi słowy, jest to wyposażanie „pośrednio pokrzywdzonych” w uprawnienia procesowe, których do tej pory nie mieli. Niestety nic, moim zdaniem, dobrego z tego nie będzie - konkluduje prawnik.

Szansa na polepszenie standardów

Zupełnie innego zdania jest dr Paweł Blajer z kancelarii Gessel. Jego zdaniem rozszerzenie grupy podmiotów, które będą miały możliwość składania wniosku o ściganie przy tym przestępstwie, jest dobrym posunięciem. Ekspert nie obawia się negatywnego wpływu tej regulacji na plany inwestycyjne ani projekty rozwojowe.
- Ich realizacja musi być przecież powiązana ze starannym przygotowaniem. W standardzie zarządzania projektami w takich sytuacjach mieści się komunikacja ze wspólnikami, więc ryzyko dla organizacji jest tutaj ograniczone - ocenia.
Jego zdaniem zmiana prawa wzmocni położenie wspólników, nawet tych najmniejszych.
- Pole do konfliktów jest znikome. A w przypadku sytuacji odwrotnej, czyli gdy zarządy nie będą przestrzegać pewnych standardów zarządzania projektami, dzięki projektowanemu uprawnieniu do złożenia wniosku o ściganie przez wspólników organy statutowe będą miały mniejsze możliwości ograniczenia odpowiedzialności, a większe zobowiązanie do staranności i profesjonalizmu - przekonuje dr Blajer.
Etap legislacyjny
Projekt w II czytaniu w Sejmie