Wszystko wskazuje na to, że nowe prawo wejdzie w życie później niż od 2023 r., co pierwotnie zapowiadano. Wyzwaniem jest to, jak określić jego koszty, by nie wywołać efektu proinflacyjnego

W ocenie skutków pierwotnego projektu, który skierowano do konsultacji latem ubiegłego roku, resort klimatu przyznał, że można oczekiwać negatywnego finansowego wpływu tej regulacji na obywateli. Bo koszty wynikające z wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) zostaną zapewne wliczone do cen produktów w opakowaniach. Jednocześnie argumentowano, że wnoszona przez przedsiębiorców opłata opakowaniowa dofinansuje koszty zagospodarowania śmieci w gminach, co spowoduje zmniejszenie kosztów z tego tytułu ponoszonych przez mieszkańców.
Tymczasem - jak mówi nam minister - członek Rady Ministrów, szef Stałego Komitetu RM Łukasz Schreiber - przyjmowanie projektów, które będą napędzały inflację, byłoby w tym momencie bardzo niedobrym krokiem. Potwierdza tym samym swoje, wcześniej opisywane przez nas stanowisko.
Zapytaliśmy ministra, czy oznacza to, że procedowanie nowych przepisów wstrzymano, czy raczej że ich kształt zostanie zmodyfikowany.
Odpowiedział nam, że „prace w sprawie projektu ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta trwają”. Przypomniał też, że jesteśmy zobligowani do wprowadzenia tej ustawy przez regulacje unijne. - Chcemy wypracować taki projekt, który pogodzi biznes i oczekiwania ludzi, a zarazem nie będzie kolejnym czynnikiem wzmacniającym inflację - zapowiada Łukasz Schreiber.
Na horyzoncie zdaje się zatem rysować kompromisowa propozycja. Dodatkowym argumentem za tym jest pismo wiceministra klimatu Jacka Ozdoby, który nadzoruje prace w sprawie ROP, adresowane do przewodniczącego zespołu ds. polityki gospodarczej i rynku pracy Rady Dialogu Społecznego. To odpowiedź na lutową, skierowaną do Ozdoby prośbę zespołu o spotkanie.
Minister poinformował w niej, że obecnie w opracowaniu znajduje się nowa wersja projektu, która uwzględnia część uwag zgłoszonych w konsultacjach. Dokument ma być gotowy do końca czerwca.
Stanowisko biznesu
Co na to wszystko biznes? Jak przyznaje jeden z głównych krytyków projektu przygotowanego przez MKiŚ, szef EKO-PAK Krzysztof Baczyński, obowiązki w ramach ROP wiążą się z kosztami, a koszty te zostaną uwzględnione w cenie każdego produktu w opakowaniu.
- Czym innym jest jednak pokrywanie kosztów ustalonych rzetelnie z udziałem wszystkich uczestników rynku odpadowego, a czym innym wyznaczanie ich zza urzędniczego biurka i kaskadowe przerzucanie z jednej instytucji publicznej do drugiej - podkreśla. Jak dodaje, ten pierwszy wariant biznes akceptuje. Natomiast drugi oznacza „konieczność «zadowolenia» wszystkich pośredników, uwzględniając ich budżetowe potrzeby, i taki model doprowadzi wyłącznie do wzrostu cen”.
Co proponuje w zamian? - Po pierwsze uczciwie określić, ile i co faktycznie kosztuje w gospodarce odpadami opakowaniowymi. Po drugie rzetelnie przyporządkować koszty do danych grup materiałów, aby bardziej podatne na recykling nie finansowały mniej podatnych - mówi Krzysztof Baczyński.
Ponadto postuluje ustalenie zasad pokrywania tych kosztów oraz zdefiniowania wpływu producentów, którzy cały system utrzymują, na jego efektywność. Kolejne zagadnienia wymienione przez Baczyńskiego obejmują to, jak nie dopuścić do wynaturzeń, oraz to, „jak to wszystko sprawozdawać i weryfikować, czy dane są zgodne z prawdą”.
- Powstaje więc pytanie: kiedy system ROP ma wejść w życie, bo wszyscy wiemy, że powinien od stycznia. Ma wejść w życie wówczas, gdy zostanie dobrze zaprojektowany legislacyjnie z uwzględnieniem tych wszystkich punktów, o których powyżej. Choćby następnego dnia - podsumowuje.
Obawy samorządów
Tymczasem ewentualne zamrożenie prac nad projektem o ROP i jednoczesne wprowadzanie systemu kaucyjnego (przewiduje go inny, procedowany bez podobnych perturbacji projekt ustawy) rodzi obawy samorządów. - Taka konstrukcja prawa byłaby druzgocąca dla systemów gminnych, a tym samym dla finansów mieszkańców - przestrzega Olga Goitowska, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Gdańsku, reprezentująca Unię Metropolii Polskich.
Według niej bez systemu ROP system kaucyjny będzie niczym innym jak wydrenowaniem gminnych systemów z surowców cennych rynkowo i nadających się do dalszego przetworzenia. Taka sytuacja będzie skutkowała wzrostem kosztów utrzymania systemów, a co za tym idzie - podniesieniem stawek opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi dla mieszkańców. Co znów oznacza czynnik proinflacyjny.
Przedstawicielka samorządów argumentuje, że objęcie kaucją jednorazowych butelek z tworzyw sztucznych oraz szklanych wielorazowych butelek będzie miało wpływ na:
■ uszczuplenie strumienia odpadów o surowce, dzięki którym gminy osiągają wymagane prawem poziomy przygotowania do ponownego użycia i recyklingu o ok. 35 proc. Dla gmin oznacza to ryzyko nieosiągnięcia tych poziomów, a w rezultacie - nałożenie kar finansowych przewidzianych ustawą,
■ uszczuplenie wpływów ze sprzedaży tych surowców o nawet 20 proc., czego efektem jest ryzyko podniesienia kosztów zagospodarowania odpadów przez instalacje.
Dlatego też, przekonuje Olga Goitowska, należy stworzyć kompleksowe i systemowe rozwiązania w zakresie postępowania z odpadami opakowaniowymi. - System kaucyjny powinien być projektowany i wprowadzony jednocześnie z rozszerzoną odpowiedzialnością producentów oraz ekomodulacją/ekoprojektowaniem i motywowaniem do wprowadzania opakowań wielorazowych, dając realną szansę na rozwiązanie problemów systemowych zmierzających do obniżenia ich kosztów jako całości - mówi.
Jak podkreśla, oczekiwanym przez samorządy efektem wdrożenia systemu ROP była realizacja priorytetów postępowania z odpadami, czyli minimalizacja strumienia odpadów komunalnych oraz większe zastosowanie opakowań wielokrotnego użytku czy też zdolnych do recyklingu. ©℗

OPINIA

Warto wznowić dialog
ikona lupy />
Piotr Wołejko Federacja Przedsiębiorców Polskich / Materiały prasowe
Wciąż nie znamy rzeczywistych kosztów funkcjonowania systemu, gdyż projektodawca ich nie policzył - odwołując się do stawek obowiązujących w Czechach. Konieczne jest zatem dokonanie przez MKiŚ analizy kosztów i w ten proces warto zaangażować przedstawicieli rynku, którzy dysponują cennymi informacjami. Musimy odejść od arbitralności strony rządowej i przejść do tworzenia prawa opartego na wiedzy i danych. Po dokonaniu kalkulacji może się okazać, że koszt systemu wyniesie tyle samo, a nawet więcej od tego, co wcześniej przewidywał projektodawca. Tego nie można wykluczyć. Wtedy pojawia się argument inflacyjny, z drugiej strony są jasno wskazane terminy wdrożenia przepisów do polskiego porządku prawnego, a zaniechanie może skutkować procedurami naruszeniowymi. Należy też podkreślić, że stworzenie systemu ROP wymaga przygotowań i inwestycji - a czas ucieka przynajmniej od września 2021 r., gdy skończyły się konsultacje projektu ustawy. Bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby konsultacje te były prowadzone w taki sposób, jak w sprawie ustawy o systemie kaucyjnym. W przypadku tego drugiego projektu mamy dobre doświadczenia i warto na tym budować, wznawiając dialog dotyczący ROP. ©℗