Unijny pomysł na walkę ze spółkami zakładanymi wyłącznie w celu nadużycia prawa może skomplikować życie legalnie działającym przedsiębiorcom. Najwięcej do stracenia ma polski biznes

A przynajmniej twierdzi tak część prawników, którzy zapoznali się z unijną propozycją.
W założeniu - przyznaje to każdy - zasługuje ona na pochwałę. Celem jest bowiem walka z przekrętami podatkowymi.
- Przez lata byliśmy świadkami zbyt wielu skandali związanych z nadużywaniem przedsiębiorstw „skrzynek pocztowych”. Niszczą one gospodarkę i społeczeństwo w ogóle, choćby przez to, że stanowią niesprawiedliwe dodatkowe obciążenie dla europejskich podatników - tłumaczył Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, który pod koniec grudnia 2021 r. prezentował założenia nowej dyrektywy.
Komisja Europejska chce, aby państwa członkowskie UE analizowały, które spółki wydmuszki mogą być wykorzystywane do nielegalnego procederu. Analiza będzie możliwa m.in. dzięki wprowadzeniu szeregu obowiązków sprawozdawczych dla przedsiębiorców.
Czas to pieniądz
W większości państw UE propozycja Komisji Europejskiej nie wzbudziła kontrowersji. Dyskusyjna jest jednak w Polsce, gdyż nad Wisłą całkiem popularne jest kupowanie gotowych do prowadzenia działalności spółek. Ktoś, kto je sprzedaje, musi mieć pakiet takich „śpiochów”. Dzięki zakupowi działalność można rozpocząć w zasadzie z dnia na dzień. Gdy ktoś samodzielnie rejestruje spółkę, zazwyczaj dopełnienie wszelkich formalności zajmuje kilka tygodni.
- Tak zwane shelf companies, czyli w wolnym tłumaczeniu spółki z półki, są w polskich realiach istotnym elementem całej infrastruktury gospodarczej. Są one wykorzystywane nawet do poważnego biznesu - przyznaje adwokat Jan Kieszczyński, partner w kancelarii Ligit.
Uważa on, że sama idea, by ograniczyć możliwość zakładania i utrzymywania niewykorzystywanych w danej chwili spółek, jest zapewne chwytliwa, ale za takim działaniem musiałaby iść zmiana rzeczywistości gospodarczej. System rejestracji działalności gospodarczej musiałby być sprawny, a nie taki jak dziś, czyli często sparaliżowany.
Mecenas Kieszczyński opowiada, że ma klienta, który chciał założyć spółkę S24, a więc zakładaną teoretycznie w dobę. Wniosek, mimo upływu ponad trzech tygodni, był zablokowany przez awarię w Krajowym Rejestrze Karnym, przez co nie można było pobrać informacji o członkach zarządu.
- A takie przypadki bynajmniej nie są jednostkowe. Dopóki rozpoczęcie biznesu będzie wielotygodniowym wyzwaniem, popularnością będą cieszyły się gotowe do prowadzenia spółki. I nie ma to nic wspólnego z oszukiwaniem państwa - uważa Jan Kieszczyński.
Propozycja Komisji Europejskiej nie podoba się także adwokatowi Radosławowi Płonce, członkowi Konwentu BCC i ekspertowi prawnemu organizacji.
Zwraca on uwagę, że w stanowisku Komisji Europejskiej podkreślono, że spółki wydmuszki mogą pełnić użyteczne funkcje handlowe i biznesowe. Ale że są wykorzystywane do machinacji podatkowych.
- Skoro spółki te mogą pełnić użyteczne funkcje w gospodarce, nie należy utrudniać życia wszystkim. Komisja Europejska powinna szukać rozwiązań, które utrudnią życie tym, którzy nadużywają prawa lub je wprost łamią - uważa Radosław Płonka. - Nie widzę uzasadnienia dla zwiększenia obciążeń dla wszystkich w imię poskromienia niewielu nieuczciwych - podkreśla prawnik.
Nie przekonuje go zarazem argument, że to po stronie organów państwa będzie wstępna ocena, komu wnikliwiej się przyjrzeć, a komu można odpuścić. A to dlatego, że - zdaniem Płonki - mamy w Polsce wystarczająco wiele przykładów na to, że sposób działania administracji publicznej pozostawia wiele do życzenia.
Mało klarowne w ocenie prawnika jest także wskazanie przez Komisję Europejską, że nowe obowiązki zostaną nałożone przede wszystkim na podmioty transgraniczne. Tym bardziej że ostatecznie przepisy będą implementowane przez poszczególne państwa w ramach ustaw krajowych. I nie można wykluczać, że ustawodawcy postanowią wykorzystać nadarzającą się okazję do prowadzenia wnikliwszej kontroli również firm działających wyłącznie w jednym państwie.
Eliminacja z obrotu
Niektórzy prawnicy jednak chwalą unijny pomysł. Należy do nich radca prawny Paweł Terpiłowski, kierownik zespołu podatków pośrednich w TAXEO Komorniczak i Wspólnicy. Jego zdaniem walka ze spółkami wydmuszkami powinna przybrać bardziej zdecydowaną formę niż do tej pory.
- Dotychczas na poziomie unijnym brakowało spójnych rozwiązań. Również w naszym systemie prawa krajowego brakuje skutecznych narzędzi prawnych, które pozwalałyby ograniczać funkcjonowanie takich spółek i chronić innych uczestników obrotu - od oszustw podatkowych czy na poziomie uczciwej konkurencji - zaznacza mec. Terpiłowski.
I mówi wprost: wiele spółek wydmuszek jest używanych do nadużyć gospodarczych i podatkowych.
- Inicjatywę Komisji Europejskiej należy uznać za słuszną i wskazaną, a tego rodzaju spółki eliminować z życia gospodarczego lub przynajmniej objąć szczególnym nadzorem. Nawet jeżeli miałoby to utrudnić funkcjonowanie spółek zakładanych na zapas, to zamysł jest jak najbardziej słuszny. Zwłaszcza że aktualnie założenie spółki nie jest czasochłonne i kosztowne - podkreśla Paweł Terpiłowski.
Komisja Europejska liczy na to, że państwa członkowskie implementują nowe przepisy do lipca 2023 r., a rozwiązania wejdą w życie od początku 2024 r. Najpierw jednak zajmie się nimi Parlament Europejski.
Biznes na teraz / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe