Rząd ma w kwietniu powrócić do prac nad projektem zwiększającym rekompensaty dla twórców za dozwolony użytek. Najnowszy wyrok TSUE daje ku temu nowe argumenty.

Opłata reprograficzna stanowi rekompensatę za to, że użytkownicy mają prawo kopiować legalnie rozpowszechnione utwory. Dawniej były one zapisywane na kasetach, potem płytach CD czy DVD, dziś na dyskach komputerów, dekoderów czy pamięci przenośnej. To właśnie za to prawo do dozwolonego użytku osobistego pobierana jest opłata reprograficzna. Austriacka organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi Austro-Mechana doszła do wniosku, że powinna ona obejmować również usługi przechowywania plików w chmurze. Zaobserwowała bowiem, że coraz więcej użytkowników nie przechowuje filmów, muzyki czy zdjęć na fizycznych nośnikach, tylko właśnie na wirtualnych dyskach. Pierwszą próbą zmuszenia usługodawców chmurowych do odprowadzania opłaty reprograficznej jest pozew wytoczony niemieckiej firmie Strato, która oferuje klientom przestrzeń dyskową. Rozstrzygający ten spór wiedeński sąd postanowił poprosić o interpretację przepisów Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Chmura jako nośnik
W najnowszym wyroku przesądzono dwie kwestie. Pierwsza dotyczyła tego, czy w przypadku przechowywania danych w chmurze w ogóle dochodzi do zwielokrotniania utworów, o którym mowa w art. 5 ust. 2 lit. b dyrektywy 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Firma Strato (ale również Komisja Europejska) przekonywała, że nie, gdyż przepis ten mówi wyraźnie o nośnikach, przez które należy rozumieć nośniki fizyczne, a nie wirtualne. TSUE nie zgodził się z tą argumentacją. Jego zdaniem termin „nośniki” należy traktować szeroko.
„Z funkcjonalnego punktu widzenia, nie należy dokonywać rozróżnienia (...), czy zwielokrotnianie chronionego utworu dokonywane jest na serwerze, na którym przestrzeń przechowywania jest udostępniana użytkownikowi przez dostawcę usługi chmury obliczeniowej, czy też takie zwielokrotnienie jest dokonywane na fizycznym nośniku należącym do tego użytkownika” - można przeczytać w uzasadnieniu wyroku.
Druga kwestia dotyczy już stricte opłaty reprograficznej. TSUE nie miał wątpliwości, że skoro w ramach dozwolonego użytku wolno przechowywać utwory na dyskach wirtualnych, to twórcom należy się za to godziwa rekompensata. Nie oznacza to jednak, że usługa chmurowa musi zostać objęta opłatą reprograficzną. Równie dobrze może ona być pobierana od innych urządzeń. Byle cały system gwarantował godziwą rekompensatę.
„Ponieważ przesyłanie do chmury i pobieranie z niej treści chronionych prawem autorskim (...) można zakwalifikować jako jeden proces do celów sporządzania kopii na użytek prywatny, państwa członkowskie, w ramach przysługującego im szerokiego zakresu uznania, (...) mogą wprowadzić w stosownych przypadkach system, w którym godziwa rekompensata jest wypłacana wyłącznie z tytułu urządzeń lub nośników, które stanowią niezbędną część tego procesu, pod warunkiem że można przyjąć, iż taka rekompensata odpowiada potencjalnej szkodzie, jaką poniósł podmiot praw autorskich” - wyłuszczył swoje stanowisko TSUE.
Wznowienie prac nad projektem
Wyrok zbiegł się w czasie z zapowiedzią Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego powrotu do prac nad projektem ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, któremu towarzyszy deklaracja znacznego poszerzenia katalogu urządzeń objętych opłatą reprograficzną. Od sześciu miesięcy na forum rządu nie były one prowadzone.
- W trakcie uzgodnień międzyresortowych i konferencji uzgodnieniowej pojawiły się kwestie, które wymagały dalszych intensywnych prac roboczych (w szczególności z Ministerstwem Finansów, Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej oraz Zakładem Ubezpieczeń Społecznych). W kwietniu tego roku projekt ustawy powinien trafić na kolejne etapy rządowego procesu legislacyjnego - wyjaśnia Anna Bocian, rzecznik prasowy MKiDN. Dodaje, że resort wciąż proponuje dostosowanie opłaty reprograficznej do postępu technologicznego i standardów obowiązujących w tym zakresie w innych krajach europejskich (w tym Niemczech i Francji), co m.in. oznacza zmianę listy urządzeń objętych opłatą. Ma ona zostać poszerzona m.in. na komputery, pendrive’y, czytniki e-booków czy tablety (w wersji z września na liście nie było smartfonów).
Dla zwolenników tego kroku najnowszy wyrok TSUE jest kolejnym argumentem za zwiększaniem opłat reprograficznych.
- Z wyroku wprost wynika, że opłata reprograficzna od usług w chmurze nie musi być pobierana tylko wówczas, jeśli cały system zapewnia godziwą rekompensatę twórcom. W Polsce na pewno tak nie jest. U nas bowiem urządzeń dających dostęp do chmury, takich jak komputery, tablety czy smartfony, nie ma, w odróżnieniu od Austrii, której dotyczy postępowanie, na liście objętej opłatą reprograficzną. Ostatnie zmiany na niej nastąpiły w odniesieniu do audio i wideo w 2008 r., a w przypadku reprografii - w 2010 r. - zwraca uwagę Jacek Wojtaś, koordynator ds. europejskich Izby Wydawców Prasy.
Podobnego zdania jest Jan Młotkowski ze Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Przyznaje, że problem usług w chmurze jest mu znany, gdyż organizacja, którą reprezentuje, od dłuższego czasu dyskutuje o nim ze swoimi odpowiednikami z innych państw unijnych.
- Częściej jednak słyszymy z ich strony dużo prostsze pytanie - kiedy Polska przestanie być rajem dla producentów i importerów urządzeń czy nośników, które nie są objęte opłatą reprograficzną - komentuje Jan Młotkowski.
Streaming, nie kopiowanie
Przeciwnicy rozszerzania listy urządzeń objętych tą opłatą zwracają uwagę, że w dzisiejszych czasach sens jej istnienia jest coraz bardziej wątpliwy. Z prostego powodu - coraz mniej osób korzysta z dozwolonego użytku osobistego.
- W dobie powszechnego dostępu do serwisów streamingowych nikt już nie kopiuje muzyki czy filmów na swoje komputery czy smartfony. W każdej chwili ma do nich dostęp przez internet. Dostęp, za który płaci, co oznacza, że twórcy nie ponoszą straty - mówi Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Zaznacza, że nikt nie pokusił się o wykazanie, jakie rzeczywiste straty ponoszą artyści z tytułu kopiowania ich utworów na własny użytek. Kiedyś, gdy przegrywało się płyty czy kasety, były one, jego zdaniem, dużo większe niż dzisiaj mimo dostępu do wielu nowoczesnych urządzeń pozwalających na kopiowanie utworów.
Także TSUE w swym wyroku zwróciło uwagę na ten problem. Zaznaczyło bowiem wyraźnie, że wpływy z opłaty reprograficznej nie mogą przekraczać potencjalnej straty poniesionej przez twórców.
- Wyliczenia muszą opierać się na niebudzących wątpliwości dowodach dotyczących wysokości szkody ponoszonej przez uprawnionych z tytułu kopiowania w ramach prywatnego użytku. Rozszerzenie lub zmiana wysokości opłat wymaga zatem przede wszystkim wykazania, że obecnie pobierane opłaty są niewystarczające dla zrekompensowania takiej szkody. Nie jest to nowa teza, ale na pewno warto ją przypominać, zwłaszcza że wielu ustawodawców (w tym polski) ustanawia przepisy dotyczące opłaty reprograficznej w sposób czysto arbitralny bez wzięcia pod uwagę realiów ekonomicznych i sposobów korzystania przez konsumentów z utworów - podkreśla Tomasz Zalewski, radca prawny i partner w kancelarii Bird & Bird. ©℗
ikona lupy />
Ile miałaby wynieść opłata reprograficzna / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 24 marca 2021 r. w sprawie C-433/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia