Od lipca 2022 r. każdy publiczny podmiot będzie musiał wpisać do centralnego rejestru każdą umowę na kwotę powyżej 500 zł: kiedy, z kim i w jakim celu ją zawarto. Za zaniechanie grozi kara więzienia.

W jednym miejscu każdy będzie mógł sprawdzić, na co i ile pieniędzy wydało ministerstwo, urząd gminy czy nawet lokalna biblioteka – zdecydował niespodziewanie Sejm. I to jednogłośnie.

Dzisiaj, żeby poznać publiczne wydatki, trzeba zazwyczaj złożyć wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Mijają tygodnie, urząd albo odpowie, albo nie. Posłowie Kukiz’15 postanowili to zmienić i złożyli projekt zmian w ustawie o finansach publicznych.

Uchwalone we wrześniu przepisy nałożyły na administrację obowiązek publikowania wykazu wszystkich zawartych umów na kwotę wyższą niż 500 zł. Problem w tym, że trzeba by ich szukać na dziesiątkach tysięcy różnych stron internetowych.

Senator Krzysztof Kwiatkowski (niezrzeszony) postanowił więc pójść o krok dalej i zgłosił poprawkę wprowadzającą postulowany od wielu lat centralny rejestr umów, a Sejm na ostatnim posiedzeniu ją przyjął. Od lipca 2022 r. wszystkie umowy będą więc odnotowywane w jednym miejscu – na stronie prowadzonej przez Ministerstwo Finansów. Każda jednostka sektora finansów publicznych bez zbędnej zwłoki, nie później niż w ciągu 14 dni, będzie musiała zamieścić w nim informacje na temat m.in. tego, kiedy i z kim zawarto umowę, czego dotyczy i jaka jest wartość. Co więcej, w razie zmiany kontraktu, jego rozwiązania czy wypowiedzenia dane te będą aktualizowane.

W przeciwnym razie kierownikowi instytucji grozić będzie kara nawet do dwóch lat więzienia. – Przyjęte rozwiązanie wprowadza nas na zupełnie inny poziom dostępności informacji o wydatkach publicznych – nie kryje radości Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog, która od lat zabiegała o stworzenie centralnego rejestru umów.

Elementem rejestru będzie wyszukiwarka pozwalająca filtrować dane na podstawie każdej informacji w nim udostępnionej. Dzięki temu w łatwy sposób będzie dało się sprawdzić np., w jakich urzędach lub instytucjach otrzymała zlecenia konkretna firma czy też z jakimi wykonawcami najczęściej zawiera umowy konkretny podmiot publiczny. Choć obowiązek odnotowywania każdej umowy może wydawać się uciążliwy dla administracji, to w rzeczywistości także ułatwi jej pracę. Urząd będzie mógł chociażby sprawdzić, ile kosztują podobne zlecenia w innych miejscach Polski i czy nie przepłaca.

Powstanie centralny rejestr, w którym każdy będzie mógł sprawdzić, na co i ile publicznych pieniędzy wydano oraz do kogo one trafiły. – To rewolucja – mówią aktywiści

Dość niespodziewanie Sejm na ostatnim posiedzeniu przyjął przepisy, które radykalnie zmienią zasady dostępu do informacji publicznej. W jednym miejscu - centralnym rejestrze, każdy będzie mógł sprawdzić, jakie umowy zawarła nie tylko administracja centralna, ale i samorządy, uczelnie, szkoły publiczne czy biblioteki.

Regulacje te trafiły do tzw. ustawy antykorupcyjnej, której projekt w czerwcu zgłosił w porozumieniu z partią rządzącą Kukiz’15. Przewidywał on obowiązek udostępniania rejestrów przez jednostki sektora publicznego. Tyle że miało to się odbywać na ich stronach Biuletynu Zamówień Publicznych. Każdy urząd samorządowy czy centralny, każda instytucja publiczna musiałyby więc na własną rękę tworzyć osobne wykazy. Z kolei obywatele musieliby szukać tych informacji na dziesiątkach tysięcy różnych stron internetowych.

Przepisy w tym kształcie zostały uchwalone we wrześniu. Podczas prac w izbie wyższej senator Krzysztof Kwiatkowski (niezrzeszony) zgłosił poprawkę wprowadzającą centralny rejestr umów. Sejm przyjął ją jednogłośnie.

- Przyjęte rozwiązanie wprowadza nas na zupełnie inny poziom dostępności informacji o wydatkach publicznych. Będzie jeden rejestr prowadzony przez Ministra Finansów, który będzie zawierał informacje o większości umów zawartych w sektorze finansów publicznych powyżej 500 zł - komentuje Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która od lat zabiegała o stworzenie centralnego rejestru umów.

Każdy będzie mógł sprawdzić

Rejestr przewidziano w art. 34a znowelizowanej ustawy o finansach publicznych (Dz.U. z 2021 r. poz. 305). Każda jednostka sektora finansów publicznych będzie bez zbędnej zwłoki, nie później niż w ciągu 14 dni zamieszczać w nim informacje na temat m.in. tego, kiedy i z kim zawarto umowę, czego dotyczy, jaka jest wartość i skąd pochodzi ewentualne współfinansowanie (patrz: ramka). Co więcej, w razie zmiany kontraktu, jego rozwiązania czy wypowiedzenia dane te będą aktualizowane. Obowiązek ten spocznie na kierownikach jednostek sektora finansów publicznych. Jeśli go nie wypełnią, grozić im będzie grzywna, ograniczenie wolności, a nawet dwa lata więzienia.

- Dzięki tym informacjom obywatele i dziennikarze będą mieli większą kontrolę nad wydatkami instytucji publicznych, a urzędnicy zyskają narzędzie do badania efektywności kosztów ponoszonych w ich urzędach. Dzięki rejestrowi będą mogli porównywać wydatki i oceniać, czy nie mogli danych usług realizować taniej. Uzupełni to również lukę w przejrzystości wydatków ponoszonych poniżej progów zamówień publicznych, a przypomnę, że jest to ok. 30 proc. środków - wylicza korzyści Krzysztof Izdebski, ekspert Open Contracting Partnership.

- To wreszcie też wsparcie dla przedsiębiorców, którzy będą wiedzieć, jakie dobra i usługi są poszukiwane przez urzędy i ile są one w stanie za nie zapłacić - dodaje.

Elementem rejestru będzie wyszukiwarka pozwalająca filtrować dane na podstawie każdej informacji w nim udostępnionej. Dzięki niemu każdy w łatwy sposób sprawdzi, np. w jakich urzędach lub instytucjach otrzymała zlecenia konkretna firma czy też z jakimi wykonawcami najczęściej zawiera umowy konkretny podmiot publiczny.

- Dzięki temu będzie można łatwo analizować wydatki, skuteczniej sprawdzać ewentualne konflikty interesów, przypadki omijania przepisów o zamówieniach publicznych, a tym samym skuteczniej przeciwdziałać zjawisku korupcji - podkreśla Krzysztof Izdebski.

Centralny rejestr zacznie działać 1 lipca 2022 r.

Informacja publiczna

Do rejestru nie trafią informacje o udzielonych zamówieniach publicznych, te i tak są bowiem publikowane. Inne ograniczenia będą wynikać z ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2176 ze zm.) ze względu na konieczność ochrony osoby fizycznej lub tajemnicy przedsiębiorcy. Rejestr będzie bowiem uwzględniał wyłącznie umowy, które mogą podlegać udostępnieniu na podstawie tej ustawy.

- Tu widzę jedno zagrożenie dla skuteczności tych przepisów. Wyobrażam sobie, jakie spory będzie budzić, co jest, a co nie jest taką informacją. Oczywiście każda umowa zawarta w sektorze finansów publicznych podlega pod prawo do informacji, ale praktyka jest zupełnie inna - analizuje Szymon Osowski.

Teoretycznie już dzisiejsze przepisy przewidują udostępnianie wykazu umów. Tyle że nie zobowiązują do tego. Dlatego większość urzędów nie dzieli się tymi informacji, a jeśli ktoś chce je uzyskać, musi złożyć wniosek o udostępnianie informacji publicznej. Te, które się na to zdecydowały, musiały same zadbać o niezbędne narzędzia informatyczne.

- Docenić tu trzeba działania Adama Dobrawego, członka Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, który zarówno zachęcał instytucje do publikowania rejestrów, jak i pomagał innym osobom w ramach ruchu Publicznego Rejestru Umów. Jednak rejestry nie powstawały masowo, a w wielu miejscach władze wciąż są im niechętne - mówi Szymon Osowski.

Zakaz zajmowania stanowisk

Nowe przepisy wprowadzą również rejestry umów zawieranych przez partie polityczne oraz wpłat dokonywanych na ich konta. Tu również Sejm przyjął poprawkę senacką, która wzbogaca te rejestry o wyszukiwarkę umożliwiającą filtrowanie umów według poszczególnych danych (np. przedmiotu lub wartości umowy). Odrzucono natomiast propozycję, aby już od 2022 r. obowiązywał zakaz łączenia mandatu parlamentarnego i samorządowego z zatrudnieniem w spółkach i innych instytucjach państwowych. Zacznie on działać od przyszłej kadencji.

Jednym z głównych celów nowych przepisów jest skuteczniejsze zapobieganie korupcji. Stąd też poszerzenie katalogu przestępstw, za które sąd może orzec pozbawienie praw publicznych. Dziś zgodnie z art. 40 par. 2 kodeksu karnego sąd może zastosować ten środek w przypadku skazania na karę pozbawienia wolności nie krótszą niż trzy lata za przestępstwo popełnione w wyniku „motywacji zasługującej na szczególne potępienie”. Zgodnie ze zmianami będzie mógł orzec pozbawienie praw publicznych (w tym czynnego i biernego prawa wyborczego) również za popełnienie przestępstw o charakterze korupcyjnym. W grę wchodzić będzie również zakaz zajmowania określonych bądź wszelkich stanowisk (czy też świadczenia pracy na podstawie np. umowy zlecenia) w spółkach, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiada (bezpośrednio lub przez inne podmioty) przynajmniej 10 proc. udziałów.

ikona lupy />
Jakie informacje znajdą się w rejestrze umów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe