Branża pożyczkowa i organizacje pracodawców sprzeciwiają się odstąpieniu od konsultacji projektu ustawy antylichwiarskiej. Przekonują, że planowane zmiany są bezzasadne, trzeba natomiast rozwiązać problem szarej strefy

Polski Związek Instytucji Pożyczkowych stanowczo protestuje przeciwko niejawnemu, niekonsultowanemu procedowaniu przepisów, które mają regulować rynek kredytów konsumenckich w Polsce – tak Jarosław Ryba, prezes PZIP komentuje wpisanie projektu ustawy antylichwiarskiej – z pominięciem konsultacji – do porządku najbliższego posiedzenia Stałego Komitetu Rady Ministrów. O zwrocie ws. projektu przygotowanego przez wiceministra sprawiedliwości, pełnomocnika rządu ds. praw człowieka Marcina Warchoła, DGP pisał we wtorek.
Według Ryby samo to, że zapowiedziany w lipcu projekt ma być przyjmowany przez Radę Ministrów w październiku, świadczy o tym, że tryb pilny nie jest stosowany. W jego ocenie to „jedynie manewr, aby w toku konsultacji uniknąć krytyki, która spotkała podobny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości w 2019 r., a w efekcie konieczności poprawek i racjonalizacji”.
– Kompletnie nie rozumiem, dlaczego projekt ma nie być konsultowany i dlaczego jest procedowany w trybie pilnym i tajnym – wtóruje prezesowi Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jak mówi, odnosi wrażenie, że „celem tego projektu jest budowanie kapitału PR-owo-politycznego, a nie rzeczywiste rozwiązanie problemu”. Dodaje, że projekt powinien zostać poddany notyfikacji Komisji Europejskiej. – Pytanie też, czy jest on kompatybilny z – przygotowanym latem przez UOKiK – stanowiskiem RP do dyrektywy w sprawie kredytów konsumenckich – mówi Arkadiusz Pączka.
Dać branży prawo do zabrania głosu
Zdaniem Pączki, jeżeli regulujemy daną branżę, to nawet jeśli jakiś projekt wcześniej był konsultowany i przyjęty przez rząd w 2019 r. – na co powołuje się minister Warchoł – trzeba dać tej branży możliwość zabrania głosu w toku konsultacji.
Pączka tłumaczy, że jest to potrzebne także po to, by prawidłowo przeprowadzić ocenę skutków regulacji – tak, by nie była ona pisana tylko przez teoretyków, bez zasięgnięcia opinii praktyków.
– Może to doprowadzić do tego, że ustawa przyniesie zgoła odmienne rezultaty niż te, które są celem MS. Tym bardziej że, jak widzimy, m.in. wskutek obowiązujących do końca czerwca regulacji covidowych branża ta osiąga coraz gorsze wyniki finansowe, a firm pożyczkowych jest coraz mniej. Więc nowe rozwiązania, które wnoszą zmiany regulacyjne w obszarze nadzoru, kar, limitów i wpłyną na zyski firm pożyczkowych należy skonsultować, nawet w pilnym okresie 14 dni – przekonuje wiceszef FPP.
Ten argument wysuwa też Jarosław Ryba. Jak mówi, zarzut wysokich zysków instytucji pożyczkowych w Polsce, uzyskiwanych kosztem konsumentów, jest fałszywy. – Branża od trzech lat ponosi dotkliwe straty – zaznacza.
Wymienia, że w 2019 r. „jeszcze przed wybuchem pandemii, ale w okolicznościach nieustannego szczucia na kredytodawców – co skutecznie utrudniało pozyskiwanie przez nich finansowania od inwestorów – branża pożyczkowa poniosła stratę 160 mln zł”.
Jak podkreśla Ryba, z opublikowanych do tej pory sprawozdań finansowych (a złożyła je już większość podmiotów operujących na rynku pożyczkowym w Polsce) wynika, że 2020 r. był kolejnym rokiem strat – „tym razem powodowanych arbitralnie tymczasowo obniżonym limitem cen, który ustalono na poziomie poniżej rentowności”. – Straty w 2020 r. przekraczają 100 mln zł, a spadek przychodów ponad 50 proc. – podaje przedstawiciel branży.
– Mając zatem na uwadze oficjalne dane raportowane do Urzędów Skarbowych i Krajowego Rejestru Sądowego, należy uznać, że argumentacja o wysokich zyskach instytucji pożyczkowych w Polsce jest po prostu nieprawdziwa – wytyka.
Jarosław Ryba przekonuje też, że podstawy do interwencji legislacyjnej nie dają dane zawarte w raportach rzecznika finansowego. – Należy mieć na uwadze fakt, że rocznie na rynku pozabankowym zawieranych jest ok. 3 mln umów o kredyt konsumencki, zatem liczba ok. tysiąca skarg jest równa ok. 0,03 proc. wszystkich umów. Można sobie zadać pytanie, czy liczba skarg na poziomie 0,03 proc. jest powodem do podejmowania interwencji legislacyjnej. W ocenie PZIP – nie – punktuje.
Powołuje się też na art. 22 konstytucji, który stanowi, że „ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny”. – W przypadku omawianej regulacji trudno uznać, aby istniał ważny interes publiczny, skoro nie ma żadnych danych ani argumentów merytorycznych za jej forsowaniem, poza czysto ambicjonalnymi – uważa.
Konsumenci zdani na klasyczną lichwę
Arkadiusz Pączka również wyraża wątpliwość co do tego, czy dobrze zdefiniowany jest problem, który ustawa ma rozwiązać. Według niego z sygnałów napływających do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy organizacji konsumenckich nie wynika, by istniała nagła potrzeba interwencji w sprawie firm pożyczkowych.
– Na pewno jest natomiast potrzeba uregulowania szarej strefy, w tym bardzo dużego rozwoju rynku lombardów. Tam jest dopiero problem z brakiem jakichkolwiek limitów, jeżeli chodzi o odsetki i inne koszty – podkreśla.
Tymczasem, jak przekonuje, „przykręcenie śruby firmom pożyczkowym spowoduje, że konsumenci będą zdani na szarą strefę, klasyczną lichwę”.
Na takie zagrożenie wskazuje też Jarosław Ryba. – Warto odpowiedzieć na pytanie, komu będą służyć projektowane przepisy – mówi. Według niego z licznych doniesień medialnych oraz raportu przygotowanego przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wynika, że głównym beneficjentem „dokręcania śruby” instytucjom pożyczkowym będą nieregulowane lombardy, które nie stosują się do ustawy o kredycie konsumenckim, chociaż powinny.
– Jest to element szarej strefy, której ministerstwo nie dostrzega, co naturalne, bo taka jest natura działalności nierejestrowanej. W zamian za to przygotowano brutalną i rażąco dysproporcjonalną konstrukcję, która de facto likwiduje część consumer finance, bez żadnego powodu, uzasadnienia czy zysku dla konsumentów – podsumowuje prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych.©℗
3 mln w przybliżeniu tyle umów o kredyt konsumencki zawieranych jest rocznie na rynku pozabankowym
10 proc. (obecnie 15 proc.) ma wynieść limit pozaodsetkowych kosztów pożyczek udzielanych na więcej niż 30 dni (plus dodatkowo 10 proc. za każdy rok trwania pożyczki, w sumie maksymalnie 45 proc.)