Take-Two Interactive Software, amerykański producent i wydawca gier komputerowych, pozywa 10 programistów za naruszenie praw autorskich.

Obywatele m.in. USA, Niemiec, Nowej Zelandii, Turcji oraz Wielkiej Brytanii bezpłatnie dystrybuują bowiem na portalu GitHub.com (przeznaczonym do pracy nad projektami programistycznymi) kody źródłowe do tytułów z popularnej serii „Grand Theft Auto” (dokładniej części trzeciej z 2001 r. oraz „Vice City” z 2002 r.). Pozew został złożony w sądzie Północnej Kalifornii w San Francisco ze względu na fakt, że mają tu swoje siedziby firmy obsługujące portale takie jak wspomniany Github.com, ale również YouTube.com, Twitter.com czy Reddit.com, gdzie kody źródłowe były promowane. Take-Two żąda zadośćuczynienia w oparciu o amerykańskie przepisy dotyczące ochrony praw autorskich.
Kody uzyskane przez pozwanych w procesie tzw. inżynierii odwróconej (mówiąc najprościej: uzyskiwania kodu programistycznego w wyniku analizy sklepowej wersji gry) umożliwiają uruchamianie wspomnianych tytułów m.in. na przenośnych platformach, gdzie nigdy się one oficjalnie nie ukazały (Sony PlayStation Vita, Nintendo WII U oraz Nintendo Switch). Wydawca zarzucił programistom udostępnianie nielegalnych wersji wspomnianych gier i przywłaszczenie sobie części rynku należącego do Take-Two (dokładniej wydawania wersji gier na przenośne platformy). Wśród zarzutów znalazło się też nawoływanie do piractwa w mediach społecznościowych (na dowód załączono m.in. tweety pozwanych, w których chwalą się oni swoim osiągnięciem). Take-Two podkreśliło, że programiści nie zaprzestali swoich działań po wcześniejszym otrzymaniu powiadomień o naruszaniu praw autorskich.
Pozwani należą do tzw. sceny homebrew – nieformalnej grupy entuzjastów tworzących m.in. niekomercyjne i zmodyfikowane wersje gier oraz programów na przeróżne platformy. Pozew wzburzył pozostałych przedstawicieli sceny homebrew. „To może być przełomowa sprawa” – skomentował sprawę na swoim youtubowym kanale australijsko-amerykański programista znany jako Modern Vintage Gamer. Korzystny dla Take-Two wynik sprawy sądowej może bowiem skutkować kolejnymi pozwami wnoszonymi przed sądem amerykańskim przeciwko programistom z całego świata.
Wątpliwości ekspertów budzi zarzut Take-Two, że programiści rozpowszechniają nielegalnie kod źródłowy gry i doprowadzają tym samym twórców do strat majątkowych. Przygotowany kod sam w sobie nie umożliwia bowiem odtworzenia gry – użytkownik wciąż potrzebuje jej pełnej wersji, aby pobrać z niej treści audiowizualne. Czy w tym celu użyje oryginalnej kopii, czy też pirackiej – pozwani przez amerykański koncern nie mają na to wpływu.
Doktor Jacek Markowski, adwokat specjalizujący się w branży gier komputerowych, mówi, że co do zasady decyzja o wydaniu gry na określonej platformie należy do właściciela praw autorskich. Każda próba wchodzenia w prerogatywy wydawcy w tym zakresie może być oceniona jako naruszenie prawa. Ponadto, aby dokonać inżynierii odwróconej produkcji, możliwość taka powinna wynikać z umowy użytkownika końcowego.
– Gdy użytkownik kupuje dany tytuł i zaczyna grać, to akceptuje tym samym warunki licencyjne (tzw. EULA). Te zaś najczęściej wprost zabraniają dokonywania jakichkolwiek ingerencji w warstwie programowej gry – wskazuje dr Markowski. Jednocześnie dodaje, że pozwani programiści mogą ewentualnie próbować bronić się, powołując się na znaną z prawa anglosaskiego instytucję „fair use”. Rozpatrując zasadność użycia „fair use”, sąd ocenia m.in. cel i charakter użycia utworu, przede wszystkim czy został on użyty w celu komercyjnym, niekomercyjnym czy też edukacyjnym.
Scena homebrew od zawsze działa niejako w szarej strefie. Czasem jest zwalczana przez twórców gier, a czasem wręcz przeciwnie – producenci korzystają z wypracowanych przez entuzjastów rozwiązań. Tak było chociażby w przypadku rodzimej spółki CD Projekt, która w ubiegłym tygodniu zatrudniła przedstawicieli tej sceny w celu tworzenia dodatkowych treści do gry „Cyberpunk 2077”.