W pierwszych materiałach komentarzowych agencje prasowe podkreślają, że wygrana Donalda Trumpa była dla całego świata zaskoczeniem i zastanawiają się, jakie będą konsekwencje tego zwycięstwa dla polityki wewnętrznej i zagranicznej Stanów Zjednoczonych.

Associated Press pisze o "zadziwiającym zwycięstwie biznesmena celebryty, politycznego nowicjusza, który na drodze do Białego Domu skapitalizował obawy wyborców o gospodarkę, wykorzystał napięcia na tle rasowym i przezwyciężył serię zarzutów o molestowanie seksualne".

AP wyraża przekonanie, że triumf Trumpa "zakończy osiem lat dominacji Demokratów w Białym Domu i zagraża cofnięciem dużych osiągnięć prezydenta Baracka Obamy". Agencja przypomina, że Trump obiecywał w kampanii wyborczej szybką likwidację Obamacare (reformy ubezpieczeń zdrowotnych), unieważnienie porozumienia nuklearnego z Iranem oraz rewizję ważnych umów handlowych z innymi krajami, zwłaszcza z Meksykiem i Kanadą.

Trump będzie rządził, mając Kongres całkowicie kontrolowany przez Republikanów - wskazuje AP, ale zwraca też uwagę, że po zaciętej kampanii wyborczej kraj jest głęboko podzielony. Agencja przewiduje, że Trump stanie w obliczu podziałów także we własnej Partii Republikańskiej; liczni Republikanie albo popierali go bez entuzjazmu, albo nie poparli go wcale.

AP odnotowuje, że były prezydent George W. Bush i jego małżonka Laura odmówili zagłosowania na Trumpa (i na Clinton), wybierając opcję "żadne z powyższych". Ujawnił to rzecznik Busha, Freddy Ford.

AP zwraca jednocześnie uwagę, że Senat pod kontrolą Republikanów oznacza, iż Trump będzie miał więcej swobody w mianowaniu sędziów Sądu Najwyższego, "co może spowodować zwrot w prawo, który będzie trwał dziesięciolecia".

Reuters napisał, że Donald Trump "zaskoczył świat", pokonując Hillary Clinton, która była zdecydowaną faworytką. Według tej agencji zwycięstwo Trumpa "wprowadza Stany Zjednoczone na nową, niepewną ścieżkę".

W depeszy z Brukseli Reuters wyraził opinię, że wygrana Trumpa może oznaczać porażkę porozumienia o wolnym handlu między Unią Europejską a USA (TTIP). Reuters ocenia, że "protekcjonistyczny prezydent USA i coraz większa europejska podejrzliwość wobec Ameryki pod przewodnictwem Trumpa" źle wróżą planowanemu porozumieniu.

Reuters przypomina, że według Trumpa międzynarodowe porozumienia handlowe szkodzą amerykańskim pracownikom i konkurencyjności USA. Agencja zastrzega jednak, że "nie jest jasne, jak bardzo prezydent Trump będzie podobny do Trumpa z kampanii wyborczej".

"Jeśli największa gospodarka świata obierze protekcjonistyczny kurs, efekty będą odczuwalne na całym świecie. Możemy tylko mieć nadzieję, że za jego (Trumpa) słowami nie pójdą czyny" - cytuje Reuters Thilo Brodtmana, szefa niemieckiego zrzeszenia przemysłu maszynowego (VDMA).

Reuters pisze też w depeszy sygnowanej z Wilna i z Rygi, że "państwa bałtyckie trzymają kciuki, żeby Trump nie spełnił swych obietnic wyborczych". Agencja przypomina, że w kampanii wyborczej Trump zapowiadał, że sprawdzi poziom wydatków na cele obronne w tych krajach, zanim zdecyduje, czy bronić ich przed Rosją.

Reuters odnotowuje też w jednej z depesz, że w kampanii wyborczej Trump "wyrażał podziw dla prezydenta Rosji Władimira Putina, kwestionował kluczowe doktryny NATO i sugerował, że Japonia i Korea Południowa powinny zbudować własną broń nuklearną, by same ponosiły ciężar swej obronności".

Agencja dodaje, że Trump obiecywał znaczne ocieplenie stosunków z Rosją, bez względu na rosyjską interwencję w Syrii i aneksję Krymu. Reuters zwraca uwagę, że w rosyjskim parlamencie brawami zareagowano na wiadomość o zwycięstwie Trumpa oraz że Putin wyraził już gotowość "przywrócenia w pełni relacji z Waszyngtonem". Zdaniem agencji Rosja ma nadzieję, że poprawa stosunków z USA może oznaczać zniesienie sankcji, nałożonych przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, by ukarać Moskwę za aneksję Krymu i wspieranie separatystów na wschodzie Ukrainy.

Niemiecka agencja dpa zwraca uwagę, że zwycięstwo Trumpa "zostało przyjęte z ogromną radością przez prawicowe partie w Europie". Dpa pisze, że wśród tych, którzy jako pierwsi gratulowali Trumpowi byli "prawicowi populiści, tacy jak Marine Le Pen we Francji i Geert Wilders w Holandii".