Z powodu suszy w Kalifornii rośnie ryzyko pożarów lasów - ostrzegli w środę amerykańscy eksperci, cytowani przez agencję Reutera. W tym roku z tego powodu w USA zginęło sześć osób; ogień strawił tysiące hektarów lasów.

Jeden z pożarów, który wyrządził najwięcej szkód, wybuchł 22 lipca niedaleko wybrzeża Big Sur w środkowej Kalifornii, w parku stanowym Garrapata. Wywołało go nielegalnie rozpalone, pozostawione bez nadzoru ognisko. Pożar, nazwany "Soberanes", zniszczył około 17,8 tys. hektarów lasów, spłonęło kilkadziesiąt domów. Początkowo walczyło z nim około 5,5 tys. strażaków. Wciąż nie uporano się z ogniem. Jak podała Służba Leśna Stanów Zjednoczonych, na razie nie zatrzymano odpowiedzialnych za ten incydent.

W "Soberanes" na skutek wywrócenia się buldożera zmarł pomagający w gaszeniu płomieni operator maszyny. Jest to już druga w ciągu tygodnia związana z pożarem śmierć w Kalifornii. Wcześniej jedna osoba zginęła w swoim samochodzie w czasie pożaru w Sand Fire w hrabstwie Los Angeles. W czerwcowych pożarach śmierć poniosły cztery inne osoby.

Z powodu zagrożenia pożarami zamknięto wiele terenów kempingowych i rekreacyjnych wzdłuż północnego krańca wybrzeża Big Sur. Trwający w USA od maja do września sezon pożarowy obecnie zbliża się do szczytu. (PAP)