ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Cel międzynarodowego porozumienia, które ma być wypracowane na zaczynającej się dziś konferencji COP 21, jest bardzo ambitny. Unia Europejska chciałaby bowiem ograniczyć ocieplenie klimatu nawet o 2 stopnie Celsjusza poprzez doprowadzenie do redukcji globalnej emisji gazów cieplarnianych. Innymi słowy, chodzi o dążenie do powstrzymania wzrostu średniej temperatury na Ziemi. Postępująca zmiana klimatu jest problemem złożonym, który – chociaż dotyczy bezpośrednio płaszczyzny środowiskowej – ma konsekwencje we wszystkich sferach życia.
Projektowane zmiany, aby mogły zostać realnie urzeczywistnione, muszą być oczywiście globalne. Dlatego też porozumienie paryskie ma na celu zobowiązanie wszystkich jego stron do planowania, przygotowania i reagowania na negatywne skutki zmian klimatycznych, jak również do przekazywania wzajemnych doświadczeń w celu osiągnięcia klimatu zrównoważonego rozwoju. Wypada jednak jasno zaznaczyć, że przedmiotowe porozumienie powinno być w pierwszej kolejności elastyczne i brać pod uwagę sytuację, specyfikę, potrzeby i możliwości każdego z poszczególnych krajów, w tym przede wszystkim krajów słabiej rozwiniętych.
Musi być zatem stosowane w świetle niejednolitych warunków i możliwości krajowych oraz zmieniających się realiów gospodarczych. Wskutek tego, prezentując stanowisko naszego kraju podczas międzynarodowej konferencji klimatycznej UNFCCC COP 21 w Paryżu, powinniśmy kierować się dyrektywą selektywnego podejścia, gdzie przez dyrektywę należy rozumieć pewnego rodzaju postulat, rekomendację, zaś przez selektywne podejście – indywidualne i właściwe nastawienie do celów Unii Europejskiej.
Polska jest cały czas uzależniona od energetyki opartej na węglu, dlatego też postulaty dotyczące obniżenia emisji budzą siłą rzeczy w Polsce ogromne kontrowersje. Unijne oczekiwania dotyczące redukcji dwutlenku węgla w energetyce są dla naszego kraju sporym obciążeniem. Najważniejsze różnice występujące pomiędzy celami energetycznymi poszczególnych krajów członkowskich powinny być zatem brane pod uwagę. Powstrzymanie wzrostu średniej temperatury na Ziemi i zredukowanie emisji gazów cieplarnianych to bardzo konstruktywny i pożądany plan, który oczywiście – aby mógł zostać urzeczywistniony – powinien być wdrażany kompleksowo i globalnie.
Kiedy jednak przyjrzymy się temu, na jakim etapie jest obecnie rozwój sektora energetycznego w naszym kraju, jak wyglądają nasze zasoby naturalne czy jaką dysponujemy technologią i infrastrukturą, dojdziemy do wniosku, że zamierzenia klimatyczne Unii Europejskiej nie powinny być wprowadzane z tą samą intensywnością i dynamicznością we wszystkich regionach. Będą one bowiem możliwe do zrealizowania tylko wówczas, jeżeli proponowany poziom redukcji zanieczyszczeń nie będzie dla nas zbyt ambitny i jego wdrożenie nie będzie ekonomicznie zbyt trudne w naszych uwarunkowaniach i okolicznościach regionalnych. Reasumując, należy wprowadzać takie instrumenty, które oddziaływują na kraje członkowskie w sposób zróżnicowany, kompatybilny z poszczególnymi gospodarkami.
Na zakończenie warto dodać, że niniejsze porozumienie ma zastąpić tzw. Protokół z Kioto, który został przyjęty w 1997 roku, a wszedł w życie w 2005 roku. Szczegółowe zasady wdrażania protokołu zostały przyjęte podczas COP 7 w Marrakeszu w 2001 r. Na mocy tego porozumienia strony zobowiązały się do wdrażania środków lub rozwijania kierunków, takich jak poprawa efektywności energetycznej w odpowiednich sektorach gospodarki krajowej, wspieranie wykorzystania nowych i odnawialnych źródeł energii czy chociażby wspieranie zrównoważonych form gospodarki rolnej w kontekście ochrony klimatu. Protokół z Kioto wprowadził trzy nowe mechanizmy rynkowe, zwane mechanizmami elastyczności lub mechanizmami z Kioto (między innymi handel emisjami). Dokument ten uzupełniał konwencję ramową Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, ale nie odniósł zamierzonego skutku. ©?