Efektem fali uchodźców w Europie są rosnące wątpliwości co do tego, czy zniesienie kontroli na wewnętrznych granicach Unii było słuszne
Plany Komisji Europejskiej w sprawie relokacji 120 tys. uchodźców zostały złagodzone, a liczba, która trafi do państw UE, zmniejszona do 40 tys. relokowanych z Grecji i Włoch w ciągu dwóch lat. Tak przynajmniej wynikało z projektu przygotowanego na wczorajsze spotkanie szefów MSW państw Unii. – Propozycja KE w sprawie złagodzenia kryzysu migracyjnego zmierza w dobrym kierunku – uważa wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski. Na razie jednak końca problemów nie widać, a od niedzieli kolejne trzy kraje – Austria, Niemcy i Słowacja – zadecydowały o czasowym przywróceniu kontroli granicznych.
Choć Berlin zarzeka się, że to środek tymczasowy, przyszłość znoszącego kontrole porozumienia z Schengen jeszcze nigdy nie była tak niepewna jak obecnie. – Celem tego kroku jest ograniczenie obecnego napływu osób do Niemiec i powrót do uregulowanych procedur wjeżdżania do kraju – tłumaczył wczoraj niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere. Wczoraj także premier Ewa Kopacz zastrzegła, że Warszawa może zrobić to samo, jeśli pojawi się „jakakolwiek groźba dla Polski”.
Możliwość swobodnego podróżowania po prawie całej UE jest jednym z najbardziej widocznych efektów integracji kontynentu, ale trwający kryzys migracyjny pokazuje, że porozumienie wymaga reformy. Obecnie państwa członkowskie mogą w wyjątkowych sytuacjach zawieszać na pewien czas stosowanie porozumienia.
– Zgodnie z traktatami unijnymi i zapisami o strefie Schengen, które zmodyfikowano po 2011 r., Niemcy mają prawo jednostronnie i samodzielnie doraźnie przywrócić kontrole graniczne. Doraźnie, czyli na 10 dni, po czym może być to przedłużane o kolejne 20 dni, ale nie dłużej niż do dwóch miesięcy. Jest to uzasadnione sytuacją, w której duża liczba osób chce przekroczyć granice bez paszportów i wiz – mówi DGP eurodeputowana Barbara Kudrycka.
W przeszłości niejednokrotnie zdarzało się, że poszczególne państwa zawieszały stosowanie porozumienia, przy czym same Niemcy robiły to już trzy razy. Za każdym razem chodziło było to jednak wcześniej zapowiedziane działanie profilaktyczne i dotyczyło wydarzenia zachowującego ścisłe ramy czasowe. RFN zawieszało Schengen przy okazji piłkarskich mistrzostw świata w 2006 r. oraz szczytów NATO w 2009 r. i grupy G7 w czerwcu tego roku. Także wszystkie pozostałe przypadki czasowego przywracania kontroli granicznych miały miejsce z powodu imprez sportowych, szczytów NATO, G7/G8 lub światowej konferencji klimatycznej.
Niedzielna decyzja Berlina jest jednak precedensowa, bo została wprowadzona w życie bez uprzedzenia (postanowienia porozumienia z Schengen przewidują taką możliwość). Na dodatek trudno przewidzieć, kiedy sytuacja się uspokoi na tyle, by można było z powrotem znieść kontrole. Znamienny jest też fakt, iż dokonał tego kraj, który był jednym z motorów integracji, a przy okazji graniczy z aż dziewięcioma innymi państwami układu. Bez Niemiec istnienie strefy Schengen traci rację bytu.
Porozumienie, zawarte w 1985 r., zostało włączone do unijnego porządku prawnego na mocy obowiązującego od 1999 r. traktatu amsterdamskiego i od tego czasu każdy nowy członek Unii jest zobowiązany – po spełnieniu kryteriów – przystąpić do strefy Schengen. Wyjątek dotyczy Wielkiej Brytanii i Irlandii, które wynegocjowały sobie klauzulę zwalniającą. Oprócz nich do strefy Schengen nie należą jeszcze Bułgaria, Rumunia, Cypr i Chorwacja, ale dwa pierwsze prawdopodobnie przystąpią do niej w przyszłym roku. Umową z Schengen są za to związane cztery państwa nienależące do UE: Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria.
Najważniejszym elementem porozumienia jest zniesienie kontroli granicznych między państwami członkowskimi, dzięki czemu ludzie mogą się swobodnie poruszać po całym obszarze strefy. Efektem układu było też stworzenie wspólnej polityki azylowej, wspólnej listy państw, których obywatele potrzebują wiz, oraz Systemu Informacyjnego Schengen (SIS), pozwalającego służbom policyjnym na wymianę informacji o poszukiwanych osobach czy przedmiotach.
Zniesieniu kontroli wewnątrz strefy miało towarzyszyć wzmocnienie zabezpieczenia jej zewnętrznych granic. Ale tak nie jest – nigdy nie zostały na to przekazane wystarczające środki. Na dodatek najbardziej newralgiczna część granic zewnętrznych przebiega przez państwa, które przechodzą potężny kryzys gospodarczy i gdzie sporym problemem jest korupcja (Grecja, Włochy). Drugim kłopotem z porozumieniem jest to, że od kiedy stało się ono częścią unijnych traktatów, jego modyfikacja jest znacznie bardziej skomplikowana.
Przyszłości Schengen nie wróży też dobrze to, że mieszkańcy Europy – widząc niekończącą się falę migrantów – z coraz większym sceptycyzmem patrzą na brak kontroli granicznych. Według badania, które w lipcu przeprowadził francuski ośrodek IFOP, za zniesieniem układu z Schengen opowiada się 67 proc. Francuzów, 56 proc. Włochów i 53 proc. Niemców. – Jeśli sytuacja w Niemczech będzie się przeciągać, debata na temat funkcjonowania strefy Schengen może się okazać konieczna – przyznaje prof. Kudrycka.