Koordynator służb specjalnych przyjrzy się medialnym doniesieniom, ale zaprzecza jakoby doszło do gry między służbami. Chodzi o doniesienia "Gazety Wyborczej" w sprawie biznesmena Marka Falenty. Dziennik napisał, że był on potrójnym agentem - działał równolegle na rzecz CBA, ABW i dawnego CBŚ.

Minister-koordynator służb specjalnych Marek Biernacki powiedział IAR, że sprawa wymaga wyjaśnienia. Swoje stanowisko na ten temat ma przedstawić na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Jednak już teraz zapewnił, że dochowano wszelkich formalności i nie było gry między służbami w sprawie Marka Falenty. "Wzajemnie o pana Falentę służby ani nie konkurowały, ani on ich nie rozgrywał, bo każda służba ma inne zainteresowania" - dodaje.

Koordynator służb specjalnych mówi, że informacja na temat związku Falenty z ABW została przedstawiona na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykazała zresztą nieprawidłowości działania swoich funkcjonariuszy, a teraz tą kwestią zajmuje się prokuratura. Ma ona również sprawdzić związki Falenty z CBA, a w sprawie relacji biznesmena z CBŚ minister Biernacki nie chciał się wypowiadać.

Według "Gazety Wyborczej", gdy Marek Falenta zlecił zamontowanie nielegalnych podsłuchów w warszawskich restauracjach, oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Dolnego Śląska prowadzili z nim "dialog operacyjny", traktując go jako wiarygodne źródło informacji. Biznesmen współpracował też z CBA, któremu przekazywał informacje z nagrań. Najmniej wiadomo o relacjach Falenty z CBŚ.