Ukraina nie może sama decydować o swoim losie, decydują o nim inni. Bez decyzji Stanów Zjednoczonych nie będzie pokoju - oświadczył minister obrony Węgier Kristof Szalay-Bobrovniczky w wywiadzie opublikowanym w poniedziałek przez portal Index.

Nasze stanowisko (w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę - PAP) od samego początku było jasne: potrzebujemy natychmiastowego zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji pokojowych” – powiedział minister. „W Europie jesteśmy niestety osamotnieni, wraz z Watykanem, w tym stanowisku” – dodał.

„W ramach pomocy humanitarnej umożliwiliśmy leczenie rannych żołnierzy (ukraińskich – PAP) i na tej podstawie przekazujemy również ukraińskim wojskowym lekarzom wiedzę, która pozwoli im ratować życie” – powiedział Szalay-Bobrovniczky, nie odpowiadając jednak na pytanie, ilu takich lekarzy zostało na Węgrzech przeszkolonych.

Dodał też, że sprzęt wojskowy produkowany na Węgrzech nie trafi na Ukrainę.

Na pytanie o szkodliwy wpływ stanowiska Węgier wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę na wizerunek państwa w NATO, Szalay-Bobrovniczky odparł, że „to, co o nas myślą, jest ważną kwestią”, ale ważniejsze jest niedopuszczenie do wojny.

„Działamy w duchu ojców założycieli, nie tylko mówiąc o tym, że NATO jest sojuszem obronnym, ale wypełniając nasze zobowiązania jako członek NATO”, m.in. podnosząc w tym roku wydatki na wojsko do poziomu 2 proc. PKB – stwierdził minister. „NATO to widzi. Tak samo jak widzi, że jesteśmy zaangażowanym państwem członkowskim Sojuszu, które wypełnia swoje zobowiązania, a to jest doceniane” – dodał Szalay-Bobrovniczky.

„Premier (Viktor Orban) opowiada się za ratyfikacją i spodziewam się, że zostanie ona wkrótce przyjęta, ale jest pewien porządek rzeczy” – powiedział polityk w kwestii opóźnianego cały czas głosowania w węgierskim parlamencie w sprawie przyjęcia Finlandii i Szwecji do NATO.

W sprawie krytykowanej w kraju i Europie reorganizacji armii, która umożliwia odsunięcie doświadczonych żołnierzy po osiągnięciu 45 lat i z 25-letnim stażem, Szalay-Bobrovniczky nie był w stanie odpowiedzieć, ilu żołnierzy zostanie ostatecznie zwolnionych ze służby.

„Podejmujemy decyzje na podstawie rekomendacji nowo mianowanych dowódców i tych, którzy zostali na swoich stanowiskach” - powiedział minister. „Rozumieją oni proces i zgadzają się z podstawową ideą” – dodał.

Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)

mrf/ ap/