Nie ma żadnego powiązania między poranną strzelaniną na obrzeżach Paryża a wczorajszą masakrą w siedzibie pisma "Charlie Hebdo". Taką informację przekazał francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazaneuve.

Pomimo początkowych podobieństw po bliższej analizie eksperci orzekli, że nic tych dwóch tragedii nie łączy. Wczoraj w napadzie na "Charlie Hebdo" dwanaście osób straciło życie, jedenaście jest rannych. Stan czterech osób wciąż jest bardzo ciężki, ale stabilny.

Dzisiaj rano doszło do przypadkowej strzelaniny. Ogień otworzył osobnik, który następnie uciekł policji. W wyniku odniesionych obrażeń zmarła młoda policjantka. Miała dwadzieścia lat i była nieuzbrojona. Towarzyszący jej policyjny technik został ciężko ranny.

Tymczasem jednostka antyterrorystyczna prowadzi na obszarze dwudziestu kilometrów kwadratowych w Pikardii, w odległości 80 kilometrów od Paryża, poszukiwania dwóch braci-zamachowców. Obława jest kontynuowana mimo zmroku. Jednostka ma do dyspozycji specjalistyczny sprzęt, w który także wyposażone są towarzyszące jej śmigłowce. Dołączył do niej oddział z psami.