Rząd Holandii nie chce śledztwa ONZ w sprawie katastrofy Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych. Samolot rozbił się 17 lipca w obwodzie donieckim, a większość z prawie 300 osób na pokładzie, była obywatelami holenderskimi.

Rząd holenderski odrzucił propozycję przedstawicieli 20 krewnych ofiar katastrofy, którzy chcą, by śledztwo w tej sprawie przejęło ONZ. Uważają oni, że sposób w jaki prowadzone jest dochodzenie, nie doprowadzi do pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
Uzasadniając odmowę, przedstawiciel ministerstwa sprawiedliwości Dick Schoof zauważył, że w śledztwo są zaangażowani reprezentanci innych państw niż Holandia. Wymienił 11, które pracują nad śledztwem, w tym Malezję, Ukrainę i Rosję.


Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines rozbił się 17 lipca w obwodzie donieckim - na terenie pozostającym do dziś pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Wstępne dane ekspertyzy świadczą o tym, że samolot spadł na ziemię w wyniku mocnego uderzenia z zewnątrz dużej liczby obiektów. Prawdopodobnie była to rakieta wystrzelona z ziemi, która eksplodowała w pobliżu samolotu. Według Zachodu i Kijowa, zrobili to separatyści z przekazanej im przez Rosjan wyrzutni rakiet Buk. Sami terroryści przyznali się do tego krótko po katastrofie chwaląc się, że zestrzelili ukraiński samolot wojskowy. Gdy jednak okazał o się, że to cywilna maszyna, szybko usunęli z portali społecznościowych wcześniejsze wpisy. Zachowały się jednak nagrania z podsłuchów, w których mówią oni o tej tragedii.