Początek procesu 15 członków załogi promu, który w kwietniu zatonął u wybrzeży Korei Południowej. Lista zarzutów jest długa - od zaniedbania obowiązków służbowych, aż po zabójstwo. W katastrofie śmierć poniosło ponad 300 osób - głównie uczniów jednej ze szkół.

Po wprowadzeniu na salę kapitana promu "Sewol", 68-letniego Lee Joon-seoka rozległy się krzyki "morderca". Jemu i trojgu oficerom prokuratura postawiła zarzut zabójstwa, za co w Korei Południowej grozi kara śmierci. Dwóch członków załogi oskarżono o ucieczkę i pozostawienie tonącej jednostki. Ten zarzut zagrożony jest dożywociem. 9 osób oskarżono o zaniedbania obowiązków służbowych.

Prom "Sewol" 16 kwietnia zmierzał z portu w Incheonie na wyspę Czedżu. Podczas gwałtownego manewru skrętu, jednostka przewróciła się. Jak się później okazało - była przeciążona. Kiedy prom zaczął nabierać wody jego pasażerom, głównie dzieciom, polecono pozostanie na swoich miejscach. Większość załogi uciekła z promu przed jego zatonięciem.