Niemal wszyscy prezydenci polskich miast dorabiają poza ratuszem. Włodarze Poznania, Katowic czy Szczecina dorabiają w spółkach prawa handlowego. Z kolei prezydenci Warszawy, Białegostoku czy Krakowa na wyższych uczelniach. Bywa, że dodatkowe wynagrodzenie jest wyższe niż pensja z ratusza - pisze "Rzeczpospolita".





Tak było w 2013 r. w przypadku prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Wśród samorządowców, których oświadczenia majątkowe sprawdziła "Rzeczpospolita", miał on najwyższe dochody. Zarobił niemal 440 tys. zł, z czego tylko 158 tys. w urzędzie miasta. Pozostałe dochody pochodziły z dwóch uczelni, na których wykłada.

Drugie miejsce pod względem dochodów przypadło Tadeuszowi Truskolaskiemu, prezydentowi Białegostoku. Jego łączne wynagrodzenie wyniosło 264 tys. zł, z czego 158 tys. zł zarobił w urzędzie miejskim, a 106 tys. zł na uniwersytecie.

Trzecią pozycję zajęła prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. W ubiegłym roku zarobiła 262 tys. zł, z czego 160 tys. zł w urzędzie miasta, a 74 tys. zł za wykłady na Uniwersytecie Warszawskim.

Prezydent stolicy ma jednak najwięcej oszczędności – 3,3 mln zł, a prezydent Krakowa najdroższy dom, wart 2,5 mln zł.