Zadaniem Zachodu jest powstrzymywanie rosyjskiego ekspansjonizmu oraz ekonomiczne i polityczne wspieranie stabilizacji Ukrainy. Twierdzi tak na łamach sztokholmskiego dziennika „Dagens Nyheter” były szef niemieckiej dyplomacji i publicysta Joschka Fischer.

Polityk poświęca sporo uwagi inicjatywie wspólnego rynku energetycznego, z którą występuje premier Polski, Donald Tusk. Ta koncepcja zakłada min. ogólnoeuropejskie zróżnicowanie źródeł gazu ziemnego, co ma prowadzić do zmiany pozycji przetargowych pomiędzy UE, jako dotychczas największym importerem rosyjskiej ropy i gazu, a Kremlem.

Jeśli w dodatku, twierdzi Fischer, Polska zdecydowałaby się na przyjecie euro, Putin zetknąłby się ze decydowanym, ale na wskroś pokojowym oporem przeciwko swym działaniom wobec Europy Wschodniej. Warszawa zaś - czytamy w szwedzkiej gazecie - stałaby się ważnym graczem w centrum coraz bardziej zintegrowanej Europy.

Tymczasem, przyznaje publicysta, Niemcy pozostają głównym przeciwnikiem integracji europejskiego rynku gazu i energii. Po tragedii ukraińskiej nikt w Berlinie nie może już jednak bronić takiego stanowiska. Nie ma też już - zdaniem Fischera, argumentów przeciwko unii energetycznej. Wiemy już czym jest wspólnota zwana Unią Europejską. Teraz dla Europy nadszedł czas, by pokazać czego ona może dokonać - konkluduje niemiecki polityk i publicysta.