Około 30 osób zginęło u wybrzeży Wysp Bahama, w wyniku przewrócenia się łodzi. Na pokładzie byli emigranci z Haiti. 110 osób udało się uratować.

Dokładna liczba ofiar wypadku nie jest znana, gdyż nie wiadomo ile osób znajdowało się na łodzi. Jest pewne, że była przeciążona. Lokalne władze informują, że emigranci z Haiti płynęli już od 8, 9 dni w momentami bardzo trudnych warunkach pogodowych. Na 12-metrowej żaglówce było ponad 100 osób, ale brakowało żywności, a kamizelek ratunkowych nie było wcale. Wiele osób było skrajnie odwodnionych.

Rozbitkowie, którym udało się przeżyć przez kilka godzin przy fali wysokiej na półtora metra czekali na pomoc usiłując trzymać się tonących masztów i burty. Zanim do dryfującego wraku dotarły łodzie ratunkowe, amerykańskie ekipy zrzucały z powietrza tratwy i żywność dla ocalałych pasażerów.

Przyczyny katastrofy nie zostały oficjalnie ustalone, ale miejscowe władze mówią jasno: łódź była przeciążona i niezdatna do żeglugi morskiej.