Powinniśmy wyrazić ubolewanie za burdy z 11 listopada, nie dopuścić do takich wydarzeń w przyszłości i zakończyć sprawę - tak wiceprzewodniczący PO Grzegorz Schetyna komentuje zamieszki, do których doszło podczas Marszu Niepodległości przed ambasadą Rosji w Warszawie.

W ocenie posła Platformy Obywatelskiej, Moskwa wykorzystuje tę sytuację, by pokazać Polskę w niekorzystnym świetle. Dlatego, mówił w radiowej Trójce, trzeba pomyśleć o regulacjach, które uniemożliwią takie sytuacje w przyszłości oraz ukarać winnych.

Zdaniem Schetyny trasa Marszu Niepodległości, organizowanego przez skrajną prawicę - nie powinna była prowadzić przy ambasadzie Rosji. "Policja i urząd miasta nie powinny wydawać zgody na trasę, która nie gwarantuje bezpieczeństwa" - mówił. W tej kwestii - według byłego ministra spraw wewnętrznych - zabrakło wyobraźni. Poseł Platformy Obywatelskiej zastrzegł jednak w "Salonie politycznym Trójki", że dokładna ocena zdarzeń będzie możliwa po poznaniu oficjalnej analizy zdarzeń z 11 listopada.

Podczas Marszu Niepodległości zaatakowano budynek ambasady Federacji Rosyjskiej. Spłonęła budka wartownicza, a teren misji dyplomatycznej został obrzucony racami, butelkami i kamieniami. Rosyjskie MSZ w oficjalnym stanowisku domaga się od Polski przeprosin oraz pokrycia kosztów naprawy i wymiany zniszczonego majątku. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraziło ubolewanie z powodu zamieszek.