Greenpeace domaga się od Rosji zwolnienia 15 członków załogi statku "Arctic Sunrise", aresztowanych wczoraj po desancie straży granicznej na pokład jednostki holowanej teraz do Murmańska. Brytyjski rzecznik organizacji zaprzecza, zarzutom, że aktywiści mogli przygotowywać akt terroryzmu.

Przedstawicielka Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Murmańsku oświadczyła, że jeden z pontonów Greenpeace ciągnął w stronę platformy wiertniczej koncernu Gazprom obiekt uznany za potencjalną bombę. Rzecznik organizacji, Ben Stewart powiedział BBC: "Wiem dokładnie, co to był za obiekt i to niezwykle nieuczciwe, że rosyjskie władze mówią coś innego, bo wiedzą, co to było - kabina, wykonana z pianki, mniej więcej wielkości samochodu, o wadze tony, bardzo jaskrawo-żółta".

Rzecznik Greenpeace wyjaśnił, że kabina była przeznaczona do podwieszania pod platformą wiertniczą, aby chronić uczestników protestu przed zimnem i wilgocią. Wśród aresztowanych na pokładzie "Arctic Sunrise" jest sześciu obywateli brytyjskich, ale Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Londynie nie podjęło dotąd interwencji, aby uzyskać ich zwolnienie. Brytyjskie władze odnoszą się również z niechęcią do Greenpeace, który organizował w przeszłości wiele protestów w Wielkiej Brytanii. Ostatnio była to wspinaczka na szczyt The Shard, najwyższego budynku w Londynie i pikiety na stacjach benzynowych koncernu Shell, który również prowadzi poszukiwania ropy w Arktyce.