Reporterka "Uwagi" TVN przez pół roku prowadziła śledztwo dziennikarskie, w trakcie którego udokumentowała proceder związany z faszerowaniem zwierząt przez hodowców nielegalnymi antybiotykami. Kobieta spotykała się z hodowcami i proponowała im sprzedaż czarnorynkowych "leków". Z 25 hodowców, z jakimi miała kontakt, tylko jeden - jak mówiła - "pogonił ją" sprzed domu. Reszta "kupiłaby" od niej antybiotyk, "gdyby miała go w bagażniku".
Hodowcy podają zwierzętom antybiotyki - w tym doksycyklinę czy metronidazol, lek o udowodnionym działaniu rakotwórczym - aby te w jak najkrótszym czasie osiągnęły maksymalne rozmiary. Lekami mają być przy tym szpikowane wszystkie zwierzęta hodowlane - od drobiu po trzodę chlewną. Autorka reportażu Edyta Krześniak w poranku "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mówiła, iż "ustaliła, że nie ma zwierząt, które są wolne od antybiotyku".
Oficjalnie terapię antybiotykami może prowadzić tylko i wyłącznie lekarz weterynarii, który powinien także ewidencjonować i opisywać jej przebieg. W praktyce leki można kupić na czarnym rynku, a weterynarze przymykają oko w czasie kontroli."To jest układ mafijny. Tutaj ręka rękę myje. Nikomu nie zależy, by coś ujawniać. Jeżeli weterynarzowi płaci firma, a nie państwo, to system staje na głowie" - powiedziała Krześniak w TVN24.