Rosja nie zamierza ewakuować swoich dyplomatów z Pjongjangu. Korea Południowa nie wieży w prognozowaną próbę nuklearną. Według specjalistów na napięciu korzystają głównie Amerykanie.

MSZ uznało, że życie i zdrowie pracowników ambasady rosyjskiej w Korei Północnej nie jest zagrożone a eksperci wojskowi uspokajają twierdząc, że sytuacja nie jest tak groźna jak przedstawiają ją media. Według agencji Interfax - rosyjska ambasada w Korei Północnej pracuje normalnie.

„Nie planujemy ewakuacji ani żadnych innych, gwałtownych posunięć” - stwierdził rzecznik ambasady Denis Samsonow. Wcześniej rozgłośnia państwowa Głos Rosji cytowała wypowiedzi rosyjskich ekspertów wojskowych, którzy nazywają groźby koreańskiego reżimu „blefem”. W opinii specjalistów - podtrzymywanie napięcia w rejonie półwyspu Koreańskiego jest na rękę USA. Uważają oni bowiem, że - Waszyngton pod pretekstem wybuchu ewentualnej wojny rozbudowuje swój system obrony przeciwrakietowej na Pacyfiku.

Według Korei Południowej zanotowano do tej pory żadnych niepokojących i niespodziewanych ruchów po północnej stronie granicy, które mogłyby uwiarygodnić przypuszczenia o szykowaniu się Pjongjangu do próby jądrowej. Wcześniej odmienny pogląd wyraził minister do spraw zjednoczenia. Według niego zaobserwowano wzmożoną aktywność na północnokoreańskim poligonie atomowym Punggje-ri. Minister dodał, że trwają ustalenia, co ta aktywność może znaczyć.

Tymczasem około środy ma dojść do kolejnego testu rakietowego w Korei Północnej. W ubiegłym tygodniu Pjongjang przetransportował na swoje wschodnie wybrzeże dwie rakiety średniego zasięgu. Wówczas groził atakiem na amerykańskie bazy w Japonii i na wyspie Guam. Północnokoreańskie rakiety typu Musudan mogą osiągnąć cele oddalone nawet o 4000 kilometrów.