Kolejne ofiary starć w egipskim mieście Port Said. Tylko dzisiaj rannych zostało ponad 430 osób, zginęła jedna osoba - osiemnastoletni chłopak. Ogromna większość ucierpiała po rozpyleniu gazu łzawiącego, 17 osób zostało postrzelonych.

Starcia rozpoczęły się wczoraj po tym, jak sąd skazał na śmierć 21 uczestników ubiegłorocznych rozruchów podczas meczu piłkarskiego. We wczorajszych zamieszkach zginęło co najmniej 31 osób. Większość z nich została pochowana dzisiaj, a ich pogrzeby stały się okazją do kolejnych niepokojów.

Po ogłoszeniu wyroku w sprawie zeszłorocznych starć na stadionie piłkarskim, gdzie zginęły 74 osoby, tłum usiłował wedrzeć się do więzienia, w którym są przetrzymywani skazani. Policjanci zostali ostrzelani z broni automatycznej. W odpowiedzi władze odcięły połączenia kolejowe z miastem, a na ulice wysłały wojsko.

Napięcie panuje w wielu regionach Egiptu. W piątek - w drugą rocznicę wybuchu rewolucji, która doprowadziła do obalenia Hosniego Mubaraka - przez wiele miast przetoczyła się fala demonstracji. Ich uczestnicy protestowali tym razem przeciwko autorytarnym rządom obecnego prezydenta, Mohameda Mursiego. Domagali się jego ustąpienia, a także odwołania prezydenckich dekretów oraz ustanowienia płacy minimalnej.

Opozycja grozi bojkotem wyborów parlamentarnych, jeśli prezydent nie znajdzie rozwiązania obecnej sytuacji.