Pomysł zmniejszenia liczby ministerstw wydaje się być sensowny - mówi DGP Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego.

Czego się pan spodziewa po rekonstrukcji rządu?
Wydaje mi się, że wszyscy mają problem z oceną, o co w tej rekonstrukcji tak naprawdę chodzi. Dominuje interpretacja, w której cały koncept zmian jest sprowadzany do układu sił w obozie rządzącym. Nie wydaje się jednak, że do ułożenia takich relacji konieczna jest aż tak poważna rekonstrukcja, polegająca na połączeniu części ministerstw w superresorty. To wygląda raczej na dość ambitne zapowiedzi reformatorskie. Sam prezes Kaczyński w jednym z wywiadów tłumaczył, że chodzi o osłabienie zjawiska silosowości, zwiększenie sterowności rządu, by odpowiedzialność za konkretne obszary była bardziej wyraźna.
Rząd w obecnym kształcie funkcjonuje od listopada 2019 r. Nie minął rok, a koncepcja ta już się zużyła?
To był rząd utworzony przed wyborami prezydenckimi, kluczowymi dla całego obozu władzy. Negocjacje z koalicjantami były dość ostre. Zdaje się, że przedstawiony wówczas kształt rządu w pierwszej kolejności zaspokajał potrzeby koalicjantów.
Tylko czy to dobry moment na tak głęboką rekonstrukcję? Przed nami choćby druga fala pandemii.
Pandemii do pewnego momentu nie dało się przewidzieć, a być może w listopadzie 2019 r. umówiono się, że tworzymy rząd, a po wyborach prezydenckich zastanawiamy się, jak go zoptymalizować. Wydaje się, że te trzy lata bez wyborów, które przed nami, to dobry moment na próbę zbudowania najbardziej optymalnego modelu rządowego. Nie jesteśmy też jeszcze w tak mocnym kryzysie, a to rok 2021 będzie szczególnie trudny. Sam pomysł zmniejszenia liczby ministerstw, zbudowania pewnych pionów odpowiedzialności, wydaje się sensowny.
Koalicjanci PiS wyjdą z tej rekonstrukcji osłabieni czy wzmocnieni?
To zależy od nowej umowy koalicyjnej i podziału politycznych stref wpływu. Istotnym elementem powołania nowego rządu były słynne podwyżki. Jeśli zakładamy, że 5–6 resortów zniknie, co najmniej kilkoro wiceministrów w nowym rządzie będzie odpowiadać za obszary, które dotychczas identyfikowaliśmy z samodzielnymi resortami.