Standardy praw człowieka obowiązują niezależnie od tego, kto protestuje – mówi w rozmowie z wtorkową "Rzeczpospolitą" dr hab. Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Gazeta zapytała RPO, czy rzecznik praw obywatelskich może pomóc ofiarom reżimu Aleksandra Łukaszenki na Białorusi oraz czy polskie władze powinny zareagować na to, co dzieje się w Mińsku.

"Moje możliwości są ograniczone do tego, co dzieje się w naszym kraju. Jeśli ktoś dotarłby do Polski, to mógłbym pomóc w staraniu się o nadanie takiej osobie statusu uchodźcy" - mówi Bodnar.

"Polskie władze powinny podjąć reakcję. Polsce jako członkowi Unii Europejskiej powinno zależeć na tym, aby obok naszych granic mieć państwo demokratyczne. Cieszyć może to, że projekt Biełsatu był wspierany przez wiele lat, chociaż pamiętam, że niedawno były pewne zawirowania finansowe i nawet Agnieszka Romaszewska protestowała przeciwko polityce państwa polskiego. Teraz Biełsat ma duże znaczenie dla Białorusinów" - tłumaczy RPO.

Odniósł się do pytania, czy polska policja zachowała się właściwie w czasie piątkowych protestów w stolicy związanych z zatrzymaniem aktywistki LGBT.

"Mam mnóstwo wątpliwości i od początku starałem się podejmować działania w tej sprawie. Kulminacją była sobota, kiedy odbyła się wizytacja Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur na posterunkach policji. Widzieliśmy przypadki wyłapywana ludzi na ulicach, ale nie było wiadomo, dlaczego policja to czyni, ani nie było wiadomo, czy chodzi o popełnienie przestępstwa, czy o wykroczenie. A jeżeli o wykroczenie, to dlaczego te osoby są wyłapywane, a nie po prostu spisywane. Co więcej, dopiero w trakcie nocy pojawił się pomysł, żeby oskarżyć te osoby o uczestnictwo w czynnym zbiegowisku, czyli o art. 254 kodeksu karnego" - wyjaśnił.

"Kiedy moi przedstawiciele rozmawiali z ludźmi na komendach, to też mieli wrażenie totalnego chaosu i dezorientacji, dlaczego tak naprawdę te wszystkie osoby zostały zatrzymane. Z tym się później wiązało naruszanie całego szeregu innych praw: dostępu do adwokata, traktowania na komendzie oraz braku wizji, co będzie się z tymi osobami dalej działo" - dodał.

Rzecznik został zapytany też, czy jego zdaniem zasadne było zastosowanie aresztu wobec działaczki LGBT „Margot”.

"Tak długo, dopóki nie poznam postanowienia sądu, to trudno mi to komentować. RPO w sprawach dotyczących tymczasowego aresztowania ma związane ręce. Nie możemy uczestniczyć w tych sprawach formalnie jako RPO i nie możemy naruszać zasady niezawisłości sędziów. W takim przypadku trudno nam przesądzać, czy przesłanki zastosowania aresztu były uzasadnione, biorąc pod uwagę, że wcześniej był zastosowany dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe. Dlatego też w moim oświadczeniu nie skupiałem się na tym aspekcie sprawy, tylko na tym, co działo się później, czyli na zatrzymaniach 48 osób" - odpowiedział.