Prezydent USA Donald Trump nazwał we wtorek potężny wybuch w porcie w Bejrucie "atakiem prawdopodobnie spowodowanym przez bombę". Powiedział, że tak mają przypuszczać amerykańscy generałowie, z którymi rozmawiał.

Podczas konferencji prasowej w Białym Domu Trump powiedział, że spotkał się z "niektórymi wielkimi amerykańskimi generałami" i oni "wydają się sądzić", że w Bejrucie "był atak, była jakiegoś rodzaju bomba".

Portal CBS News zauważył, że był to pierwszy raz, gdy wybuch w libańskiej stolicy nazwano atakiem.

Media libańskie informowały, że przyczyną eksplozji w Bejrucie były składowane w porcie chemikalia. Saletra amonowa (azotan amonu) miała być przechowywana w porcie po skonfiskowaniu jej przez władze.

Prezydent Libanu Michel Aoun napisał na Twitterze we wtorek, że "jest nie do przyjęcia" aby 2 750 ton saletry amonowej było przechowywanych w portowym magazynie przez 6 lat, bez żadnych środków zabezpieczających.

Jak poinformowało we wtorek wieczorem libańskie ministerstwo zdrowia, w potężnej eksplozji w porcie w Bejrucie zginęło co najmniej prawie 80 osób, a ponad 4000 zostało rannych. (PAP)