Prezydent Andrzej Duda w drugiej kadencji może chcieć zabiegać o rolę przywódcy prawicy - ocenia w poniedziałek główny komentator czeskiego dziennika „Hospodarzskie Noviny” Martin Ehl. Jego zdaniem wysoka frekwencja odzwierciedla głębokie podziały w Polsce.

Według specjalizującego się w sprawach Polski i Europy Środkowej analityka linie podziału przebiegają między bardziej europejską i liberalną zachodnią częścią Polski a jej częścią wschodnią, w większym stopniu konserwatywną i narodową. Podział przebiega także między wielkimi miastami a mniejszymi ośrodkami.

Ehl zauważa, że Duda korzystał ze wsparcia rządzącej partii PiS, która "wykorzystała cały dostępny arsenał, w tym TVP, która została zmieniona w machinę propagandową”.

Zdaniem komentatora "HN" PiS być może będzie się starał przejąć media prywatne, które w większości popierają opozycję i są w rękach zagranicznych, głównie niemieckich i amerykańskich, prywatnych koncernów.

„W związku z zabiegami o utrzymanie przez polskich konserwatystów dobrych stosunków z USA będzie to operacja skomplikowana, ale nie można jej wykluczyć” – pisze Ehl. Jego zdaniem nie ulega też wątpliwości, że PiS będzie chciał dokończyć reformę wymiaru sprawiedliwości, która doprowadziła do sporów między rządem a Komisją Europejską.

„Bezsprzecznie partia Prawo i Sprawiedliwość będzie chciała w nowej sytuacji wzmocnić swoją siłę w podobnym stylu, jak się to udało zaprzyjaźnionej partii konserwatywnej Fidesz i jej przywódcy Viktorowi Orbanowi na Węgrzech” – ocenia Ehl.

Zwraca uwagę na frakcje w PiS i próbę konsolidacji po wyborach obozu Zjednoczonej Prawicy. Podkreśla, że Duda nie ma w partii własnego zaplecza politycznego i nie stworzył też go wokół Kancelarii Prezydenta.

„Nie można wykluczyć, że może zacząć konkurować o objęcie roli przyszłego przywódcy polskiej prawicy i w tym sensie zacząć budować swoje historyczne dziedzictwo, chociaż brakuje mu charyzmy politycznego wodza i nie ma do rozdania stanowisk w firmach państwowych, co jest w Polsce zwyczajowym sposobem pozyskiwania wpływowych sojuszników i środków do realizowania własnej polityki” – napisał Ehl.