Prawdziwa debata to debata wielu redakcji; nie wolno bać się dziennikarzy, trzeba odpowiadać nawet na najtrudniejsze pytania - powiedział Cezary Tomczyk, szef sztabu Rafała Trzaskowskiego. Jego zdaniem, prezydent Andrzej Duda boi się takiej debaty.

W poniedziałek odbędzie się "Arena prezydencka", czyli debata wyborcza organizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego.

O zamiarze organizacji w Lesznie (woj. wielkopolskie) "Areny prezydenckiej" poinformował w niedzielę rano na konferencji prasowej sam Trzaskowski. "Zapraszamy dziennikarzy od lewa do prawa, będą mogli zadawać pytania na dowolne tematy, ja na te pytania będę odpowiadał, mam nadzieję, że obok mnie będzie pan prezydent Andrzej Duda i również w takiej otwartej formule będzie odpowiadał na pytania" - powiedział kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.

Cezary Tomczyk, szef sztabu Trzaskowskiego przekazał PAP, że do tej pory udział w debacie potwierdziły redakcje: Fakt, Rzeczpospolita, Radio Zet, Wirtualna Polska, Onet, Najwyższy Czas, Polsat, Gazeta Wyborcza, Do Rzeczy i Dziennik Gazeta Prawna. Wstępnie swoją obecność zapowiedziały TVP i TVN.

Debata ma rozpocząć o godz. 20.30. Każdą redakcję będzie reprezentował jeden dziennikarz, który będzie mógł zadać dwa pytania. Na zadanie pytania przewidziano 30 sekund, zaś na odpowiedź - 2 minuty. Kolejność zabierania głosu przez redakcje będzie losowana bezpośrednio przed spotkaniem.

Tomczyk przekazał, że do tej pory prezydent Andrzej Duda nie potwierdził swojej obecności na debacie.

W związku z tym PAP zapytała, czym będzie różnić się debata od konferencji prasowej. "Chcemy pokazać, że nie wolno bać się dziennikarzy, że trzeba odpowiadać nawet na najtrudniejsze pytania. W związku z tym skierowaliśmy zaproszenia do właściwie wszystkich ogólnokrajowych redakcji" - odpowiedział Tomczyk. "Z drugiej strony będziemy mieć Andrzeja Dudę, który będzie odpowiadał na pytania TVP. Tam nie są zaproszone inne media, nikt inny nie może zadać pytania Andrzejowi Dudzie" - mówił Tomczyk, odnosząc się do debaty organizowanej w poniedziałek przez TVP w Końskich.

"Trzeba pokazać, że prawdziwa debata to debata wielu redakcji. My od początku chcieliśmy - i mówił o tym Rafał Trzaskowski - żeby odbyła się debata telewizyjna trzech stacji. Mówił też o tym Andrzej Duda. Ale dziwnym trafem jest tak, że telewizja Polsat się zgadza, telewizja TVN się zgadza, ale nie zgadza się TVP. A wiadomo, kto rządzi TVP. Uważamy, że po prostu Andrzej Duda boi się debaty" - podkreślił szef sztabu Trzaskowskiego.

Zaproszenie na poniedziałkową "Arenę prezydencką" wywołało wcześniej kontrowersje wśród dziennikarzy. Na Twitterze pojawiło się sporo krytycznych wpisów od przedstawicieli redakcji, które nie zostały w nim uwzględnione.

Tomczyk przyznał, że było to spowodowane nieprecyzyjnym komunikatem ze strony sztabu. "Chcieliśmy zaprosić wszystkie chętne redakcje ogólnopolskie, natomiast wymieniliśmy te redakcje, żeby pokazać spektrum tych, których zapraszamy. Część redakcji poczuła, że nie jest zaproszona, a nie było takiej intencji, więc wysłaliśmy resztę zaproszeń w ciągu dnia" - tłumaczył.

Sztaby obu kandydatów startujących w drugiej turze wyborów, zaplanowanej na 12 lipca, nie porozumiały się dotąd, co do formuły debaty, w której Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski zgodziliby się wziąć udział. Sztabowcy prezydenta Andrzeja Dudy zapowiadają jego udział w debacie organizowanej przez TVP w Końskich, w której nie chce wziąć udziału Trzaskowski.

Z kolei Rafał Trzaskowski zaprosił prezydenta Andrzeja Dudę na debatę organizowaną w poniedziałek w Lesznie. Sztab PiS ocenił tę propozycję jako "niepoważną". (PAP)

autorka: Aleksandra Rebelińska