Powołanie „komisji wyrównywania krzywd” i instytucji świadka prezydenckiego zapowiedział w poniedziałek w Płocku (Mazowieckie) Rafał Trzaskowski. Mówił, że konieczny jest silny, niezależny od partii prezydent, patrzący władzy na ręce i proponujący jasne rozwiązania.

Trzaskowski spotkał się w poniedziałek z mieszkańcami Płocka na jednym z największych osiedli mieszkaniowych w tym mieście. Podczas swego wystąpienia ocenił m.in., że obecny „rząd postanowił upolitycznić prokuraturę i wszystkie instytucje kontrolne”. W tym kontekście zapowiedział powołanie „komisji wyrównania krzywd”, jak podkreślił, „dla tych wszystkich, którzy zostali bezpodstawnie oskarżeni, wyrzuceni z pracy, którzy są dzisiaj straszeni, piętnowani”.

„Chcę powiedzieć jeszcze jedno, że w tej komisji będzie instytucja świadka prezydenckiego dla wszystkich tych, którzy będą chcieli przyjść i powiedzieć o tym, co PiS wyprawia, o wszystkich aferach, o uwłaszczeniu się, że tam taka osoba zostanie wysłuchana i po prostu rozliczymy PiS z tego, co obiecywał” – oświadczył kandydat KO na prezydenta. I dodał: „rozliczymy pana prezydenta, bo naprawdę państwo musi być silne i naprawdę państwo musi być uczciwe, a nie tak, jak teraz”. Trzaskowski mówił m.in., że „nikt nie rozlicza ludzi władzy, którzy postawili tylko na to, żeby się wzbogacić, żeby się uwłaszczyć na państwie”.

Kandydat powtórzył w Płocku, że przed drugą turą wyborów czeka na – jak to określił - „prawdziwą debatę” z obecnym prezydentem Andrzejem Dudą. Wskazał przy tym na dodatkowy mikrofon, ustawiony w miejscu, gdzie przemawiał. „Czekać będę w każdym kolejnym mieście, dlatego, że dzisiaj musimy porozmawiać o prawdziwych problemach. Musimy porozmawiać o tym, co nas najbardziej interesuje i co nas najbardziej boli. A oczywiście boli nas totalny monopol tej władzy, która upolityczniła wszystkie instytucje, która upolityczniła instytucje kontrolne tak, że dzisiaj bardzo jest trudno tę władzę rozliczać” – powiedział Trzaskowski.

Nawiązując do obecnej sytuacji w Polsce mówił, że „potrzebne są racjonalne decyzje, jak wychodzić z epidemii, ale przede wszystkim, jak poradzić sobie z jednym z największych kryzysów gospodarczych, który przed nami”. „I niestety, jeżeli patrzymy, jakie ta władza ostatnio podejmowała decyzje, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące epidemii, to trudno o optymizm, jeżeli chodzi o kryzys gospodarczy” – zaznaczył kandydat KO na prezydenta. „I dlatego potrzebny jest silny, niezależny od partii prezydent, który będzie patrzył władzy na ręce, który będzie proponował jasne rozwiązania” – dodał. Inaczej, jak mówił, „ta władza poprowadzi nas nie tylko w złym kierunku, ale poprowadzi nas do Polski, która nie będzie mogła przez lata wyjść z kryzysu gospodarczego”. Jego zdaniem, „dlatego dzisiaj potrzebna jest równowaga, a nie monopol jednej władzy”.

„Przez najbliższe dni będę mówił o dwóch najważniejszych rzeczach, a mianowicie przede wszystkim o kwestiach związanych z gospodarką, wychodzeniem z kryzysu, ale również będę twardo mówił o uczciwości, dlatego, że tę władzę trzeba rozliczyć z tego, co się przez ostatnie lata dzieje w Polsce” – oznajmił Trzaskowski. Odnosząc się do gospodarki kandydat KO mówił, że spodziewany jest deficyt budżetowy. „Podobno 100 mld zł deficytu i dzisiaj widać, że rząd ukrywa przed nami podstawowe fakty i dlatego dzisiaj musi być ktoś, kto będzie rządowi zadawał trudne pytania, kto będzie podsuwał recepty na zadziałanie w tej trudnej sytuacji, a nie ktoś, kto będzie mówił o ośmiu latach rządów (koalicji PO-PSL - PAP) sprzed pięciu lat” – powiedział kandydat KO na prezydenta.

Trzaskowski ocenił też, że po obecnej władzy można spodziewać się podwyższania podatków i nowych podatków, a także tego, że rząd nie będzie bronił miejsc pracy. „Już się mówi o masowych zwolnieniach. I dlatego musi być ktoś, kto będzie gwarantował kontrolę i ktoś, kto tak jak ja powie: nie ma zgody na podwyższenie podatków, nie ma zgody na nowe podatki, nie ma zgody na masowe zwolnienia” - deklarował. Mówił także, że dzisiaj najważniejsze jest, aby rozliczyć władzę ze wszystkich obietnic, ale też „proponować rozwiązania, które będą umacniać samorząd, które będą stawiać na inwestycje tu i teraz, takie, które będą chronić polskie miejsca pracy, które będą chronić polskie firmy, takie które będą wspierać przedsiębiorczość, które nie pozwolą na podwyższenie podatków, które będą skierowane do tych wszystkich, którzy potrzebują pomocy”.

Nawiązując do na razie niepełnych wyników niedzielnego głosowania w pierwszej turze wyborów prezydenckich Trzaskowski ocenił, że „olbrzymia większość Polek i Polaków chce zmiany”. Wyliczał, że gdyby zsumować wyniki wszystkich kandydatów opozycyjnych, to obecny prezydent Andrzej Duda przegrałby w drugiej turze wyborów – ta odbędzie się 12 lipca. „Wiadomo było od samego początku, że będzie bardzo blisko, choć niektórzy kilka tygodni temu nie dawali nam szans, natomiast dzisiaj widać, że jest olbrzymia szansa wygrać te wybory i jestem przekonany, że wygramy te wybory” - mówił Trzaskowski. Apelował jednocześnie o „energię i mobilizację” przed drugą tura wyborów prezydenckich.

Trzaskowski zwracając się „do tych, którzy chcą zmiany”, ocenił, że „jeśli tej zmiany nie będzie, będziemy mieć kolejne kilka lat monopolu władzy, która nie ma pomysłu na przyszłość, nie jest uczciwa i której nie da się w pełni rozliczyć, bo atakuje niezależne instytucje, władzy, która chce likwidować samorząd i która uważa, że są równiejsi i równi”. Ocenił, że obecna władza to także prezydent, który – jak to określił - „jest w stu procentach osobą podporządkowaną jednej partii, która nie chce zabierać głosu w trudnych sytuacjach, nie chce bronić ludzi, nie ma odwagi, żeby stanąć przy wszystkich tych, którzy są atakowani i spychani na margines społeczeństwa”. „I dlatego wygramy te wybory, bo większość z nas chce zmiany” – stwierdził.