Za granicą głosowanie korespondencyjne deklaruje 342 tys. osób, zaś w kraju, jak dotąd, ponad 160 tys.
Choć termin na zgłaszanie chęci oddania głosu w kraju taki sposób minął we wtorek, jeszcze wczoraj wprowadzano dane do systemu informatycznego. Jak mówi nam jeden z urzędników zaangażowanych w przygotowania do wyborów, nie spodziewa się, by w kwestii głosowania korespondencyjnego w kraju przebita została bariera 200 tys. wniosków.
Zgodnie z planami Krajowego Biura Wyborczego (KBW) wczoraj do gmin rozesłano pierwszą pulę kart do głosowania, przede wszystkim z myślą o przygotowaniu pakietów (formalnie odpowiadają za to urzędy gmin, dostarczać będzie Poczta Polska). Szefowa KBW Magdalena Pietrzak w wywiadzie dla DGP zapowiadała, że będzie to min. 15 proc. wszystkich potrzebnych kart, czyli ok. 4,5 mln sztuk.
– Wydaje się, że przy tej skali wyzwania do paraliżu organizacyjnego w gminach nie dojdzie – ocenia dr Adam Gendźwiłł z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert Fundacji Batorego. – To też dobrze pokazuje nastroje związane z odmrażaniem gospodarki, bo zdecydowana większość wyborców woli głosować w tradycyjny sposób i nie czuje zagrożenia – dodaje.
Jak jednak przypomina, sytuację może jeszcze znacząco zmienić ewentualna decyzja o wprowadzeniu głosowania wyłącznie korespondencyjnego. Wszystko będzie jasne po 21 czerwca. Do tego dnia będzie możliwe wydanie przez PKW ‒ na wniosek ministra zdrowia ‒ uchwały, w której zarządza się wyłącznie głosowanie korespondencyjne na terenie gminy lub jej części, jeśli na tym obszarze nastąpiło nagłe i znaczące pogorszenie sytuacji epidemicznej.
– Ostateczna decyzja jeszcze przed nami. Poprosiliśmy zespół ekspertów, który doradza w zakresie analityki COVID-19 o przygotowanie analizy zachorowań w gminach i powiatach, gdzie mamy do czynienia z największymi ogniskami koronawirusa. Decydujące będą najbliższe dni. Na dziś wygląda na to, że czeka nas tendencja spadkowa zakażeń na Śląsku w związku z zakończeniem dużej fali badań przesiewowych. Ale oczywiście nie można niczego wykluczyć. Cały czas obserwujemy sytuację – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Samorządy tymczasem wnioskują o sprzęt ochronny dla członków komisji. Dostarcza go resort zdrowia, który – jak ustaliliśmy – oferuje na jedną osobę maksymalnie 10 maseczek, 12 par rękawiczek i dwie przyłbice.
Za granicą chęć udziału w wyborach zgłosiło ponad 381 tys. naszych rodaków (z czego 342 tys. chce oddać głos korespondencyjnie). Na podium są: Wielka Brytania – 133 tys. osób, Niemcy – 61 tys. i USA – 34 tys. Nie wiadomo, ile z tych osób ostatecznie odda ważny głos. W jesiennych wyborach za granicą zarejestrowało się 349 tys., a ostatecznie wzięło w nich udział 314 tys.
W związku z ograniczeniami antyepidemicznymi w 21 krajach wybory odbędą się tylko korespondencyjnie. W tej chwili nasze placówki zaczynają przesyłać wyborcze pakiety. – To największe wyzwanie logistyczne, jeśli chodzi o wybory, ale jesteśmy przygotowani – mówi Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ. Wysyłka pakietów powinna zakończyć się do końca tygodnia.
Opozycja skarży się jednak, że w wielu placówkach przedstawiciele opozycji, w tym komitetu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, nie są dopuszczani do udziału w komisjach wyborczych. – Dochodzą do nas bardzo niepokojące sygnały, że konsulowie (…) utrudniają dopisywanie się kandydatów do komisji. Apeluję do PKW i MSZ, by niepokojące sygnały dotyczące trudności w budowaniu komisji wyborczych za granicą oraz dostępie do głosowania jak najszybciej rozwiązać, ponieważ każdy obywatel Polski, jeżeli ma prawo do głosowania, to prawo to musi mieć zapewnione – mówił wczoraj Tomasz Grodzki, marszałek Senatu. Ta sprawa była także przedmiotem dyskusji podczas posiedzenia senackiej komisji spraw zagranicznych. Senator Bogdan Klich wskazywał, że do takich sytuacji doszło m.in. w komisjach w Rzymie, Brukseli, we Frankfurcie, w Berlinie i Kolonii oraz Nowym Jorku, Waszyngtonie i Houston. Obecny podczas obrad komisji wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk ocenił sprawę jako „bulwersującą” i zapewnił że ją wyjaśni.