We wszystkich regionach Włoch, także w najbardziej dotkniętej przez epidemię Lombardii, spada liczba nowych zakażeń koronawirusem – ogłosił w piątek krajowy Instytut Zdrowia. Ostrzegł zarazem, że w najbliższych tygodniach może dojść do wzrostu przypadków.

Na konferencji prasowej w Rzymie poinformowano, że z wyjątkiem Doliny Aosty na północy wskaźnik zakaźności wynosi poniżej 1, co oznacza wygaszanie epidemii.

W tym małym górskim regionie tzw. wskaźnik R utrzymuje się na poziomie 1,06, czyli jedna zakażona osoba zaraża jedną kolejną.

Wskaźnik ten spada też w Lombardii- odnotowano. Tam również, jak wynika z ogłoszonych danych, stwierdza się spadek liczby nowych przypadków i jednocześnie udaje się zidentyfikować osoby zakażone bez objawów bądź tylko z lekkimi symptomami.

Szef Instytutu profesor Silvio Brusaferro powiedział, że we Włoszech, gdzie epidemia zaczęła się pod koniec lutego, krzywa zakażeń jest stabilna i spadkowa. Ostrzegł zarazem, że wirus nadal krąży i nie można złagodzić kroków ochrony indywidualnej.

Ocenił, że poszczególne regiony Włoch dają gwarancję tego, że są w stanie interweniować w razie pogorszenia się sytuacji epidemiologicznej.

Brusaferro zaznaczył jednocześnie: “Nie możemy wykluczyć wzrostu zakażeń w najbliższych tygodniach”. Ale, zapewnił, „można zachować ufność, wiedząc, że mogą być momenty wzrostu, ale i mając pewność, że mamy system zdolny do ich wychwycenia”.

Także włoski minister zdrowia Roberto Speranza potwierdził, że dane na temat przebiegu epidemii są "pocieszające" i przypomniał, żewciąż potrzebna jest ostrożność.

"Wyniki wskazują na to, że kraj dobrze zniósł pierwszy etap otwarcia 4 maja. Ale biada tym, którzy myślą, że mecz jest wygrany" - oświadczył.

Zdaniem ministra "niewiele trzeba, aby zniweczyć dotychczasowe wyrzeczenia".