W znacznie okrojonym składzie, czasem już bez sojuszników – armia wraca do manewrów.
Miał to być największy przerzut wojsk amerykańskich do Europy od zakończenia zimnej wojny. W ramach ćwiczeń Defender Europe 20 na Stary Kontynent zza Atlantyku miało zostać przerzuconych ok. 20 tys. żołnierzy i kilkanaście tysięcy jednostek sprzętu, m.in. ciężkie wozy bojowe. Ale pojawił się zaskakujący przeciwnik – koronawirus, i ćwiczenia zostały zawieszone. – 6 tys. żołnierzy i 3 tys. sztuk sprzętu dotarło do Europy, a ponad 9 tys. pojazdów zostało przerzuconych z magazynów (Army Prepositioned Stocks) na poligony w Niemczech – informuje dowództwo US Army w Europie. Reszta nie zdążyła przed epidemią.
Teraz ćwiczenia mają się odbyć pod nazwą Defender Europe 20 Plus. Nazwa może zaskakiwać, ponieważ wezmą w nich udział tylko żołnierze z USA i Polski, a przed pandemią mieli uczestniczyć także przedstawiciele kilkunastu armii sojuszniczych. Na poligonie w Drawsku Pomorskim od 5 czerwca ćwiczyć będzie 4 tys. Amerykanów i 2 tys. Polaków.
– Głównym celem ćwiczenia jest zwiększenie gotowości strategicznej oraz interoperacyjności dzięki zdolności do szybkiego rozmieszczenia oddziałów z USA do Europy, a także sprawdzenie możliwości państw gospodarzy w zakresie ich przyjęcia. Warto podkreślić, że kluczowa dla ćwiczeń logistyka już została przetestowana i rozwinięta – zapowiedzieli urzędnicy resortu obrony.
Defender to niejedyne ćwiczenia, które wkrótce się rozpoczną w okrojonym składzie. Na przełomie maja i czerwca miały wystartować ćwiczenia Anakonda. Odbywają się co dwa lata i należą w Polsce do tych najliczniejszych. Cztery lata temu brało w nich udział ponad 30 tys. żołnierzy, dwa lata temu ponad 17 tys. Teraz będzie jeszcze mniej.
– W ćwiczeniu planowany jest udział łącznie ok. 5 tys. żołnierzy Marynarki Wojennej, Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Wojsk Obrony Terytorialnej oraz Wojsk Specjalnych. W wersji ćwiczenia sprzed „ery koronawinusa” przewidywaliśmy udział ok. 11 tys. żołnierzy – wyjaśnia DGP mjr Marek Kwiatek, zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Z powodu panującej na świecie pandemii tegoroczne ćwiczenie odbędzie się bez udziału żołnierzy wojsk sojuszniczych – dodaje.
Planowany był udział wojskowych m.in. z Łotwy, Estonii, Czech, Turcji, Niemiec, ze Szwecji, Słowacji czy Stanów Zjednoczonych.
O ile podczas Defendera chodzi o zgrywanie przerzutu i współdziałania z Amerykanami, to podczas Anakondy współpracować mają poszczególne rodzaje Wojska Polskiego. – Istotą ćwiczenia jest synchronizacja działań uczestniczących rodzajów sił zbrojnych oraz wykorzystanie ich zróżnicowanych możliwości podczas osiągania celów ćwiczenia – wyjaśnia mjr Kwiatek. W 2016 r. chodziło m.in. o to, by ten sam cel razić w tym samym czasie z lądu i powietrza.
Także w Dowództwie Generalnym trwają prace nad zmianami w planowanych ćwiczeniach. Szczegóły jeszcze nie zostały podane. Można jednak zakładać, że podobnie jak te największe także ćwiczenia organizowane przez DG będą okrojone.
Podczas pandemii Wojsko Polskie utrzymywało swoje kontyngenty m.in. na Łotwie, w Libanie czy Iraku. Jak informowało Ministerstwo Obrony Narodowej, w Polsce do działań związanych z COVID-19 codziennie było angażowanych po kilka tysięcy żołnierzy: m.in. wspomagali Straż Graniczną w patrolowaniu granic. Wojska Obrony Terytorialnej organizowały np. ewakuacje domów pomocy społecznej. Teraz mamy obserwować powrót do wcześniej planowanych ćwiczeń i zadań.