Największe fale osób opuszczających strefę konfliktu na wschodzie Ukrainy i zaanektowany przez Rosję Krym odnotowano w latach 2014-2015, jednak wciąż są ludzie, którzy opuszczają swoje domy - powiedziała PAP przedstawicielka Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) w Kijowie Lidia Kuzmenko.

Według oficjalnych danych na Ukrainie jest zarejestrowanych ok. 1,4 mln osób wewnętrznie przesiedlonych z części obwodów ługańskiego i donieckiego na wschodzie kraju, niebędących pod kontrolą władz w Kijowie, oraz z Krymu. Zdecydowana większość zarejestrowanych przesiedleńców przyjechała ze wschodniej części kraju, z Krymu mowa o 30-50 tysiącach. Osoby wewnętrznie przesiedlone (IDPs - internally displaced persons) zgodnie z definicją UNHCR to ludzie, którzy nie przekraczają granic międzynarodowych, aby znaleźć schronienie.

Znaczna większość IDPs uciekła w pierwszej fazie konfliktu w Donbasie, jednak obecnie wciąż są osoby, opuszczające strefę działań zbrojnych. Jak wyjaśniła przedstawicielka UNHCR, to na przykład osoby z linii rozgraniczenia, uciekające przed ostrzałami, do których dochodzi każdego dnia. W regionie linii rozgraniczenia, rozdzielającej walczące w Donbasie strony - separatystów i ukraińskie siły rządowe - znajduje się ponad 200 miejscowości - wskazała Kuzmenko. To też ludzie, którzy osiągnęli pełnoletność i zdecydowali o wyjeździe, czy seniorzy, zabierani przez swoich bliskich na terytorium kontrolowane przez Kijów.

Ludzie uciekający przed konfliktem na Ukrainie muszą zarejestrować się jako IDP, by móc korzystać z pewnych praw. Przykładowo, IDP otrzymują od państwa pomoc finansową na pokrycie kosztów rachunków i wynajmu, która nie przekracza 5 tys. hrywien na rodzinę (ok. 200 dolarów), co - jak zaznacza rozmówczyni PAP - nie wystarcza na zapłatę za wynajem. Mogą też zgłaszać się po inny rodzaj państwowej pomocy, przeznaczony dla osób potrzebujących.

Część przesiedlonych trafiła do zbiorowych ośrodków na tymczasowy pobyt – do pięciu lat. Około 5 tys. osób pozostaje w nich do dziś. Teraz rząd zastanawia się nad przekwaterowaniem ich w inne miejsca - powiedziała Kuzmenko. IDPs mieszkają w różnych miastach, wioskach, większość z nich wynajmuje mieszkania; ci, których było na to stać, kupili nieruchomość. Rząd zainicjował specjalny projekt dla przesiedlonych, przewidujący dopłatę połowy ceny mieszkania (w ciągu trzech lat z tej możliwości skorzystało ok. 2 tys. rodzin), w ubiegłym roku też wprowadzono nisko oprocentowane kredyty dla IDP (skorzystało z nich ok. 100 rodzin).

Kuzmenko wskazała, że są osoby ze statusem IDP, które emigrują do innych krajów, jednak - jak podkreśliła - nie były prowadzone badania poświęcone temu tematowi. Dodała, że wiele osób przebywa też w tzw. domach socjalnych, w których warunki są podobne do tych w akademikach: przesiedleni mieszkają w oddzielnych pokojach, mają wspólną kuchnię, czasami też mieszkańcy kilku pokoi dzielą między sobą łazienkę.

Dla wielu przesiedlonych integracja będzie zakończona, kiedy będą posiadać własną nieruchomość - wskazała Kuzmenko. Część majątku posiadanego przez przesiedleńców została zniszczona w wyniku działań zbrojnych. Na terenie kontrolowanym przez Kijów zniszczono ok. 50 tys. gospodarstw, w tym w blokach mieszkalnych; trudno jest oszacować straty po stronie niekontrolowanej. Tam, jak poinformowała Kuzmenko, pewne mieszkania zostały „przejęte” przez samozwańcze republiki. Niektórym przesiedlonym udaje się sprzedać nieruchomość, jednak po znacznie niższych cenach niż przed wybuchem konfliktu; np. mieszkanie w Doniecku, które kosztowało 40-50 tys. dolarów, kosztuje teraz 3-5 tys. USD. Według rozmówczyni PAP jest to bardzo trudny proces ze względu na kwestie prawne, podatkowe czy finansowe, np. związane z tym, że władze ukraińskie nie uznają dokumentów wydawanych przez samozwańcze republiki. Przedstawicielka UNHCR poinformowała, że władze opracowują mechanizm wypłaty odszkodowań za zniszczone lub uszkodzone mienie, znajdujące się na terytorium kontrolowanym przez Kijów.

Kuzmenko zwróciła uwagę, że rząd zainaugurował też program zachęcający pracodawców do zatrudniania przesiedlonych poprzez pokrywanie połowy ich pensji, jednak do projektu zgłosiło się tylko kilkadziesiąt przedsiębiorstw. Prowadzone są też kursy ze zmiany kwalifikacji, ponieważ na przykład wiele osób przesiedlonych pracowało wcześniej w górnictwie, a w innych częściach kraju nie mają możliwości znalezienia pracy w tej branży - zaznaczyła. Jest też wiele przypadków zakładania przez przesiedlonych biznesów i organizacji pozarządowych. Rozmówczyni PAP jako przykład przywołała przesiedloną kobietę, która założyła społeczny zakład fryzjerski, który oprócz świadczenia standardowych usług, obsługuje za darmo emerytów.

Z raportu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) wynika, że ok. 50 proc. przesiedlonych czuje się zintegrowanych z miejscowymi mieszkańcami, większość też wskazuje, że nie odczuwa zagrożenia. Według Kuzmenko pełne zintegrowanie utrudniają przede wszystkim bariery administracyjne, w szczególności związane z miejscem zameldowania na terytorium poza kontrolą Kijowa, a z największymi trudnościami mierzą się osoby starsze, które stanowią 60 proc. wszystkich IDP.

W związku z tym, że wielu seniorów mieszkających na terenach niekontrolowanych przez Kijów rejestrowało się jako przesiedleni, a później przekraczało linię rozgraniczenia w celu pobrania emerytury i wracało do samozwańczych republik, władze podjęły decyzję o wdrożeniu szeregu regulacji dotyczących wypłacania emerytur przesiedleńcom. W efekcie wielu seniorów nie otrzymywało przez pewien okres pieniędzy, ponieważ na przykład nie zastano ich we wskazanym w dokumentach miejscu pobytu albo w wyniku błędu biurokratycznego. „Tym się martwimy najbardziej, ponieważ emerytury nie są wysokie i wielu starszych ludzi w znacznej mierze jest od nich uzależnionych, w szczególności, jeśli nie mieszkają z rodziną” - wskazuje Kuzmenko.

Przesiedleni jeżdżą na tereny, z których uciekli, by np. odwiedzić swoich bliskich. Według danych ukraińskiej straży granicznej w ubiegłym roku 13 mln razy przekroczono przejścia na linii rozgraniczenia w obie strony z samozwańczymi republikami, w przypadku Krymu – 2,5 mln razy.

Według badań IOM ok. 40 proc. przesiedlonych uważa, że nigdy nie powróci do domu, kolejnych 40 proc. twierdzi, że wróci, kiedy zakończy się konflikt.